piątek, 26 kwietnia 2024

prlSatyra w okresie PRL była instrumentem walki z reżymem komunistycznym wcale nie gorszym od strajków czy demonstracji. Wytykanie i ośmieszanie paradoksów i anomalii, od których roiło się w ówczesnej rzeczywistości było najlepszym antidotum na wszechobecny w społeczeństwie strach.



Aparatczycy partyjni starali się na wszelkie sposoby utrzymywać to w ramach bezpiecznych dla reżymu, lecz żywiołowy pęd do wolności przełamywał raz po raz te ograniczenia i powolnie, ale konsekwentnie poszerzał sferę swobody. Każda bardziej udana satyra, uderzająca celniej w reżym i jego przywódców wywoływała ataki furii u partyjnych notabli i pod pretekstem szkalowania narodu, ustroju lub najwyższych władz państwowych powodowała ostre represje wobec nieposłusznych twórców. W1964 r. głośnym echem odbił się proces znanego poety Janusza Szpotańskiego za upowszechnienie satyrycznego poematu pt. ?Cisi gęgacze". Ówczesny przywódca partyjny Władysław Gomułka osobiście zaangażował się w akcję propagandową przeciw autorowi tego poematu nazywając go ?człowiekiem o mentalności alfonsa", a jego utwór - ?reakcyjnym paszkwilem, ziejącym sadystycznym jadem nienawiści do naszej partii". Za napisanie i upowszechnienie tego utworu Janusz Szpotański skazany został na 3 lata więzienia.

Podobny przypadek miał miejsce w 1970 r. w Brzegu. Jego tło i okoliczności były jednak nieco inne niż poematu Szpotańskiego, a finał całkowicie zaskakujący. Ze względu na kontrowersyjny charakter całej sprawy, nazwiska bohaterów tej dramy, z wyjątkiem funkcjonariuszy SB i osób będących obiektem ich operacyjnego działania, zostaną ukryte.

Na początku 1970 r. niektórzy mieszkańcy Brzegu zaczęli otrzymywać przysłane drogą pocztową anonimowe przesyłki, zawierające sarkastyczną, wierszowaną satyrę podtytułem ?Ballada", którą ze względu na jędrność stylu, pikantną treść i zachowaną nawet po tylu latach aktualność, warto przytoczyć w całości:

images




Ballada

images-1Ta ballada nie o wodzie
Nie o różach i pogodzie
Nie o królach, prezydentach
Lecz o ?kwiatach" - (w cudzysłowie)
Nie rosnących w żadnym rowie
---------------------------------------------------
Spójrz no tylko wokół siebie
A szlag trafi pewno ciebie
K...a, złodziej, hipokryta,
Wciąż jest w Brzegu u koryta

Ta zaraza jak to mrowie
Gdzie się ruszysz ma pogłowie:
Jest w przemyśle, jest w urzędzie
Jednym słowem, wszędzie, wszędzie...

Zagarnęli pod swe piórka
Wszystkie lepsze w Brzegu biurka!
Tam dyrektor, tu księgowy,
Jest i prezes ?Mieszkaniowy",
Kierownicy, radni miasta...
Taka bracie, to hałastra!

Kto nie trzyma się z tą zgrają
Tego zaraz ujajają!
K..wa - k...ie, porzekadło
W tym to miejscu w sam raz wpadło
Bo choć ono dosyć stare,
W Brzegu jednak zawsze jare,

Ciągną jedno tylko z życia,
Kupę forsy, dużo picia.

Po libacjach i swawoli
Ida razem się pier....ć,
Obca żona, fajna córka,
I jest zawsze świeża dziurka

Z nimi bracie to nie żarty -
To kretyni i bękarty,
Łapownicy, niedouki
Dzierżymordy, garkotłuki,
Kołtuneria - co się zowie -
Ptasie mózgi, chamstwo w mowie

Za łapówkę i za ?kawę"
załatwiają każdą sprawę.
Wyższy to cel polskiej nacji
Zbijać kabzę w demokracji -

images-2Choćby krzywdą, krwią bliźniego,
ale dopiąć zawsze swego!
Bo pieniądze - to dewiza,
Która drani do się zbliża.
Czy się śpi, czy się leży
Dwa tysiące się należy.


