Wspomnienie o Jakubie Jurku, długoletnim kierowniku brzeskich szkół
Jakub Jurek urodził się 15 lipca 1908r. we wsi Brzeziny w powiecie Staszów w województwie kieleckim. Po ukończeniu szkoły powszechnej został słuchaczem Państwowego Seminarium Nauczycielskiego w Krzemieńcu, szkoły znanej w Polsce, posiadającej wielkie tradycje i program nauczania przewyższający poziom ówczesne szkoły średnie. Seminarium krzemienieckie opuścił w 1927r. z dyplomem ukończenia tej uczelni. Ukończył także Wyższy Kurs Nauczycielski w Warszawie.
W 1937r. Jakub Jurek założył rodzinę. Ożenił się z Natalią z domu Kazanecką też nauczycielką, specjalizującą się w nauczaniu początkowym.
W okresie II wojny światowej, z narażeniem życia, oboje nauczali na tajnych kompletach dzieci i młodzież wiejską, chcąc być w ten sposób przydatnym społeczeństwu.
Piętno wojny wycisnęło trwały ślad w psychice ludzi tego pokolenia. Wyostrzyły się takie cechy jak hart ducha, duże poczucie obowiązku, upór, pracowitość, szacunek dla drugiego człowieka, chęć niesienia pomocy.
W lipcu 1945r. N. i J. Jurkowie przyjechali z Kieleckiego na Ziemie Odzyskane i trafili do Brzegu. Miasto czyniło przygnębiające wrażenie: ruiny, brak wszystkiego. By mogło się odradzać to piękne miasto nad Odrą, należało zaczynać od nowa. Dla pionierów było to wyzwanie. Ogrom spraw i zadań do załatwienia i to od zaraz.
Aby miasto mogło normalnie funkcjonować, musiała ruszyć oświata. Jakub Jurek trafił do szkoły przy obecnej ulicy Bolesława Chrobrego, gdzie zastał już siedmiu nauczycieli: Stanisława Jeczenia, Eugenię Andryasiewicz, Wiesławę Andryasiewicz, Wandę Cotadze-Gawędzką, Helenę Łuczyńską, Helenę Zwiernicką i Elżbietę Wojtowicz.
Budynek był w opłakanym stanie, bowiem w czasie wojny mieścił się w nim szpital wojskowy. Mimo że sam gmach nie został zniszczony, to jednak brakowało okien, drzwi, koniecznego wyposażenia dydaktycznego.
Ogromnym wysiłkiem i samozaparciem nauczycieli uporządkowano parter i pierwsze piętro, by z początkiem września 1945r. można było uruchomić szkołę. Naukę rozpoczęło 114 uczniów w wieku 7 do 17 lat. Był to duży sukces, który miał olbrzymi wpływ na sposób myślenia pierwszych przybyszów.
Mogli naocznie przekonać się, że życie w mieście normalnieje, można zatem myśleć o osiedleniu się w nim na stałe. Psychoza wojny była przecież jeszcze bardzo silna, wielu bało się powrotu Niemców.
W szkole rozpoczęły naukę dzieci wojny, sieroty, dzieci kalekie, wynędzniałe, źle ubrane, ciągle głodne, potrzebujące pomocy, wsparcia fizycznego i moralnego. Do szkoły trafiła młodzież o różnym poziomie umysłowym i wiekowym.
Nauczyciele mieli podwójne obowiązki nauczania i zdobywania pieniędzy na pomoc najbardziej potrzebującym uczniom. A potrzeb było wiele. Zaczęto myśleć o wyposażeniu biblioteki szkolnej, organizowano kursy dokształcające dla młodzieży. W niewielkim czasie powstała szkoła podstawowa dla pracujących, dla osób starszych chcących uzupełnić wykształcenie. Wielkim zadaniem dla nauczycieli była likwidacja analfabetyzmu.
Jakub Jurek został wkrótce prezesem Ogniska Związku Nauczycielstwa Polskiego i otrzymał zadanie zorganizowania innych szkół na terenie powiatu. Kiedy powstało w Brzegu Państwowe Liceum Pedagogiczne uczył tam języka polskiego i historii. W roku 1950 J. Jurek został mianowany kierownikiem Szkoły Podstawowej nr 1. Pozostawał na tym stanowisku długie 20 lat. Powoli poprawiała się baza materialna szkoły, sukcesywnie przybywało uczniów.
Ta pierwsza szkoła w mieście należała do największych w województwie. W połowie lat sześćdziesiątych minionego stulecia liczba uczniów przekroczyła 1200! Zarządzanie takim molochem wymagało dużych zdolności organizacyjnych i pedagogicznych kierownika szkoły, umiejętności współpracy z gronem nauczycielskim i komitetem rodzicielskim. Dobrze, że szkołą kierował mądry, zrównoważony człowiek o wrażliwym sercu i umiejętnościach zjednywania sobie ludzi.
