Pana burmistrza Wojciecha Huczyńskiego, człowieka umęczonego trzecią kadencją, z piętnem ulicy Reja, kochają wszyscy! Wymieniam bez składu i ładu, błagając o przebaczenie, bo w moim wypracowaniu mniej ważni wyprzedzili ważniejszych, mali dużych, a łysi kudłatych.
Był gorący letni poranek, a my właśnie zmierzaliśmy na spotkanie francuskich winnic. Emocje sięgały zenitu. Nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Baliśmy się paść ofiarą syndromu paryskiego albo inaczej: "syndromu japońskiego turysty". Japoński turysta przyjeżdża do Paryża i dostaje palpitacji serca, bo Paryż, który ma przed oczyma, w niczym nie przypomina tego oglądanego na zdjęciach.