Na zakończenie lata rozlatałem się i poleciałem do Norwegii. Do kraju fiordów i miliona wysp, do krainy deszczowo-wichrowej, gdzie żyją ludzie twardzi i pracowici. Zechciałem tam pobyć z ważnego powodu. Jakiś czas temu, bowiem doszedłem do wniosku, że i Polska pomału staje się drugą Norwegią.
Rozpocznę od truizmu. Rosja jest ogromna. W zasadzie nie wiadomo, gdzie się kończy, a gdzie zaczyna. Na południu sporne kwestie graniczne, krwawe konflikty i wojny. Na Zachodzie niby spokojnie, ale w pamięci historycznej wciąż niezabliźnione rany powojennych regulacji.
Jeszcze co najmniej przez trzy miesiące brzeżanie będą mieli problemy z przejechaniem centrum miasta. Tyle czasu potrzeba na wyremontowanie uszkodzonego mostu na Odrze w Oławie.
W upale sięgającym 55 stopni zbudowali bazę dla Polskiego Kontyngentu Wojskowego. W Afryce spędzili dokładnie 5 miesięcy i 21 dni.
Gospodarze programu „Teraz my!” mają prostą receptę na zachęcenie do
oglądania ich polityczno-satyrycznego show – we wrześniu, w jednym z
pierwszych programów powakacyjnych przygotowują dobrze spreparowaną
prowokację, dzięki której odkrywają, jak w kraju nad Wisłą dyskontuje
się sprawowanie władzy. W ten sposób, do czasu kolejnej prowokacji,
zapewne około grudnia, mają zapewnioną oglądalność.