Mało umie, dużo gada,
Jemu zawsze jest posada,
Bo czy wiedza ma znaczenie
Gdy gotówka jest w kieszeni?

Socjalizmu to zasada,
że tumaństwo to nie wada,
że do władzy drzwi otwiera
Nie matura, lecz chęć szczera
----------------------------------------------
Na tym kończę swe wywody,
I ... się wracam do zagrody.
Lecz już wkrótce, to z nazwiska
Dam ja wycisk szujom z bliska.
Będzie osób pełna szopka...
Na tym kończę no i .... Kropka!

 

 
Balladysta

?Ballada"rozchodziła się bardzo szybko. Ci którzy ją otrzymali pocztą udostępniali jej treść swoim znajomym, a oni następnym. Wytworzył się wskutek tego mały ferment. Służba Bezpieczeństwa dowiedziała się o tym całkiem przypadkowo. Por. Wartak podczas wizyty w dniu 27 marca 1970 r. u dyr. PKS towarzysza D. w sprawie przerw w pracy w przedsiębiorstwie powiadomiony został o kursującym anonimowym wierszyku posiadającym politycznie szkodliwą treść. Wg relacji dyrektora PKS jego egzemplarz otrzymał również ówczesny Przewodniczący Prezydium MRN towarzysz L.Funkcjonariusz SB natychmiast udał się do niego i zabrał otrzymany egzemplarz. Następnego dnia jednak egzemplarze ?Ballady" otrzymała pocztą dyrekcja Fabryki Silników Elektrycznych BESEL, które przekazano natychmiast do SB.

Sprawę anonimowej satyry potraktowano bardzo poważnie. Tym bardziej, że Przewodniczący MRN w Brzegu określił ten list jako szkodliwy politycznie. Natychmiast rozpoczęto śledztwo w celu ujawnienia jego autora. Biuro ?W" czyli jednostka SB odpowiedzialna za kontrolę korespondencji otrzymała jeszcze tego samego dnia zadanie otwierania wszelkiej korespondencji z nieoznaczonym nadawcą i ewidencjonowania egzemplarzy ?Ballady". Dnia 31 marca nadesłało ono meldunek o przesłaniu kolejnych listów z ?Balladą" do I sekretarza KP PZPR w Brzegu tow.B., Przewodniczącego Prezydium PRN tow. L., dyrektora MPGK tow. H., I sekretarza POP PZPR w ?Garbarni" tow. C. i b. I sekretarza KP PZPR tow. G. Nie wszystkie listy zostały zarekwirowane. Wymagało to bowiem tzw. legalizacji czyli stworzenia okoliczności formalnych uzasadniających otwarcie listu i złamania tajemnicy korespondencji przez SB. Tą drogą przejęto tylko listy kierowane na adres I sekretarza KP PZPR w Brzegu tow. B i I sekretarza POP PZPR w Garbarni tow. C. Pozostałe postanowiono przejąć po doręczeniu ich do adresatów. Sprawa ta nabrała znaczenia politycznego, dlatego warto teraz po latach przedstawić, jak wielkie środki i zasoby zaangażowano do walki z jednym satyrycznym wierszykiem, który spowodował tak wielki dyskomfort różnych brzeskich notabli. W dniu 7 kwietnia 1970 r. założono Sprawę Operacyjnego Rozpracowania pod kryptonimem ?Balla". A zadanie odnalezienia autora ?Ballady"powierzono por. Henrykowi Niechciałowi. Sprawa wydawała się prosta i jeszcze tego samego dnia oddelegowany oficer operacyjny sporządził plan przedsięwzięć,które miały doprowadzić do wykrycia autora wiersza.

