środa, 24 kwietnia 2024
l.tomczukWiochą powiało w Brzegu. Od razu kajam się: wywodzę się z wioski i nikogo nie chcę obrażać. Wieś jest OK, a rozpoczynająca tekst nieszczęsna wiocha to zabieg literacki, niestety nieszczęsny. Brzeg mi nie wisi i wsi bynajmniej nie przypomina. No cóż, ale działającym w Brzegu politykom słoma wyłazi z lakierków. Nie zamierzałem tematu ruszać z uwagi na zadawnioną sympatię do bohatera felietonu. Ale-ale? Do licha! Za moje podatki niektórzy brzydko się bawią i milczenie byłoby postawą nieobywatelską.
 

Bez krygowania się od razu zdradzę, że idzie mi o bardzo głupi wywiad udzielony przez brzeskiego starostę gazecie, którą "redaguje" wyjątkowo paskudny typ. Kiedy po przeczytaniu piramidalnych nonsensów oszołomienie wreszcie minęło, natychmiast pomyślałem, że to prowokacja. Ktoś z mojego starosty robi głupka. Tak jest! Proszę wybaczyć kolokwializm, ale w zaistniałej sytuacji (wczuwam się w aurę wywiadu) silenie się na Wersal byłoby głupią głupotą.


Uważniejsi czytelnicy zauważyli, że od dawna p. Macieja Stefańskiego nie krytykowałem. Ba!, nie kryłem podziwu za wyrwanie się z samorządowej nicości. Oto pauzujący cztery lata w sali gimnastycznej "wygnaniec" nagle wzbija się do politycznego lotu i gładko ląduje na wysokim stołku w powiecie. Jak ten wracający na upatrzony komin bocian biały (Ciconia ciconia). Mało tego. W następnej kadencji sukces powtarza. Kochani, szacun się należy. To nie pospolity bociek, to rasowy orzeł przedni (Aquila chrysaetos)! I tak było do 28 listopada 2012 r., kiedy ciekawskiego nosa nie wsadziłem do gazety pozostającej na służbie lokalnej władzy. Mam na myśli koszmarnie redagowany tygodnik, jawnie wazeliniarski i do bólu amatorski. Był tam wywiad-horror...

Napiszę tak. Ilość rzuconych kalumni i ogólny poziom wypowiedzi poraża. Idealnie wpisuje się w "mowę nienawiści" o której ostatnio rozprawiają polskie elity. Nie kryjmy, toż to polityczne dresiarstwo. Tylko brakuje bejsbolowej pały. Do sądnego dnia bohater felietonu nie pasował mi do partii, której w powiecie przewodzi, był jakiś niepisowski. Właśnie w retoryce i bezustannym podkreślaniu, że pełni rolę służebną wobec swego hegemona czyli wyborcy. Głupia wypowiedź to zrzucenie maski? Pisizm zalatujący Palikotyzmem w konwencji Stefana Niesiołowskiego. Koszmar!

Głupot za bardzo cytować nie chcę w myśl zasady, że nonsensów się nie powiela. Szkoda czasu i atłasu. Mnie, jako doskonale znającego "antybohatera" inkryminowanej wypowiedzi, uderzyły niektóre "fakty". Że pod jego rządami Brzeg zmieniłyby się w... Alcatraz. To kretynizm niepojęty. Słów takich nie mógł wypowiedzieć człowiek, który ponoć zrozumiał w czym wyraża się pokora szanującego się polityka. Albo plotki: "Jego praktyka zawodowa, pomijam tą w zakładzie karnym, aczkolwiek dużo osób opowiadało mi, że i na tą funkcję się też nie nadawał...". Dementuję!!!, choć nie chcę uchodzić za kadrowy autorytet. Kto, jak kto, ale z racji usytuowania zawodowego mam prawo to skonstatować. Był to dyrektor wzorowy, wieloletni szef instytucji, którą nie byle kto może prowadzić. Wielokrotnie nagradzany i awansowany. W swojej trudnej służbie na nic i na nikogo nie gwizdał. Trudno zresztą sobie wyobrazić, by człowiek w mundurze nosił na szyi gwizdek...

Nie komentuję politycznych gierek, bo w nie nie gram i wiszą mi te wszystkie pakty-srakty, koalicje-debilicje. A zarzucanie antybohaterowi "korupcji politycznej"? Takiego grepsu nie wymyśliłby nawet wielki Woody Allen*.  Małe pytanie: jak bohater głupiego wywiadu uzasadni sojusz patriotyczno-robotniczy, czyli mezalians PiS-u z SLD? Rozumiem, że od zawsze dobrze rokujący lider brzeskiej lewicy, ideologicznie na antypodach Prawa i Sprawiedliwości, to nie cyniczny lisek a lokalny patriota pragnący dobra Brzegu. Litości! Toż to klasyka korupcji politycznej. Jeśli nie, proszę mnie brać za wioskowego głupka.

alcatraz_island
Alcatraz Island (en.wikipedia.org)

Cofnijmy się do lepszej przeszłości. W kwietniowy weekend 2007 r. okrutnie zmylił mnie Zbigniew Namysłowski, który przyjechał do Brzegu w ramach koncertów Jazz nad Odrą. Dla mnie to muzyczny autorytet i kiedy zobaczyłem naszego starostę wbiegającego na scenę z bukietem i... "tykającego" wirtuozowi saksofonu, pomyślałem: no, no - kapelusze z głów. Na tę okoliczność popełniłem FELIETON. Teraz pytam. Co powie Zbyszek? Czy ma pojęcie o politycznych warcabach, jakie przyjaciel z młodości Armin rozgrywa w Brzegu? Pewnie nie, tak renomowany artysta pierdołami wrażliwości nie nadweręża. Kto wie, może jest nawet lemingiem wielbiącym Tuska? A ja mam autentyczny zgryz. Czy człowiek bywały w jazzowych klimatach może być aż takim sztywniakiem, że opowiada głupoty w głupiej gazecie głupiemu redaktorowi? To jest ta wiocha z którą dzisiaj tak się męczę.

Starosta Maciej Armin Stefański jest naszym dobrem powiatowym! To nie ironia. I lepiej będzie jeśli z zarzutów zostanie oczyszczony. W przeciwnym razie skandal będzie niewyobrażalny. Myślę sobie, że ktoś uważający się za niewinnego i "spokojnie śpiący" nie popada w histerię i publicznie głupot nie opowiada.

Panie Starosto - jestem autentycznie porażony. Może krótki urlop coś rozwiąże, wyciszenie nad zimowym Bałtykiem, który pan tak kocha? Obaj znamy urocze miejsce i życzliwego gospodarza.

W dresach, czyli gwizdać każdy może. Ufff... Nie! Głupia puenta. Zakończmy sentencją Woody Allena: *W tym ro­ku jes­tem gwiazdą, ale kim będę w następnym? Czarną dziurą?

  

tomczuk na pasku