W moich marzeniach Wiedeń zawsze jawił się jako miasto niezwykłej urody i nie zawiodłam się.
Zobaczyliśmy Wiedeń dzięki Pani Halinie Antonowicz z PTTK, która zorganizowała wyjazd dla kilkunastu osób z Brzegu, dołączając do wycieczki z Opola. Dziękujemy jej za to, bo wybrała Biuro Turystyczne TURBUD, które dysponuje najnowocześniejszymi autokarami (z barkiem, wc, wygodnymi siedzeniami itp.), zatrudnia bardzo kulturalnych kierowców, świetnych fachowców i podpisuje umowę z wytrawnymi pilotami. Nam trafił się chyba ten najlepszy: kulturalny, komunikatywny, dowcipny, życzliwy ludziom, a rzemiosło zawodowe opanowane ma do perfekcji.
Nie żałujemy dwóch nieprzespanych nocy, bo było warto. Wiedeń ujrzeliśmy wczesnym rankiem. Pogoda – jak na tę porę roku – dobra. Przejechaliśmy autokarem ulicami Wiednia, które robią ogromne wrażenie, kierując się do zimowej rezydencji Habsburgów Hofburg. Obejrzeliśmy zespół pałacowy, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia. Nie udało się zajrzeć do powozowni, chyba ze względu na zbyt wczesną porę.
Pozostając w tym samym klimacie udaliśmy się do letniej rezydencji monarchii Habsburgów Schonbrunn. Już w XVII w. Habsburgowie posiadali w tym miejscu pałacyk, który uległ zniszczeniu podczas oblężenia Wiednia przez Turków w 1683r. Fischer von Erlach, słynny austriacki architekt epoki baroku, otrzymał zlecenie zbudowania w tym miejscu pałacu myśliwskiego. Pół wieku później Maria Teresa była inicjatorką przebudowy pałacu na letnią rezydencję według gustu XVIII wieku. Pałac zawdzięcza swój obecny wygląd Marii Teresie.
Z biegiem lat uległ on jeszcze licznym zmianom, w zależności od upodobań późniejszych władców, a w szczególności Franciszka Józefa. Był on ostatnim lokatorem pałacu i spędził w nim wiele czasu podczas swego bardzo długiego panowania (1830-1916).
Rezydencja Schonbrunn liczy ponad 1400 pomieszczeń i zajmuje ogromną przestrzeń pod zabudowę i przepiękne ogrody, które w grudniu są smutne, bo nie kwitną kwiaty, choć stokrotki bieliły się wśród zielonej trawy.
Z zimowej rezydencji udajemy się na zwiedzanie Wiednia. A jest co oglądać. Są to tak piękne budowle, że aż zapiera dech. Cieszymy oczy gotycką katedrą św. Stefana (XIV-XVI w.), kościołem św. Karola Boromeusza (XVIII w.), słynną Ring Strasse (XIX w.) – ekskluzywną ulicą Wiednia, na świetność której pracowało ponad 400 architektów, Operą Wiedeńską, Ratuszem, Muzeum Ziemi i Muzeum sztuki, dwoma bliźniaczymi, przepięknymi budowlami i niezliczonymi ilościami cudów, które urzekają (dobrze, że mogliśmy je obejrzeć).
Oglądamy pomniki: Goethego (1756-1832), W.A. Mozarta (1756-1791) – pierwszego romantyka Europy, Marii Teresy (1717-1780) – pomnik kolos, ważący 44 tony.
W. A. Mozart ma w Wiedniu jedną z najpiękniejszych rzeźb, tyle w niej lekkości i piękna. Ten geniusz w wieku 4 lat dawał publiczne koncerty, mając 5 lat – po koncercie – zasiadł na kolanach Marii Teresy oświadczając, że się z nią ożeni.
Po Wiedniu dostojnie kursują karety, ale przejażdżka takową nie należy do najtańszych. Generalnie dla nas, na naszą zasobność portfeli – straszna drożyzna. Wcale to nie znaczy, że Austriacy żyją źle. Tam trzeba pracować, tam zarabiać i tam wydawać i okaże się, że stopa życiowa Austriaków jest 2-,3-krotnie wyższa niż u nas. Praktyczny stosunek do życia przejawiali dawno. Zawarte jest to m.in. w stwierdzeniu: „Niech inni wojują, a ty, Austrio, żeń się bogato". I tak postępowali.
Obejrzeliśmy dom niezwykłej urody, gdzie nie ma linii prostych. Okna, drzwi domu różnych wielkości i na różnych wysokościach, usytuowaną vis a vis domu kawiarnię w tym samym stylu. Widok wywołuje uśmiech, budzi podziw dla niezwykłego, oryginalnego widzenia świata, burzy utarte kanony w architekturze.
Wiedeński ratusz spełnia wielorakie funkcje. Na parterze znajduje się kawiarnia, oglądaliśmy ogromne kule przeszklone, w środku których dzieci rysowały, malowały. Kule oblegali dorośli, śledząc artystyczne poczynania pociech. Niezwykle pomysłowy, wychowawczy aspekt.
Grudniowy dzień szybko dobiegł końca, a tyle jeszcze w Wiedniu było do zobaczenia. Zdążyliśmy pójść na plac przed ratuszem, gdzie od 700 lat, tradycyjnie w okresie świąt Bożego Narodzenia, rozkładają kramy handlujący, gdzie romantycznie gra kataryniarz.
Z okien autokaru obejrzeliśmy nowoczesną dzielnicę Wiednia Prater i zmęczeni, choć syci wrażeń, wracaliśmy do domu z gorącym postanowieniem, że powrócić tu musimy.
Zofia Mogilnicka