Pochodzi ze Lwowa, gdzie Tońciu i Szczepciu - te lwowskie batiary prowadzili dysputy w dźwięcznej, lwowskiej gwarze, rozsławiając Lwów i jego mieszkańców daleko poza granicami.
Tam nawet jabłka lepiej smakowały, bo wyrosły na ukochanej, urodzajnej ziemi i w słońcu, które jakoś dziwnie jaśniej świeciło. Nawet wiem dlaczego? bo młodym się było. Poza tym wszystko co utracone ? lepiej smakuje.
Smakujmy zatem bogate życie lwowianki pani Alicji Zbyryt, która przysłużyła się nowej, małej ojczyźnie, którą stał się Brzeg. Z tym miastem związana jest od ponad półwiecza.
Ale po kolei. Pani Alicja z domu Sudoł urodziła się we Lwowie, by potem wielokrotnie do niego wracać. Ojciec Józef pochodził z wielodzietnej rodziny zamieszkałej w okolicach Stalowej Woli. Mama Bogusława była rodowitą lwowianką. Ojciec jako najzdolniejszy z siedmiorga rodzeństwa ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza we Lwowie. We Lwowie spotkał żonę i w 1936 roku wzięli ślub. Pani Alicja jest pierworodnym dzieckiem w rodzinie. Ojciec zaczął pracować jako referendarz w urzędzie skarbowym we Lwowie. Był człowiekiem niezwykle zaradnym. Pierwsze lata życia pani Alicji to sielanka. W 1939 roku wybuchła wojna, do wielu domów zaczęła zaglądać bieda. Tata, ratując sytuację rodziny, zatrudnił się w piekarni. Chleba i mąki nie brakowało, można było zatem przetrwać.
Jako małe dziecko zapamiętała kilka szokujących obrazów, kiedy Niemcy zabijali Żydów na ulicy (bo po Krakowie była to największa gmina żydowska). Idąc z mamą ulicami Lwowa widziała kałuże krwi i do dzisiaj pamięta swąd palonych ciał żydowskich. Takie obrazy na zawsze pozostają w pamięci.
Jako pięcioletnie dziecko ? wraz z rodzicami - opuszcza Lwów. Przedsiębiorczy tata załadował na samochód co się dało i wyjechali do miejscowości Kamień w województwie rzeszowskim (obecnie podkarpackie), skąd pochodził ojciec. Losy wojny rzuciły tam wielu członków licznej rodziny. Trzeba było jednak szukać swego miejsca na ziemi. Pierwszy wyjechał wujek, osiedlając się w Opolu. Z czasem pociągnął za sobą całą rodzinę.
Egzamin maturalny zdaje pani Alicja w Opolu. Studia jednak ukończyła na Politechnice Wrocławskiej na wydziale chemii. Tam poznała swego męża Jerzego. Po studiach państwo Zbyrytowie zaczynają pracować w Zakładach Chemicznych ?Rokita" w Brzegu Dolnym. Niezbyt sprzyjające warunki bytowe skłoniły najpierw męża, a potem rodzinę do zmiany miejsca zamieszkania. Tym nowym miejscem okazał się Brzeg nad Odrą. Pani Alicja zaczęła pracować w Liceum Pedagogicznym, a potem w Brzeskich Zakładach Silników Elektrycznych ?Besel" w Brzegu jako kierownik laboratorium chemicznego. Pan Jerzy przez wiele lat był dyrektorem gazowni miejskiej. Dzieci państwa Zbyrytów to córka Marta i syn Tomasz. Dzieci poszły w ślady rodziców i także są po studiach chemicznych. Pani Alicja doczekała się wnuków, a nawet prawnuków. Mąż Jerzy zmarł. 17 stycznia br. minęła druga rocznica jego śmierci.
W 1990 roku powstało Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo Wschodnich. Założycielem Towarzystwa byli Halina Antonowicz i Roman Chomiński. Pierwszym prezesem Towarzystwa był Roman Chomiński, a po nim Zbigniew Grata. W 2000 roku pani Alicja przejmuje schedę po panu Gracie i zaczyna szefować Towarzystwu z dużym powodzeniem.
Cele towarzystwa to:
Realizując statutowe powinności Towarzystwo organizuje konkursy: historyczne, recytatorskie, wystawy, konkurs na piosenki kresowe, spotkania.
W okresie 25 letniej działalności było 14 zorganizowanych wyjazdów na Kresy. W bieżącym roku także jest planowany wyjazd do Lwowa i okolic.