Jeszcze1 kwietnia posłano pozyskane anonimy do analizy grafologicznej i daktyloskopijnej w Laboratorium Kryminalistycznego przy Komendzie Wojewódzkiej MO w Opolu w celu znalezienia odcisków palców, a także charakterystycznych cech pisma, które mogłyby wskazać ich autora. Wytypowano grupę osób, które ze względu na ujawnioną wcześniej krytyczną postawę wobec ustroju, jak też zdolności literackie mogły być autorami tego utworku, postanowiono metodą operacyjną czyli w sposób nieoficjalny pobrać próbki pisma i odciski palców, które ostatecznie miały wskazać sprawcę całego zamieszania. Na pierwszą listę kandydatów do autorstwa ?Ballady" wciągnięto w pierwszym rzędzie Piotra Ejnenberga i jego kolegę z pracy Andrzeja Packa. Podstawą ich podejrzenia był fakt, że obaj już w latach pięćdziesiątych otrzymali wyroki za działalność antykomunistyczną, a Piotr Ejnenberg został jeszcze w 1966 r. skazany na 1,5roku więzienia za przesłanie w prywatnym liście informacji o wydarzeniach brzeskich z 26 maja. Metodą operacyjną pobrano próbki pisma ręcznego ich obu i przesłano do Laboratorium Kryminalistyki w Opolu jako materiał porównawczy dla zbadania, czy styl pisma autora ?Ballady" jest podobny do któregoś z nich. Kopie?Ballady" przesłano również do Wydziału Badań Dokumentów Zakładu Kryminalistyki Komendy Głównej MO w Warszawie w celu wciągnięcia jej do ewidencji i zbadania,czy podobne wiersze lub styl pisma pojawiły się kiedyś w innych regionach kraju.

images-3


Wytypowano również inne osoby, które posiadały umiejętności literackie i ujawniały negatywne uczucia wobec panującego ustroju: m.in. Józefa Halamę - prawnika z Prezydium MRN, Jerzego Skucińskiego, Zbigniewa Osękowskiego z Prezydium PRN, Henryka Woronowa - b. Prezesa Spółdzielni Inwalidów, studenta Jana Matkowskiego, Kazimierza Dudaka z Wydziału Kultury PPRN, Józefa Srebro z Muzeum Piastów Śląskich, nauczyciela Stanisława Koperniaka, Mikołaja Gila, nauczyciela Jana Majewskiego, Jana i Janinę Sabin i innych, w sumie 27 osób. Postanowiono zwrócić uwagę również na ?grupę osób" zbierającą się u ob. P. zamieszkałego przy ul. Chocimskiej w Brzegu, czy nie ma tam osób zdolnych do pisania wierszy a także ?rozeznać mężczyznę zamieszkałego w Brzegu przy ul. Świerczewskiego 29 m 5, który swym zachowaniem wzbudza podejrzenia, że prowadzi bliżej nieokreśloną działalność."

Brzeska SB wystąpiła do zwierzchników z Komendy Wojewódzkiej MO w Opolu o założenie do wymienionych osób podsłuchu telefonicznego, który miała wskazać ewentualnych współpracowników bądź inspiratorów treści ?Ballady". Założono, że autor?Balladysta" jest osobą funkcjonującą w kręgu adresatów ?Ballady" i w związku z tym zaplanowano przeprowadzenie rozmów z osobami, które otrzymały listownie ?Balladę"w celu uzyskania informacji o ich znajomych, przyjaciołach i osobach o wrogim nastawieniu, które mogłyby wyjaśnić przyczyny pisania tego rodzaju wierszy oraz skierowania ich właśnie do nich. Postanowiono również dokonać przeglądów podań do Spółdzielni Mieszkaniowej oraz anonimów skierowanych na Komendę MO w Brzegu w celu znalezienia osoby niezadowolonej ze swojej sytuacji, bądź skonfliktowanej z różnymi osobistościami na terenie Brzegu.

Nakazano kontrolę wszystkich anonimowych listów, które przechodziły przez brzeską Pocztę. Rozciągnięto podejrzenia również na więźniów odbywających kary w brzeskim więzieniu. Między nimi bowiem również mogli być ludzie uzdolnieni pod względem literackim. Jednym z nich miał być dawny pracownik KW PZPR w Bydgoszczy. W zasadzie cały aparat brzeskiej SB oraz sieć agenturalna w Brzegu z ostała nastawiona na odnalezienie osoby ?Balladysty". Wzięto pod lupę, rzecz jasna, także materiały literackie znajdujące się w archiwum Wydziału Kultury Prezydium PRN oraz w Wojewódzkim Urzędzie Kontroli Prasy Publikacji i Widowisk.

