Brzeg jest miastem zdradzonym po wielokroć, także przeze mnie. Urodziłem się w Łosiowie, gdzie mieszkałem do zakończenia podstawówki. Do rodzinnej wioski nigdy już nie wróciłem i bywam w niej, kiedy odczuwam potrzebę spotkania z coraz liczniejszą grupką bliskich zmarłych. Czynię to za rzadko i sam nie wiem skąd niechęć do odwiedzania mogił się wzięła, wszak miejsca pochówków w świecie "zwiedzam" (przepraszam za wyrażenie) namiętnie. Wątpię, czy swój żywot skończę w Brzegu. W tym momencie nie widzę na to tak zwanej aury.