piątek, 22 listopada 2024

k.konikRozmawiamy z Krzysztofem Konikiem - nowym dyrektorem Brzeskiego Centrum Medycznego

 

 

LESZEK TOMCZUK: Zgadza się pan na rozmowę w formule ?bez znieczulenia"?

KRZYSZTOF KONIK: - Jestem za.

 

Jak załoga BCM przyjęła nowego szefa?

- Informacji nie zbierałem i mogę oprzeć się na obserwacjach. Sadzę, że przyjęto mnie z nadzieją i zapewne z obawami: co to będzie? Sytuacja pewnie zwyczajna, bo z każdą zmianą dyrektora wiążą się obawy i nadzieje. Z kolei ja mam nadzieję, że obawy będą ustępować, a nadzieje spełnią się zgodnie z oczekiwaniami większości.

 

Da pan radę?

- Zanim zdecydowałem o złożeniu dokumentów aplikacyjnych dokonałem głębokiej analizy, odpowiadając sam przed sobą, czy dam radę. Byłem trochę w uprzywilejowanej sytuacji wobec kontrkandydatów, bo Brzeskie Centrum Medyczne już znałem z racji wykonywania obowiązków sekretarza powiatu. Żyłem problemami tej instytucji i miałem dostęp do dokumentów na bazie których mogłem wyrobić opinię i zderzyć to z moimi możliwościami. Ostateczna odpowiedź przeważyła na ?tak". Na poprzednim stanowisku dobrze mi się pracowało i nic mnie nie przymuszało do zmiany. Miałem sporo planów i było to zajęcie, które dawało mnie i moim współpracownikom satysfakcję.

 

Chciał pan sobie pogorszyć?

- Wszyscy się zdziwili, podobnie jak pan /śmiech/. Nikt nie szuka pogorszenia, w moim przypadku było to poszukiwanie nowych wyzwań, wyjście naprzeciw sytuacjom trudnym, a wiele takich zdarzeń już mam za sobą. Doświadczenia życiowe przeważały za podjęciem decyzji i mogę powiedzieć, że ?dam radę", oczywiście przy wsparciu współpracowników.

 

Jakie kwalifikacje menedżerskie pan posiada, to przecież ciężkie zadanie?

- Opieka medyczna nie podlega wahaniom koniunktury, ma być po prostu świadczona, w miarę najlepiej i w ramach finansów publicznych. Generalnie jest to łatwiejsze zadanie od klasycznego biznesu. Mamy kontrakt i wiemy w jakiej skali finansowej funkcjonujemy. Posiadam przygotowanie zarówno teoretyczne, jak i praktyczne. Funkcje kierownicze pełnię od 1991 roku i nabyłem doświadczeń w zarządzaniu zespołami ludzkimi i wiem w jakich ramach prawnych działają poszczególne instytucje.

 

Jakie to były etapy zawodowe?

- Rozpocząłem od zawodu nauczyciela matematyki oraz informatyki, bardzo lubiłem te obowiązki, zwłaszcza kontakt z młodzieżą, to był wspaniały okres. Następnie zostałem dyrektorem szkoły i potem wybrano mnie na Burmistrza Otmuchowa. Po zakończeniu kadencji byłem audytorem wewnętrznym w łódzkiej KW Policji, badałem finanse i strukturę organizacyjno-prawną. Zajmowałem się też biznesem w dość dużej firmie w Żaganiu, gdzie również byłem audytorem i usprawniałem firmę organizacyjnie. Dopiero po tych doświadczeniach objąłem stanowisko sekretarza powiatu w Brzegu.

 

Jak długo zajmował pan kolejne fotele?

- Od 4 do 5 lat, ale sekretarzem powiatu byłem przez 8 lat, a że lubię zmiany więc spotykamy się teraz tutaj. Jestem maniakiem uczenia się. Poza studiami uniwersyteckimi we Wrocławiu skończyłem podyplomówkę z informatyki, potem na Uniwersytecie Łódzkim - marketing, a w Wyższej Szkole Bankowej - audyt i kontrolę finansową. Ostatnio zakończyłem studia MBA (Master of Business Administration), które uznaję za ukoronowanie menadżerskich umiejętności.

 

Jak zareagował starosta na wieść, że utraci sekretarza?