W dniu 7 kwietnia zarejestrowano cztery następne przesyłki z ?Balladą" kierowane na adres: sekretarza Prezydium PRN w Brzegu tow. J.M b. dyrektora MPRB tow.E.M., - Kierownika Wydziału Spraw Wewnętrznych - tow. S.M. i Kierownika Wydziału Gospodarki Komunalnej Prezydium MRN - tow. J.H. Ponieważ kilka osób,które otrzymały anonim, wskazały tow. J.H. jako wystarczająco zdolnego dopisania tego rodzaju utworów, przyjęto wersję, że przesłanie ?Ballady" na swój adres jest formą kamuflażu i jeszcze 7 kwietnia Z-ca Komendanta Powiatowego MO ds. SB w Brzegu udał się w godzinach popołudniowych wraz z por. H. Niechciałem do Przewodniczącego Prezydium MRN w Brzegu, by dowiedzieć się czegoś na jego temat. Funkcjonariusze SB chcieli również przejrzeć jego biurko w Prezydium,ale wobec zaręczenia, że tow. J.H. jest rzetelnym pracownikiem i nie jest zdolny do pisania anonimów, odstąpili od tego zamiaru. Ustalono jednak, że jeśli jest on autorem ?Ballady", to przekaże list na SB, a jeśli nie jest, to zachowa to w tajemnicy. Ponieważ podejrzenia kierowane pod adresem jego adresem wydostały się już poza krąg SB, w niedługim czasie musiały dotrzeć do samego zainteresowanego. Już 10 kwietnia tow. J.H. zażądał widzenia z ppłk Kostrzewą.Sekretarka w Komendzie podkreśliła zauważalny stan wzburzenia. Ppłk Kostrzewa i por. Niechciał nie posiadając niezbitych dowodów przeciwko niemu poczęstowali go kawą i bardzo uprzejmie zawiadomili go, że ufają jego zapewnieniom. Ale natychmiast po jego wyjściu filiżankę, z której pił kawę zabezpieczono w celu pobrania jego odcisków palców. W międzyczasie dokonano rewizji w biurze i mieszkaniu Zygmunta Packa i w mieszkaniu Piotra Ejnenberga, pobrano próbki ich pisma,jak też i żony Piotra Ejnenberga - Janiny. Nie znaleziono nic, co mogłoby nasunąć podejrzenia, że któreś z nich jest autorem ?Ballady".

images-4


Analizy i ekspertyzy pierwszych egzemplarzy ?Ballady" nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Dnia 10 kwietnia z Laboratorium Kryminalistyki KW MO w Opolu przyszła informacja, że na dostarczonych egzemplarzach ?Ballady" brak jest jakichkolwiek śladów linii papilarnych. Ich autor musiał pisać i robić wysyłki używając rękawiczek, które uniemożliwiają pozostawienie jakichkolwiek śladów. Również rozmowy przeprowadzone z niektórymi osobami, które otrzymały egzemplarz ?Ballady" niczego nowego do sprawy nie wniosły. Były I sekretarz KP PZPR tow. R.G.stwierdził, że w okresie swej działalności otrzymywał wiele anonimów i nie przywiązywał do tego większej uwagi. Sekretarz POP PZPR w ?Garbarni" tow. S.C.rozpytującym go oficerom SB odpowiedział, że jest znany wielu osobom w Brzegu inie jest w stanie stwierdzić, która z nich ma talent do pisania wierszy.

W niedługim czasie, 20 kwietnia pojawiły się dalsze egzemplarze ?Ballady".Przesłano je pocztą na adres Fabryki Siewników ?Agromet", NZPT ?Olejarnia",redakcja ?Trybuny Opolskiej" oraz nauczyciela - tow. J.G.. Znów na żadnym z nich nie znaleziono cienia śladu pozwalającego na identyfikację autora.