Szkoła osiągała dobre wyniki dydaktyczne i wychowawcze. Było to także zasługą doskonałej kadry nauczycielskiej starszego pokolenia, osób takich jak Helena Zwiernicka, Eugenia Andryasiewicz, Stanisław Fuksa, Helena Ochnicz, Eugenia Mogilnicka, i młodszych, jak Czesław Kęśminowicz, Irena i Henryk Mazurkiewiczowie, Jan Róg, Stanisław Szypuła, Ryszard Nowicki i inni.
Dużą rolę w szkole odgrywał Komitet Rodzicielski. Organizowane były np. zabawy, dochód z których przeznaczono na rozwój szkoły i jej wyposażenie. W 1958r. dochód uzyskany z owych bali przeznaczono na zakup telewizora. W tym czasie w mieście było zaledwie kilka telewizorów i szkoła jako pierwsza mogła poszczycić się posiadaniem cudu techniki tych lat.
Pierwszym magistrem, który trafił do szkoły, był Czesław Kęśminowicz, historyk. Z czasem posypała się lawina młodych ludzi z wyższym wykształceniem.
Rozpoczęły działalność organizacje szkolne, tj. ZHP, PCK, Spółdzielnia Uczniowska. W szkole powstały zespoły artystyczne, chór, znany w mieście, prowadzony przez Stanisława Fuksę, znakomity zespół taneczny pracujący pod kierunkiem Heleny Zachęby, szkolne zespoły sportowe, zwłaszcza w piłce ręcznej chłopców.
W dwudziestolecie istnienia nadano szkole imię Stanisława Żeromskiego. Myślę, że na podjęcie tej decyzji miała wpływ opinia kierownika szkoły, wrażliwego polonisty, miłośnika literatury. Stanisław Żeromski był przecież jego krajanem z Kieleckiego, wspaniale opiewającym uroki krajobrazu tej ziemi.
Małżonkowie Natalia i Jakub Jurkowie mieli troje dzieci. Dwoje urodziło się jeszcze przed wojną: Jan, który ukończył Akademię Górniczo?Hutniczą w Krakowie i został geofizykiem poszukującym ropy naftowej, a obecnie jest na emeryturze i mieszka w Toruniu, oraz Anna, po studiach matematycznych na Uniwersytecie Wrocławskim, która uczyła matematyki w szkołach średnich we Wrocławiu i też jest już emerytką. Po wojnie urodził się, już w Brzegu, najmłodszy syn, Tadeusz. Również ukończył studia matematyczne na Uniwersytecie Wrocławskim. Obecnie dr Tadeusz Jurek jest nauczycielem akademickim na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego.
Trójkę dzieci Jurkowie wychowali w poszanowaniu tradycji rodzinnych, rozbudzili w nich pasje poznawcze, wykraczające daleko poza wyuczony zawód: uczestnictwa w kulturze, sięgania po wartościową książkę, turystyki i krajoznawstwa, miłości do przyrody, poznawania zabytków itp. Tradycje te wzbogacone o własne pasje przekazują one teraz swoim dzieciom i wnukom.
Jakub Jurek w 1970r., mając 43-letni staż pracy, przeszedł na emeryturę. Zmarł w lipcu 1984r. Pochowany jest na cmentarzu przy ul. Starobrzeskiej w Brzegu.
Sprawy szkoły, poza rodziną, wypełniały całe życie pedagoga, jakim był Jakub Jurek. Żył sprawami szkoły i poświęcił jej wszystkie swoje siły. Po wielu latach intensywnej pracy zawodowej w tak trudnym, choć zaszczytnym zawodzie nauczyciela, na emeryturze zaczęło czegoś brakować.
Nie było kontaktu z młodzieżą, normalnego rytmu, który wyznaczały kolejne miesiące roku szkolnego. Reakcją obronną powinno być szukanie rekompensaty w bliższych kontaktach z rodziną, przyrodą.
Zaczęło się przedwczesne starzenie, usuwanie na margines życia. Podobny los spotyka wielu ludzi, dla których praca zawodowa była najważniejszym składnikiem życia. Jakub Jurek na szczęście mógł się cieszyć znakomitą, udaną rodziną i miał w niej oparcie.
Pozostaje ciąg pokoleniowy, starsze pokolenie musi odejść, miejsce to zajmują młodzi, przed którymi nowe czasy stawiają inne wyzwania i nic nie zatrzyma życia w pędzie.
Zofia Mogilnicka