Pewien hodowca roślin uznał moje pisanie za wybitne. Z radości aż kwiknąłem, jakby do koryta wlano mi perfumowane pomyje.
Pochwała jest drogocenna, bo chwalący również uprawia działkę z felietonami. W jego przypadku to działalność pobocza, przy zarabianiu na chleb - lewa fucha, można by rzec. Na podstawie objawianych prawd widać, że mądre czółko chroni pod daszkiem leninówki.
Łatwo być wybitnym, kiedy w zachwaszczonym mieście felietonowe zagony uprawiają: kwerulant sądowy, kopista smoleńskich strachów i właśnie oderwany od pługa chłop, szalony gospodarz, który parając się pisaniną zaniedbuje trzodę. Chciał być wójtem - nie wyszło, został więc (wy/am) bitnym felietonistą.
***
Tyle tytułem wstępu. Dajmy już spokój świniom i prosiakom, dzisiaj interesują nas kalendarze z konkretnymi liczbami. Postanowiłem napisać felieton nie tyle wybitny, co wyrachowany.
W kolebce demokracji, za jaką uchodzą USA, liczba kadencji prezydenta jest konstytucyjnie ograniczona do dwóch. To rozwiązanie zdroworozsądkowe, zapobiega demoralizacji i daje szansę kolejnym kandydatom, którzy pragną uszczęśliwiać ludzkość. Dwie kadencje trwające po 4 lata to i tak za długo, uwzględniwszy fakt, że ludzki charakter, a także wszystkie komórki, zmieniają się co 7 lat. Gdyby organizm polityka składał się wyłącznie z wątroby regeneracja następowałaby szybciej. Wystarczyłoby to i owo odstawić, na przykład whisky.
Pokazani w collage'u dżentelmeni rządzili jeszcze dłużej niż prezydenci zza wielkiej wody, wspaniale zaczęli, ale niekoniecznie dobrze skończyli.
Bolesław Bierut - 11 lat
Władysław Gomułka - 14 lat
Edward Gierek - 10 lat
Nikita Chruszczow - 11 lat
Leonid Breżniew - 18 lat
Ale daleko im do Kim Ir Sena (22 lata) czy Fidela Castro (32 lata). Zdjęć półbogów nie śmiałem pokazać. Tak długoterminowi, że aż strach.
Bieruta, Gierka i Chruszczowa prześcignął i dopędza już Kima ten oto wódz.
Rządzi od 1994 - nadal
A nawet ten.
Zbawia brzeżan od 2002 r.
Załapując się na czwartą kadencję - przegoni Gomułkę i zdeklasuje Breżniewa. Czy jego ambicje sięgają wiecznych przywódców: Łukaszenki, Kima i Fidela? Wiele na to wskazuje. Szansa się kroi. Polska to nie Stany...