Nie jestem prawnikiem ani historykiem idei, ale jest dla mnie jasne, że istnieją z grubsza na świecie dwa sposoby myślenia o władzy państwowej.
Jeden, to taki w którym jednostka ludzka, pojedynczy człowiek, zrzeka się części swojej wolności aby władza zrobiła za niego lepiej pewne rzeczy. Tę ideę dobrze oddaje ślubowanie hiszpańskich kortezów, które przytaczam z pamięci za ś.p. Markiem Nowickim: ?My, którzy nie jesteśmy gorsi od Ciebie, przysięgamy Tobie ? który nie jesteś lepszy od nas, że będziemy Ci służyć dopóki będziesz szanował nasze prawa i wolności ? a jak nie ? to nie!". Można ją nazwać ogólnie europejską czy szerzej euroatlantycką. Jest też druga koncepcja, roboczo ją nazwijmy ?Objawieniem Pomazańca Bożego" w której to nie ja ? wolny obywatel zrzekam się swojej wolności, ale to On, Władyka Miłościwy, Cesarz, Satrapa umniejsza się w swojej wszechwładzy aby zrobić Tobie, drobino ludzka, nieco miejsca, jamkę, niszkę, w której będziesz pędzić swój mały, nic nie znaczący żywot.
Między tymi dwoma koncepcjami nie ma wielu punktów stycznych. Niestety i na szczęście.
Oczywiście władza wszelkiego autoramentu i legitymizacji potrafi być nadużyta, oczywiście że tak. Tylko ta pierwsza cofnie się gdy obywatele jej powiedzą ?basta", uzna wyższość prawa wyrażającego pewnego ogólne, uniwersalne zasady ustrojowe nad wolą jednostki u steru władzy. Władza drugiego typu nigdy się nie ugnie, musi być złamana, bowiem nad samą siebie nic nie uznaje. Sama o sobie nigdy nie pomyśli, że jest niegodziwa, niesprawiedliwa, bowiem z samego faktu bycia władzą wynika obowiązek jej szanowania i przyginania kolan oraz karku na jej widok.
Żyjemy w czasach, kiedy przeciętna ludzka jednostka już wie, rozumie, że nie jest nic nie znaczącym pyłkiem. Możliwości pojedynczego człowieka, przynajmniej potencjalnie, dzięki demokratyzacji przestrzeni publicznej, mediom społecznościowym, telekomunikacji ? wzrosły skokowo w porównaniu do wieśniaka w wieku XIII czy nawet XVII ? bez różnicy. Ludzie już nie chadzają w kieracie, jak im Pan Książę każe, ale chcą wiedzieć dlaczego, po co, a przede wszystkim uznają, że z samego faktu urodzenia i bycia człowiekiem są wolni i ich wolność jest dla nich oczywista przez się, nie domaga się żadnego dodatkowego uzasadnienia. I ta cudowna umysłowa zaraza rozprzestrzenia się coraz bardziej, zapewne dlatego, że trafia na coś najbardziej naturalnego nie tylko dla ludzkiej natury, ale natury wszystkiego co żyje ? na potrzebę swobody o czym pewnie opowiedziałby i pies przywiązany do budy jak i świnia w chlewie, gdyby tylko udzielić jej głosu.
Kiedy zatem dzisiaj przeczytałem, że Władimir Władimirowicz Putin wyraził pogląd, iż demonstranci z Majdanu byli szkoleni w Polsce i na Litwie zrozumiałem, że dla tego cyborga nie ma miejsca już na świecie. W jego mózgu agenta KGB nie mieści się w ogóle idea wolności, o wolności ludzkiej, wynikającej z przyrodzonej godności, wolności niezbywalnej i uniwersalnej. W jego głowie nie mieści się pomysł, że wolni ludzie, bez władyki trzymającego ich za ryj przy pomocy knuta i opancerzonej broni palnej na gąsienicach, mogą coś razem zrobić, a co więcej mogą być skuteczni. Jakże to? Bez pozwolenia i przewodniej roli? Temu aparatczykowi nie mieści się w głowie, że ludzie, bez pośrednictwa pomazańców takich jak on, czegoś mogą chcieć i sięgnąć po to. Putin tego nie rozumie i nie zauważy nawet kiedy sam ? czego mu z głębi serca życzę ? będzie musiał uciekać przed swoimi obywatelami, kto wie ? może nawet do Mongolii, bo ludzie się wkurwią, staną na jakimś placu w Moskwie i przestaną się bać jego marszczenia czoła i łypania lisimi oczkami. Bo wierzę, że i Rosjanom kiedyś zacznie pachnieć wolność i przestaną się bać.
Słowa Władimira Władimirowicza Putina są w gruncie rzeczy słowami najwyższego uznania dla Bohaterów Majdanu którzy trwali w mróz, którzy nie dali się zastraszyć, nie ustąpili nawet przed snajperami i bronią maszynową, potrafili opatrzyć rannych, zorganizować odbudowę barykad, wyżywić tysiące ludzi, napoić. Uznałbym je również za dowód uznania dla mojego kraju, dla Polski, ale nie widziałem w Polsce takiej determinacji, stanowczości i siły. Akurat tego to my się możemy nauczyć od Ukraińców i u nich się szkolić. Nie na odwrót.
Sława Ukrainie. Sława, Sława, po trzykroć Sława.