Wyglądająca początkowo na prostą sprawa brzeskiego ?Balladysty" zaczęła się bardzo komplikować. Egzemplarze ?Ballady" pojawiały się wciąż w nowych miejscach, a Służba Bezpieczeństwa w dalszym ciągu nie miała niczego, co mogłoby naprowadzić ją na ślad autora. Ze względu na to, że dotychczasowe hipotezy okazały się fałszywe zwrócono się do Kierownika Wydziału Kultury Prezydium MRN tow. K.D., który z racji swojej funkcji ma rozeznanie w środowisku osób o zainteresowaniach literackich z zapytaniem czy znany jest mu ten wiersz i kto jego zdaniem mógłby pisać tego rodzaju wiersze. Stwierdził on jednak, że nie posiada żadnego egzemplarza?Ballady", ale o niej słyszał i kilka osób prosiło go już o przekazanie jej kopii. Zaczęto rozpytywać też pracowników brzeskiej drukarni. Śledczy z SB spodziewali się, że można się będzie tam dowiedzieć, czy ktoś związany z Brzegiem starał się drukować swoje utwory literackie. Uzyskano tam informację,że trzy lata wcześniej o opublikowanie swych wierszy starał się pracujący w brzeskiej drukarni zecer. SB ustaliła, że był nim Henryk Gruber, zatrudniony obecnie w drukarni we Wrocławiu. Metodą operacyjną zdobyto próbki jego charakteru pisma i linii papilarnych, które przesłano do Laboratorium Kryminalistyki.

Wszystkie tropy okazały się jednak mylne. Zdawało się już, że sprawa pozostanie nierozwiązana. Tajemniczy ?Balladysta" wydawał się być całkowicie poza zasięgiem polujących na niego śledczych. I gdyby zachował przez cały czas podobne środki ostrożności mógłby czuć się bezpiecznie. Popełnił jednak jeden fatalny błąd, który spowodował nieobliczalne skutki nie tylko dla niego. W dniu 30kwietnia zakwestionowano nowy egzemplarza ?Ballady" adresowany do gł. księgowego MZBM p. H.B. Na tym egzemplarzu pojawił się dopisek dotyczący jego żony. Na dopisku ujawniono nadające się do identyfikacji linie papilarne. Zaczęto analizować ponownie anonimy nadesłane do Komendy Powiatowej MO. W dniu 5 maja1970 r. Komenda Powiatowa MO otrzymała nowy anonim informujący o możliwych nadużyciach finansowych pana H.B. oraz o dokonanej przez niego w dniu 2 maja 1970 r. wpłaty dużej kwoty na książeczkę PKO. Z p H.B. i jego żoną przeprowadzono rozmowę na temat, czy w ostatnich czasach nie mieli jakichś konfliktów na tle osobistym lub majątkowym z kimś ze swego środowiska. Ze względu na to, że nie potrafili stwierdzić, kto ewentualnie chciałby im zaszkodzić, 11 maja przeprowadzono rozmowę z Kierownikiem Oddziału PKO w Brzegu p. S.A. na temat, kto z pracowników PKO mógł wiedzieć o dokonanej przez pana H.B. wpłacie, oraz  jakie w ogóle osoby dokonywały w tym dniu operacji finansowych w PKO. Ustalono również skład pracowników PKO oraz miejsca pracy ich współmałżonków. Rutynowo zebrano próbki ich pisma jako materiał porównawczy do analizy grafologicznej. Dnia 12 maja ppor. Niechciał przeprowadził rozmowę z jednym z pracowników MZBM, który odpowiedział mu o sprawie podejrzenia o nadużycia finansowe jednego z pracowników - pana W.W. Został on oskarżony o chęć przywłaszczenia sobie większej kwoty pieniędzy. Okazało się, że jest on mężem gł. księgowej w PKO. Pracownik ten przekazał informację, że właśnie p. H.B.miał się domagać wyciągnięcia w stosunku do niego konsekwencji dyscyplinarnych.

images-5


Podejrzenie pana W.W. o nadużycia finansowe spowodowały podjęcie przez Prokuraturę postępowania wyjaśniającego, co spowodowało pobranie od niego odcisków palców.Oficerowie SB natychmiast dotarli do sprawozdania z tej sprawy. Śledczemu pobierającemu materiał daktyloskopijny nakazano sporządzenie raportu z tej czynności ze zwróceniem uwagi na zachowanie się tego pana podczas tej czynności. Śledczy potwierdził w raporcie objawy zaniepokojenia u niego podczas pobierania mu odcisków palców. Zdobyty materiał porównawczy posłano natychmiast do Laboratorium Kryminalistyki w Opolu w celu porównania ze śladami zabezpieczonymi na kopii ?Ballady".

