Żeby pisać trzeba czytać. Człowiek, który tego nie robi traci, ubożeje jego słownictwo. Czytającym łatwiej formułować myśli a i pisanie sprawia przyjemność. Dla mnie to największa frajda; kiedy piszę, żyję pełnią życia.
Nasze potrzeby intelektualne są różne – jedni lubią literaturę faktu, inni książki podróżnicze lub prozę fantastyczną. Ja lubię biografie. Spośród wielu, które przeczytałam, polecam wspaniałą, liczącą 770 stron Udrękę i ekstazę Irvinga Stona. Autor – amerykański pisarz żyjący w latach 1903-1989 – znany jest z powieści biograficznych zadziwiających bogactwem informacji i szczegółów: Pasja życia o Vincencie van Goghu, Opowieść o Darwinie, Pasje utajone o Zygmuncie Freudzie czy wreszcie Udręka i ekstaza o Michale Aniele.
Michał Anioł Buonarotti – przedstawiciel włoskiego Renesansu – żył w latach 1475-1564. Jak na owe czasy bardzo długo. Wiele razy zastanawiałam się co leżało u podstaw jego długowieczności: życie wypełnione ciężką, mozolną pracą – udręką czy ekstaza twórczości. Michał Anioł dorównujący talentem słynnemu Leonardo da Vinci (1452-1519) był wspaniałym malarzem – stworzył słynne freski w Kaplicy Sykstyńskiej w Rzymie - jednak twierdził, że rzeźba to największa ze sztuk. Całe długie życie był jej wierny. Większość czasu spędził w pracowni, gdzie rzeźbił w marmurze. Były to dni wypełnione trudem i znojem, kiedy mając w ręku dłuto, młot wyczarowywał Pietę Watykańską, posąg Dawida, Mojżesza, rzeźby nagrobkowe…
Micha Anioł był także rysownikiem, architektem, poetą. Był autorem projektu kopuły Bazyliki św. Piotra w Rzymie. Prace Michała cechuje monumentalizm, ekspresja, niepokój. Przez ożywienie ruchem form architektonicznych stał się prekursorem sztuki barokowej.
Karty biograficznej opowieści Udręka i ekstaza są fascynujące. Pokazują artystę, który zaznajamia się budową ludzkiego ciała. Odbywa się to w trupiarni, gdzie bez światła, za pomocą dotyku stara się zapamiętać każdy szczegół, aby potem oddać to wiernie w rzeźbach. Pracuje jak wyrobnik: w pyle marmuru, umorusany, zmęczony do granic ludzkiej wytrzymałości.
Na początku XVI wieku służył ówczesnym papieżom, nierzadko musiał wykłócać się o pieniądze na zakup materiałów. Marmur musiał kupować sam – na tym trzeba było się znać – wybierał bryły, które w jego rękach były łatwe w obróbce jak masło.
Michał Anioł był geniuszem, który nie miał ani łatwego życia, ani łatwego charakteru. Często był krytykowany. Jednak żył, aby tworzyć dzieła genialne i tylko to było celem i sensem jego życia. Żył, aby tworzyć, a tworzył, żeby żyć.
Rzeźba – według artysty – to sztuka, która poprzez odrzucenie wszystkiego, co zbyteczne w obrabianym materiale, sprowadza go do formy istniejącej w umyśle artysty. Wkładał w to co robił całego siebie, pragnął przekazać odbiorcom swoich dzieł uniesienia, które sam przeżywał. Chciał, aby jego dzieła przemówiły. Tworzenie bywa ekstazą, kiedy odbiorcy potrafią dzieło zrozumieć. Bywa też przekleństwem niezrozumienia, odrzucenia.
Wszyscy doświadczamy takich przykrych uczuć. Jesteśmy krytykowani, niedoceniani. Szkoda. Nawet najmniejszy przejaw twórczości cieszy autora. Daje mu poczucie satysfakcji, radość i nadzieję, że znajdzie się osoba, która właśnie tego szuka, której sprawi to przyjemność. Nie każdy jest artystą na miarę Michała Anioła, ale szacunek i dobre słowo można dać każdemu – jako wsparcie, aprobatę i zachętę do dalszej pracy.