Zdawałoby się, że wyznacznikiem prowincjonalizmu jest miejsce
zamieszkania, jakaś zapyziała dziura z dala od wielkiego świata. Ale
czy na pewno? Według obowiązujących trendów człowiek chcący uchodzić za
światowca szuka ostoi raczej poza wielkomiejskim zgiełkiem. Najlepiej
na wiosce, gdzie można być sobą bez udawania. Niechby w Prędocinie, czy
w Różynie.