Zaniedbaliśmy działkę wyimków na korzyść pieczeniarzy, ale zaniedbanie nadrabiamy. Zajmiemy się dzisiaj zazdrością, która zżera piszącego te słowa. Jestem podłamany. Brzeg zaczynam mylić z... Afryką.
Ryszard Kapuściński - cesarz reportażu - pisał w ?Hebanie? o zazdrości wobec kogoś, kto posiada zwykłą łopatę. Właściciel tego prymitywnego narzędzia był kimś, miał czym zarobić na afrykański chleb. Jeśli posiadał łopat kilka, jawił się biznesmenem, bo innym dawał robotę. Do pełni sukcesu potrzebna była głęboka wyrwa na drodze prowadzącej do murzyńskiej wioski, w którą wszyscy przyjezdni obowiązkowo wpadali, objazdu bowiem nie było. Głęboki lej pielęgnowany, tzn. troskliwie pogłębiany przez posiadacza łopat. Bez tego, te łopaty - niezbędne do wykopywania tych, którzy się zakopali - byłyby bez sensu. Wszyscy zatem właścicielowi łopat zazdrościli.
***
Zgromadziłem kapitalik, którego nie zdążyłem jeszcze ?przejeździć?. Warto pieniądze ulokować by się pomnażały i bez wahania zaryzykuję twierdzenie, że nie ma lepszej lokaty niż zakup terenu. Zwłaszcza w tak kompaktowym mieście, jakim jest Brzeg. Cóż, nie byłem wystarczająco cwany, nie dotarłem na czas do informacji o sprzedaży, jak pewien ?Marek z Zielonki zamieszkały w strażnicy?, o którym ostatnio coraz głośniej na brzeskich forach. Szczerze zazdroszczę mu kiepeły.
***
Teraz trochę rapu. Ojciec Brzegu ma łeb nie od parady i serio traktuje przyjacielskie porady. Z pewnością od ?Marka zamieszkałego w strażnicy? dowiedział się, że Zielonka jest szansą na poszerzenie kompaktowego Brzegu. Miasteczka zaklętego w okrojonych granicach, gdzie zaczyna brakować miejsc na grzebanie wymierającej populacji. Zazdroszczę burmistrzowi doradców i przyjaciół nie opuszczających pogubionego w potrzebie. Ino naśladować, a tereny niczyje przejmować. Przyszłość jest świetlana, pan Marek będzie miał wreszcie sąsiadów, których serdecznie wyczekuje (w wywiadach prasowych). Że człowiek z takim łbem nie jest jeszcze burmistrzem, posłem, ... faraonem? Dziwne.
***
Zielonka zaczyna robić ze eden obiecany, choć troszeńku odjechany. To ostatnia szansa Wojciecha Huczyńskiego na zaczarowanie wyborców, że po trzech fatalnych kadencjach ma coś jeszcze do zaoferowania. Zazdroszczę kłótliwemu nieudacznikowi raju zaczajonego w Zielonce. Może po raz czwarty otumani brzeżan, że BYŁ-JEST-I-BĘDZIE genialnym włodarzem miasteczka z dostępem do Bałtyku? Oczywiście, po raz enty uwierzymy, ale bez ogniowego wsparcia ?Marka z Zielonki zamieszkałego w strażnicy? się nie obejdzie.
***
Człowiek z Zielonki nie pobiera samorządowego żołdu i za to szacun. Choć złośliwcy szepczą, że wczesna informacja jest droższa od pieniędzy. Bez potu można zostać ziemianinem, takim brzeskim wicehrabią, póki co przycupniętym w strażnicy, która jeszcze pałacu nie przypomina. Dlaczego komuś tak kumatemu się nie płaci, a za wielkie pieniądze utrzymuje odpowiedzialną za promocję nieudacznicę? Tego nie pojmuję, choć jej, tej urzędniczce, szczerze zazdroszczę, że za nic inkasuje grubą kasę.
***
Beata Zatoń-Kowalczyk - zahukany kaowiec, tyle można powiedzieć o biedaczce, która wystąpiła wraz ze swoim pryncypałem w Radio Rodzina. Niestety, gwiazda tej gwiazdy w eterze nie rozbłysła. Gwiazdor był jeden. Gadał, gadał, gadał, gadał, gadał, gadał, gadał... aż czas antenowy zagadał. Co ten człowiek chce zagadać? - warto zapytać. Jak owo gadanie wypadło można odsłuchać - TUTAJ. Zahukanej kaowczyni mocno współczujemy. I - wbrew regule wyimków o zazdrości - niczego nie zazdrościmy. Tylko grube ryby mają głos.
***
Ale o co chodzi z tą Afryką? Spieszę z wyjaśnieniem. Wróciłem z Maroka i jestem w drodze do Senegalu oraz Gambii. Rozjadę fatalnie ulokowane oszczędności. Kochani, bez zazdrości, współczujcie raczej. Naśladujcie wicehrabiego z Zielonki i zaopatrzcie się w łopaty.
CDN.
Linki pokrewne: TUTAJ oraz TUTAJ