Mają za czym tęsknić lwowianie. Lwów to przepiękne miasto, z ratuszem w Rynku, którego strzegą dwa lwy. Lwów ? to Uniwersytet im. Jana Kazimierza, politechnika, filharmonia, Polski Teatr Dramatyczny, Zabytkowy Cmentarz Łyczkowski, gdzie snem wiecznym śpi wielu sławnych Polaków. Na Łyczakowie w tym samym kompleksie znajduje się Cmentarz Obrońców Lwowa z 1918 roku, kiedy młodzież szkolna i akademicka stanęła do walki w obronie swego miasta i ginęła.
Lwów ? to prężny ośrodek życia kulturalnego, społecznego i naukowego. ?Panorama Racławicka" dzieło Kossaka i Styki została do Wrocławia przewieziona ze Lwowa. Pamiętajmy o tym. Lwów ? to wreszcie dzielnica staromiejska z bogatą zabudową historyczną, to katedra ? mroczna, ale piękna, kościoły, kilka cerkwi, synagoga. Nie zapominajmy, że w Galicji zamieszkiwali: Polacy, Rusini, Żydzi, Ormianie i inne nacje.
Lwów wydał wybitnych naukowców, ludzi pióra, rzeźbiarzy, malarzy, polityków... Wiele tęgich umysłów pochodziło z tych stron, może dlatego, że wykarmiły je urodzajne czarnoziemy, które Niemcy podczas pierwszej wojny światowej wywozili do Niemiec.
We Lwowie ostał się pomnik Adama Mickiewicza, chyba z tego względu, że do Nowogródka nie było tak daleko. Lwów ma przepiękne dzielnice: Łyczaków, Kleparów, Zamarstynów, piękny Park Stryjski, miejsce spacerów lwowian.
Będąc dwukrotnie we Lwowie stanęłam na wzgórzu będącym pozostałością Wysokiego Zamku i zobaczyłam rozległą, ale piękną panoramę Lwowa, widok ten zauroczył mnie. Wcale się nie dziwię, że profesor Stanisław Nicieja z takim zapałem wraca do tych miejsc i wydaje tom po tomie książki opiewające historią, urodę - swego rodzaju egzotykę - tych miejsc. Lwów może zauroczyć i można rozkochać się w nim bez pamięci.
Jak widziało się na własne oczy owe cuda, wcale nie dziwi mnie ogromny sentyment, tęsknota do Lwowa i nie tylko do tego miasta. Piękny jest Prut, nad którym leży Kołomyja. Jest to miasto, z którego pochodzi rodzina mojego męża. Ale kiedy zobaczyłam Czeremosz, który dźwięcznie szumi i malowniczo wije się w Karpatach, kiedy stanęliśmy przy wodospadzie w Jaremczu ? dech zaparło w piersiach. Chciałabym tam wracać, bo to czarowne miejsca. A wspaniałe kresowe miasteczka: Śniatyń, Kosów, Kuty i wiele wiele innych.
Często słyszę oskarżenia, że tyle się o Kresach pisze i mówi, jakby nie było innych pięknych miejsc na świecie. Nie bez przyczyny nasz największy wieszcz Adam Mickiewicz ? pochodzący z Litwy pisał ?Litwo! Ojczyzna moja! ty jesteś jak zdrowie; ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto cię stracił". Tylko człowiek, który nie ma w duszy cienia wrażliwości, przejdzie obok tych cudów obojętnie. ?Stepy Akermańskie" ? to dla mnie najpiękniejsze strofy świata. I tak można by bez końca. Konkludując Towarzystwo Przyjaciół Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich kilkanaście lat temu liczyło ponad 200 członków, dzisiaj jest ich zaledwie 55. Mamy pełną świadomość, że będzie ich ciągle ubywać. Musimy uwrażliwić i uczyć młode pokolenie miłości do tych stron, skąd pochodzą ich dziadowie, rodzice. Bo jeżeli nie, to kto nas zastąpi?
Nie dziwię się wcale, kiedy lwowiacy śpiewają ?Gdybym jeszcze raz urodzić się mógł to tylko we Lwowie." Nie miałabym nic przeciwko temu.
Życzę pani Alicji Zbyryt wielu długich lat w zdrowiu, entuzjazmu, zapału i chęci by ten zaszczytny tytuł piastować. Wiem, że daje to Pani ogrom satysfakcji.
Rozkochana w Kresach
Zofia Mogilnicka