Elementy mozaiki zaczęły się powoli składać. Zaczęto zbierać wszelkie informacje dotyczące jego osoby. Dnia 2 czerwca ppłk J. Kostrzewa wystąpił do Biura ?B"przy KW MO w Opolu o zorganizowanie całodziennej inwigilacji pana W.W. męża księgowej z PKO oraz do Wydziału ?T" o założenie podsłuchu telefonicznego na jego telefon domowy i w miejscu pracy jak też podsłuchu w pomieszczeniach służbowych. Dnia 4 czerwca 1970 r. z Laboratorium Kryminalistyki w Opolu przysłano informację, że odciski palców na egzemplarzu ?Ballady" skonfiskowanym p. H.B. są identyczne z odciskami palców pobranymi od p. W.W. Jeszcze tego samego dnia został on zabrany przez funkcjonariuszy SB na Komendę MO w Brzegu,gdzie od razu przyznał się do autorstwa ?Ballady" i całkowitej odpowiedzialności za jej kolportaż. do losowo wybranych osób i instytucji.Przyznał się również do przesłania na Komendę MO anonimu dotyczącego rzekomych nadużyć finansowych księgowego z MZBM. Natychmiast dokonano rewizji w jego mieszkaniu.

I wydawało się, że sprawa znajduje się u finału. Tymczasem pojawił się nowy nieoczekiwany wątek. Oprócz tekstów "Ballady" i innych wierszy pisanych przez pana W.W. znaleziono 14 książeczek oszczędnościowych PKO na różne nazwiska. Przerażona żona pana W.W. nie umiała się wytłumaczyć, skąd taka ilość cudzych książeczek PKO znalazło się w jej mieszkaniu, w związku z czym ją również zabrano na Komendę. Tutaj złożyła obszerne wyjaśnienia, jak do spółki z dwoma koleżankami: kasjerką i kontrolerką dokonywały od 1966 r. zagarnięcia kwot premiowych różnych osób prywatnych. Lukratywna działalność tej spółki była zadziwiająca sprytna. Co miesiąc w wojewódzkich oddziałach PKO dla promocji oszczędzania losowano nagrody pieniężne dla swoich klientów. O wynikach losowania powiadamiano oddziały powiatowe, które miały z kolei powiadomić szczęśliwych zwycięzców i zaksięgować na ich kontach odpowiednie kwoty. Te trzy panie wpadły na genialny w swej prostocie pomysł, że można zrobić to w taki sposób, że niby wszystko było prawidłowo, a klient o żadnej premii nigdy się nie dowiadywał,gdyż wędrowała ona do kieszeni sprytnych specjalistek z PKO. Gdy do brzeskiego PKO przychodziły informacje o wygranych premiach zakładały one nową książeczkę dla tego klienta, przelewały na nią wygraną kwotę, natychmiast ją wypłacały i dzieliły między siebie. Żona pana W.W. przyznała się do zagarnięcie w ten sposób około 43 tys. złotych i wydała też swoje współpracownice, które wkrótce zostały zatrzymane. Ponieważ ich zeznania różniły się w podawanych kwotach, na wniosek SB w Brzegu Centrala PKO w Warszawie przysłała biegłego (dyrektora I Oddziału Miejskiego PKO z Bydgoszczy) w celu dokonania kompleksowej kontroli w brzeskiej placówce i obiektywnego oszacowania strat spowodowanych przez ten proceder. Wyniki jego ekspertyzy okazały się porażające.

Działalność trzech usytuowanych na odpowiedzialnych stanowiskach pracownic spowodowała dla PKO i prywatnych osób stratę wynoszącą ponad 388 tys. zł. Najbardziej znamiennym był jednak fakt, że przy stosowanych wówczas procedurach kontrolnych proceder ten był absolutnie niemożliwy do wykrycia, jak też i to że jego autorki wymyśliły ten plan na organizowanych dla pracowników PKO szkoleniach na temat nadużyć i afer finansowych, które miały uwrażliwić ich czujność na te zjawiska. Ujawnienie afery ?książeczkowej" w Brzegu spowodowało opracowanie przez Centralę PKO w Warszawie nowych wytycznych dla przeprowadzanych kontroli, które w przyszłości miały wyeliminować tego rodzaju zjawiska.