- Miał pewne obawy i żałował, że nie będziemy mogli razem realizować zaplanowanych celów, bo współpraca między nami była harmonijna.

 

Liczę na odpowiedzieć jednoznaczną: było to dla starosty zaskoczenie?

- Było to dla niego zaskoczenie... Moja decyzja zapadła w piątek, a w poniedziałek składaliśmy dokumenty aplikacyjne.

 

Nie uzgadnialiście decyzji wcześniej?

- Rozmowy były bardzo luźne i niezobowiązujące.

 

Starosta nie nakłaniał pana?

- Nie, nie... To moja osobista decyzja.

 

Ilu konkurentów pan pokonał?

- Łącznie ze mną było 9 kandydatów.

 

Proszę odnieść się do dość powszechnego zarzutu, że konkurs był z góry ukartowany.

- Zawsze takie podejrzenia mogą być. Gdyby wygrał ktoś inny, też można by snuć różne teorie. Nie mam nic do powiedzenia na ten temat. Wszyscy znali skład komisji i nie mnie oceniać jej rozstrzygnięcia. Mam nadzieję, że przekonałem komisję swoją koncepcją, a moje odpowiedzi na zadane pytania zostały odpowiednio ocenione.

 

Jaki był wynik głosowania?

- 5 do 3? W każdym razie uzyskałem większość...

 

Komu w strukturze organizacyjnej starostwa podlega wydział organizacyjno-prawny w którym zatrudniono członka rodziny jednego z członków komisji konkursowej i kiedy ta osoba została zatrudniona w starostwie?

- Ten wydział podlega sekretarzowi powiatu. Pytanie jest o panią...?

 

Pytanie już padło. Czy na tej podstawie nie można snuć jakichś podejrzeń, tym bardziej, że takie komentarze funkcjonują w publicznej przestrzeni?

- Ludzie mogą komentować, mamy w końcu wolność słowa.

 

Czy taka okoliczność nie mogła przeważyć za panem, że ten członek komisji zagłosował z wdzięczności?

- Głosowanie było tajne i nie mnie dociekać, kto jak głosował.

 

Czy wie pan, że ten temat jest ?wałkowany" na rożnych forach?

- Nie śledzę aż tak dokładnie wszystkich dyskusji.

 

Nie uzyskałem odpowiedzi, kiedy ta osoba otrzymała etat w starostwie, czy przed konkursem?

- Bodajże 2 miesiące przed konkursem, czyli w chwili, gdy jeszcze nie planowałem startu w wyborach na stanowisko dyrektora BCM-u. A pośrednio podlegała sekretarzowi.

 

Co to znaczy: pośrednio?

- Wydział organizacyjno-prawny ma swojego przełożonego czyli naczelnika, natomiast sekretarz powiatu sprawuje nadzór de facto nad wszystkimi wydziałami starostwa.

 

Starosta w wypowiedzi prasowej stwierdził, że od początku zabierze się pan za porządki. Od czego pan zaczyna? Jakie odcinki są najmocniej zapuszczone?

- Chcę przede wszystkim usprawnić szeroko rozumianą organizację pracy w BCM. Po pierwsze jednoznacznie przejęcie odpowiedzialności przez kierowników poszczególnych komórek organizacyjnych. Chcę, aby dyrektor medyczny zajął się stroną merytoryczną w zakresie lecznictwa w pełnym zakresie, oczywiście przy moim wsparciu, bo to nasze główne zadanie.

 

Czy dlatego kładzie pan nacisk na organizację, bo była zła?

- Nie chciałbym negatywnie wszystkiego oceniać i dlatego powstrzymam się z wytykaniem nieprawidłowości. Wiem, jakie ja mam preferencje...

 

Kiedy załoga zauważy pierwsze efekty?

- Efekty już są, np. na dzień dzisiejszy lekarze wiedzą, że w momencie opuszczenia stanowiska pracy w celach prywatnych muszą to zgłosić w dyrekcji.

 

Czy dotychczas panowała dowolność w tym względzie?

- Nie wiem, aczkolwiek teraz obowiązują takie zasady.

 

Czyli z brakiem dyscypliny pracy było coś na rzeczy?

- Domniemuję że tak. Zajmiemy się weryfikacją godzin nadliczbowych personelu pielęgniarskiego. Mamy tutaj szereg dobrych pomysłów.

 

Proszę wymienić najbardziej zaniedbany odcinek BCM.

