Podsumowanie opowieści o legendarnej grupie muzycznej przy okazji sentymentalnego spotkania
Szykowaliśmy się do tego dnia długo. W kilkunastu artykułach przypomniałam historię Zespołu Muzycznego ?Piastelsi". Aż wreszcie nadeszła upragniona sobota 27 września. Nawet niebo było nam przychylne bo świecił słońce od rana, niosąc dodatkową radość po wielu pochmurnych dniach. A w naszych sercach tylko ciepłe wspomnienia, bezmiar radości, nawet euforii.
A było co wspominać. Obchodziliśmy 50 lecie powstania Zespołu. 50 lat to szmat czasu. Cieszyliśmy się na każde wejście uczestnika spotkania. Miejscowi to znajome twarze, a ci przyjezdni chwilami byli zagadką i chwilę zastanawialiśmy się kto to jest. Ale ? jak twierdzi Andrzej Urbanowicz ? po chwili rysy znane sprzed lat zdawały się być znajome, zapamiętane na zawsze.
Jaka to radość spotkać się po tylu latach! Wszystkie twarze były uśmiechnięte, szczęśliwe. Kiedy mieliśmy za sobą prezentacje zasiedliśmy do gorącego posiłku. Teraz wszystko o wszystkich wiemy bo po obiedzie każdy uczestnik spotkania przedstawił się, mówiąc o sobie parą zdań. Potem było wspólne zdjęcie i kolejne wzruszenie, kiedy scena Klubu Muzycznego Brzeskiego Centrum Kultury ożyła. Oczami wyobraźni znowu zobaczyłam ?Piastelsów" grających jak dawniej. A muzyka to niesamowite zjawisko. Każde serce bije żywiej, jawią się te najlepsze wspomnienia, gasną waśnie.
Jako pierwsi soliści zaprezentowali się Leszek Rajtar i Henio Śniadowski z akompaniamentem. Patrzyłam na nich jak urzeczona i nie wiem kto grał na gitarze i perkusji. Leszek i Henio to dla mnie wieczni chłopcy, a to już dojrzali mężczyźni, profesjonaliści w swoim fachu. A potem scena przez cały wieczór i pół nocy należała do biesiadujących.
Krysia Frączyk przypomniała przeboje z dawnych lat, a chłopcy na przemian grali, grali, grali.
Zaproszenie na spotkanie przyjęła pani Krystyna Pyrkowska ? żona zmarłego członka Zespołu Marka Pyrkowskiego. Mimo, że 8 dni temu minęło 21 lat od śmierci Marka czuła się jedną z nas. Nie tylko była uczestnikiem spotkania, zaprezentowała się jako wokalistka. Na krótko przyszedł syn Marka - Michał ? dokładna kopia ojca. Jakie to miłe, że ciągle trwa kontynuacja tradycji w kolejnym pokoleniu.
Dużą niespodziankę sprawił Henio Lewicki zamieszkały w Rudnej, który świetnie gra na gitarze znakomicie śpiewa, interpretując utwory polskie i rosyjskie. Byliśmy mile zaskoczeni.
Przemiłą niespodziankę przygotował Józio Wójcik wraz Florkiem Mandatem. Odśpiewali utwór, który powstał po spotkaniu ?Piastelsów" w maju 1995 roku, a który jest aktualny do dziś. Fragment:
?To nie był sen, znowu jak dawniej gramy, zatrzymać czas ? choć przez chwilę ? wspominamy"
Cała sala podchwyciła słowa refrenu i śpiewali wszyscy. To było piękne.
Janusz Gawlikowski ? perkusista, który ponoć od 10 lat nie grał na perkusji usiadł za bębnami i dobrze sobie radził. Podobno wychodzi się z wprawy, ale tego się nie zapomina.
Wśród wielu muzyków było kilku perkusistów, podobnie gitarzystów, a okazało się, że brakuje klawiszowca. Uratował sytuację Bogdan Nowak, kierownik muzyczny ostatniego składu ?Piastelsów". Bogdan to też człowiek orkiestra.
I wtedy najdotkliwiej dotarło do nas dlaczego nie ma z nami Jasia Żelazowskiego? Niestety odszedł w zaświaty 17 marca br. Brakuje: Piotra Rudnickiego, Adama Bubiłka, Marka Pyrkowskiego, Kazika Bubiłka, Wieśka Jochyma, Jerzego Kondrackiego, Lesława Fretta, Kazika Oleksija, Józia Dudka, Leszka Głowackiego pseudonim Boy, Leszka Krokosza, Zosi Leszczyńskiej. Ale takie jest prawo życia. Ci co zostali godnie kontynuują wasze dokonania.
Przesympatyczną sprawą był fakt, że poza rdzennymi ?Piastelsami" przyjęli zaproszenie na spotkanie ludzie, którzy grali w innych zespołach i znakomicie się znają. To było bardzo miłe i budujące. Byli z nami: Janusz Konior, Józek Śladowski, Stanisław Wieczorek z Grodkowa, Zdzisław Rajczuk, Józef Zięba. Tworzyliśmy zgrany monolit.
W organizacji spotkania bardzo pomogła mi Krysia Frączyk. Wzięła na siebie lwią część obowiązków organizacyjnych. O zdolnościach organizacyjnych Krysi wiem nie od dzisiaj. Poza tym to bardzo miła, towarzyska, przyjazna ludziom osoba. Krysiu! za wszystko Ci dziękujemy.
Bardzo brakowało nam Wojtka Wojtala, który po operacji serca odbudowuje siły w sanatorium. Do dziś mam w uszach ?Apasjonatę" w jego wykonaniu. Nie było Rysia Karlikowskiego, Leszka Tomczuka, Witka Wiaderka i innych.
Nieoczekiwanie gościł wśród nas Ryszard Winiarski zamieszkały w Anglii, który spowodował przybycie Henia Lewickiego. Świat jest mały, a wieści się rozchodzą.
Dla mnie było to bez wątpienia ostatnie spotkanie z Zespołem. Ale pozostaje tylu młodych, którzy będą kontynuowali tradycje, choćby Krysia Frączyk, Andrzej Matkowski i inni.
Kiedy Andrzej Matkowski wyszedł po brakujący sprzęt muzyczny spotkał fanki ?Piastelsów", które wybierały się na koncert. Były zawiedzione, kiedy dowiedziały się, że impreza jest kameralna i zamknięta. Myślę, że wszyscy uczestnicy spotkania czuli się dobrze, wrócili do wspomnień i będą wieczór i noc 27/28 września wspominać z rozrzewnieniem, bo wspomnienia z młodości są najpiękniejsze, najtrwalsze, niezapomniane.
Zofia Mogilnicka