images-6


W dniu 30 czerwca Sprawa Operacyjnego Sprawdzenia kryptonim ?Balla" została zamknięta. Wykrycie przy jej okazji wielkiej jak na ówczesne brzeskie realia afery kryminalnej podwoiło sukces brzeskiej SB i spowodowało znaczące przesunięcie środka ciężkości. Pan W.W. w związku z tym że złożył wyczerpujące zeznania został po 48 godzinach wypuszczony na wolność i zastosowano wobec niego jedynie dozór milicyjny. Na rozprawie, która odbyła się 14 października1970 r. przyznał się do napisania ?Ballady" ale nie przyznał się do winy, którą mu prokurator przypisywał, tzn. znieważania narodu polskiego i szkalowania ustroju Polski Ludowej. Swoje postępowanie usprawiedliwiał nastrojem, który wywołany został kłopotami w pracy, zwłaszcza tym, że umieszczenie swego podpisu na niewłaściwym dokumencie spowodowało rzucenie na niego podejrzenia i nadużycie finansowe i zwolnienie z pracy. Z zemsty ułożył satyryczny wiersz na temat brzeskiej kliki i zaczął go rozpowszechniać wybierając losowo osoby z kierownictwa brzeskich instytucji. Chciał zaszkodzić również księgowemu z MZBM, który szczególnie domagał się jego ukarania i dlatego napisał anonim do Komendy MO na jego temat. Sąd nie uznał jego usprawiedliwienia, ale w zasadzie zakwestionował tylko dwa wiersze z tej ?Ballady", a mianowicie: ?wyższy to cel polskiej nacji zbijać kabzę w demokracji - i ?Socjalizmu to zasada, że tumaństwo to nie wada". Otrzymał on za to wyrok półtora roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 1500 zł. grzywny i 650 zł. kosztów postępowania.

Rozprawa jego żony i jej dwóch przyjaciółek odbyła się w grudniu 1970 r. w Opolu i toczyła się do marca roku następnego. Wszystkie otrzymały wysokie wyroki: żona p. Z - księgowa w brzeskim oddziale PKO otrzymała 11 lat więzienia i 50 tys.zł. grzywny, kasjerka 9 lat więzienia i 30 zł. grzywny, kontrolerka 7 lat więzienia i 20 zł. grzywny. Wszystkim zasądzono ponadto zapłacenie kosztów postępowania, pozbawienie praw publicznych na 4 lata i konfiskatę mienia w całości.

Sprawa ?Balla" była jedną z najbardziej ciekawych spraw politycznych w Brzegu. Mogła się wpisać w szerszy nurt walki z reżymem, która w latach sześćdziesiątych ujawniała się również w formie niedozwolonej satyry. ?Balladysta" jednak nie stał się brzeskim Szpotańskim. Spowodowały to przede wszystkim osobiste pobudki jego działań, w których nad motywami politycznymi dominowało zdecydowanie dążenie do zemsty osobistej. A ewolucja całej sprawy w kierunku afery kryminalnej, choć całkowicie przypadkowa, rzuciła dodatkowy cień na intencje którymi kierował się on i jego żona. Niezależnie od tego ?Ballada" ta mimo swych 38 lat a także mimo że powstała w całkiem innej epoce wydaje się być utworem całkiem świeżym. Epoki i ustroje bowiem czasem się zmieniają, al przywary ludzkie pozostają zawsze takie same.

images-7

 

Janusz JAKUBÓW

Autor jest historykiem,pracuje w I LO w Brzegu

 
 

Komentarze   

 
# maturzysta 2010-03-31 16:48
Widać,że z braku prawdziwych afer politycznych w ówczesnym Brzegu, robi się ze sprawy prywatnej "jedną z najbardziej ciekawych spraw politycznych w Brzegu". Tak to bywa, gdy historycy nie mają tematu !
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 
 
# Kazik 2010-04-01 00:18
Panie Jakubów to co pan opisał i ballada pasują zupełnie do dzisiejszych czasów. Tylko że teraz jest więcej kolesiów którzy się nawzajem ochraniają. Cóż nie chcieli Ziobry to i tak jest.
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 
 
# Irenka 2010-04-01 00:33
Oj nie wiem Kaziu czy Zioberko dałby sobie radę z autorem ballady. Wtedy nie było telewizji a on tylko konferencje umiał robić. To był leń nawet Kaczynscy go olewaja i wysłali na zeslanie do Unii. Zobro to nieszczęście i zero jak powiedział Miler.
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 

Dodaj komentarz