- Kwestie finansowe, to pierwsza i kluczowa sprawa...

 

Na jakim poziomie jest ten problem w skali od 1 do 5?

- Jeżeli 5 to najlepiej, to nasze finanse są na poziomie 1,5... Jeżeli nie ustabilizujemy obszaru finansowego to staniemy przed obliczem likwidacji.

 

W ocenie starosty p. Mariusz Grochowski ustępując ze stanowiska po wystąpieniu CBA, zachował się honorowo, docenia pan taką postawę?

- Uchylę się od odpowiedzi, bo nie jestem od recenzowania postaw innych ludzi.

 

Podkreślam, że była mowa o honorze...

- Skoro dyrektor uznał konflikt interesów wykazany przez CBA i poddał się do dymisji, to była jego autonomiczna decyzja. Aczkolwiek ten ?konflikt interesów" wydaje mi się dziwny, ale prawo w Polsce jest dziwne w wielu aspektach, jeśli dyrektor złożył rezygnację, to jest to jakieś honorowe wyjście. No, ale dyrektor Grochowski, w mojej ocenie, zawsze uchodził za osobę dużego honoru.

 

Przewodniczący komisji konkursowej p. Henryk Mazurkiewicz dopiero od dziennikarza dowiedział się, że postawiono panu zarzuty prokuratorskie i skierowano sprawę do sądu.

- Cóż, czy ja mam się tłumaczyć za słowa wypowiadane przez p. Henryka Mazurkiewicza? /śmiech/

 

Czy ta kwestia stanęła w toku przesłuchania konkursowego?

- Nie przypominam sobie...

 

Nikt o to nie pytał?

- Głowy nie dam odciąć, ale nie przypominam sobie, żeby o to mnie pytano.

 

A co będzie jeśli sąd uzna zarzuty prokuratorskie za uzasadnione?

- Żeby być dyrektorem trzeba mieć czystą kartotekę karną, a więc na dzień dzisiejszy takową posiadam. Jeżeli będzie niekorzystne rozstrzygnięcie w wyroku prawomocnym, to wówczas nie będę takiej funkcji mógł pełnić.

 

Złoży wtedy pan dymisję?

- Oczywiście. Ale do tego nie dojdzie, bo nie będę skazany /uśmiech/

 

Wierzy pan w sprawiedliwość?

- /śmiech/ Patrząc na decyzje sądów, nawet te ostatnio bardzo kontrowersyjne, to chcę wierzyć w sprawiedliwość.

 

Dzięki ordynatorowi Marcinowi Kalusowi do Brzegu ?wracają bociany". Czy istnieje plan poprawy sytuacji w innych oddziałach, które - póki co - nie cieszą się dobrą renomą, a w skrajnych ocenach są nazywane ?umieralniami"?

- To ordynatorzy w swoich podstawowych obowiązkach mają właściwe prowadzenie oddziałów. Pacjenci przychodzą do nas z problemem, z bólem, to musi być przez personel uwzględniane i postaramy się zmienić nastawienie do chorych i ich rodzin. Jeszcze przed objęciem stanowiska odbierałem sygnały, że podejście personelu nie zawsze stoi na właściwym poziomie. Będę nad tym mocno pracował.

 

To ciężka materia, nie obawia się pan konfliktu?

- Nie obawiam się choć zagrożenia istnieją. Każdy człowiek ma zaprogramowane w sobie osiągnięcie sukcesu, a ja zechcę personel przekonać, że stać nas na sukces w tym względzie.

 

BCM nie wykonało ubiegłorocznego kontraktu z NFZ, czy sytuacja w bieżącym roku może się powtórzyć?

- Niestety, sytuacja do tej chwili powtarza się. Na rok 2014 nie mam już wpływu, bo przychodzę w piątym miesiącu realizacji kontraktu i będzie to rzutować na wykonanie całego kontraktu.

 

Który z oddziałów ma największy problem z realizacją kontraktu?

- Musimy usprawnić organizację Oddziału Chirurgii Ortopedycznej i już podjęliśmy pewne kroki.

 

Jako sekretarz powiatu przewodniczył pan komisji ds. restrukturyzacji brzeskiego szpitala. Komisja wypracowała protokół z wnioskami, który z nich udało się wprowadzić w życie?

- Nie byłem odpowiedzialny za realizację wniosków. Mieliśmy tylko rozstrzygnąć kwestię w jaki sposób zrestrukturyzować BCM. Było odgórne, mocne parcie na zmianę formuły własnościowej, czyli komercjalizację szpitali. Dokonaliśmy analizy i uznaliśmy, że szpital należy pozostawić w postaci SP ZOZ-u. Taki był wniosek komisji, co prawda niejednogłośny, i został wcielony. Przy okazji wydaliśmy opinie w sprawie obsady kadrowej i wówczas dyrektor w niektórych pionach zredukował zatrudnienie. M.in. zorganizowano centralną dostawę tlenu, co przyniosło spore oszczędności.

 

Podczas strajku pielęgniarek uczestniczył pan w negocjacjach, wiadomo, że złożono strajkującym jakieś obietnice, które wejdą w życie po wyborze nowego dyrektora. Co z tego będzie zrealizowane?

- Negocjatorom strajkowym byłem przed paroma laty, kiedy protestowali lekarze, tym razem negocjował starosta, ale wspierany przeze mnie w sensie doradczym. Żadnych deklaracji nie składałem, starosta natomiast złożył obietnicę podwyżki w wys. 200 zł, co zostało zrealizowane.

 

Jak pan ułoży relacje z zastępczynią, konkurentką w konkursie? Z pewnością to osoba ambitna, czy psychologicznie nie mamy skomplikowanego układu? Posterujecie we dwójkę ?okrętem flagowym" starosty?

- Doktor Barbara Suzanowicz została wybrana na dyrektora medycznego w toku konkursu...

 

Przypominam: była konkurentką, chciała być szefem.

- Przegrała ten konkurs, ale z mocy konkursu wcześniejszego wciąż jest zastępcą ds. medycznych i ten stan obowiązuje. Do końca kadencji pani dyrektor będzie wykonywać swoje obowiązki.

 

Nie dostrzega pan ambicjonalnych zagrożeń?

- Nie. Cenię ludzi z wysokimi ambicjami, a na stanowisku dyrektora medycznego można je realizować.

 

Możemy mowić o lojalnym układzie?

- Domniemuję lojalności, póki co sytuacja jest dobra.

 

Ma pan okazję raz na zawsze wyjaśnić brzeżanom historyczny już problem, który za panem się ciągnie i przy różnych okazjach bywa wywlekany. Jak to było z burmistrzowaniem w Otmuchowie, wpędził pan gminę w kłopoty, czy wręcz przeciwnie?

- W roku 1998, kiedy w Brzegu obowiązki przejął Maciej Stefański, zostałem Burmistrzem Otmuchowa. Zastałem gminę w rozkładzie finansowym i organizacyjnym, na poziomie największym w skali kraju. Dlatego na bilans otwarcia zażyczyłem sobie kontroli NIK, która trwała aż 3 miesiące i jednoznacznie pokazała, kto do tej sytuacji doprowadził. Czteroletnia kadencja przebiegła pod znakiem stabilizowania sytuacji finansowej i organizacyjnej. I to się udało! Zapobiegliśmy zarządowi komisarycznemu! Muszę dodać, że faktyczna sytuacja gminy była skrzętnie ukrywana przez poprzedniego i... obecnego, tego samego burmistrza! Dopiero my, na początku kadencji ujawniliśmy, że zobowiązania przewyższają dochody gminy.

 

Dlaczego nie wygrał pan kolejnych wyborów?

- Wprowadziłem wiele niepopularnych zmian i ograniczeń, co przecież nie podoba się wyborcom, ale w perspektywie opłaciło się i gmina wyszła na prostą. Konkurencja polityczna głosząc populistyczne hasła zrobiła swoje i dlatego przegrałem. Chcę zauważyć, że to m.in. mój sukces na skalę krajową, że samorządy mogą otrzymywać pomoc na programy naprawcze.

 

Już na zakończenie: kiedy dostrzeżemy nową jakość pod pańskim kierownictwem?

- Nie mam czarodziejskiej różdżki na zmianę natychmiastową, ale od pierwszego dnia wprowadzamy zmiany organizacyjne i z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc, sytuacja się poprawi. Może umówimy się na wywiad w grudniu i podsumujemy to, co się udało?

 

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Leszek Tomczuk

 

 

wywiady na pasku