W mieście ciasnota i nawet zmarłych nie ma gdzie grzebać. O, nie! Nie idzie o to by amfiteatr przerobić na żałobny poligon. W niecce cmentarzyk już przecież jest. Pogrzebaliśmy tam przedwyborcze obiecanki, nie tylko Wojciecha Huczyńskiego zresztą. Tenże zabuksował na Reja i wiarę, że stamtąd się wyrwie, utracił nawet jego prasowy podłokietnik. Sama gazecina zrejterowała już na tory, gdzie trwa w poczekalni grzejąc hoboki z wazeliną. Wszystko przemyślane, żeby przypadkiem nie wyziębić ciała dobrodzieja, który ostatnio "ciała daje" w nadmiarze: w listach otwartych, w oświadczeniach i w rozlicznych połajankach.
Oddajmy jednak sprawiedliwość. Poprzednicy p. Huczyńskiego również obiecywali amfiteatr rozruszać. Zrobili niewiele, albo nawet nic, a ten - przepraszam za wyrażenie - ostatni, wdając się w zadymę ze stadionem za 40 000 000 zł, dzieło sfinalizował. Ale to nie tak, że nic nie zdziałał. Rozpoczął porządki w okolicy nieszczęsnej niecki. Tylko popatrzcie: mamy już sprzedajną galerię i efektownie ogrodzone fundamenty ****hotelu. Mało?
Szalejące na naszym forum internetowe trolle "Proboszcz" (gorący admirator burmistrza) i "niunia" (specjalizacja: posty okołoodbytnicze), zarzucają mi, że żywię się wyłącznie Huczyńskim i jego gazecianymi akolitami. O tak! To moi zapładniacze, czyli inseminatorzy. W trollowskim rozpędzie dorzucają również p. Macieja Stefańskiego. Akurat ze starostą przestrzelili, to piramidalna bzdura, bowiem do czasu anty-puszczewiczowego wywiadu powiatowego urzędnika nie krytykowałem, co obszernie objaśniłem
. Bez owijania w felietonową bawełnę oznajmiam, że obecny burmistrz, wspomagany potakiewiczami z amatorskiego tygodnika, to najwięksi brzescy szkodnicy. To, co teraz wyprawiają, te monumentalne pogaduchy w odcinkach (sic!), wzajemne "wywiady" i kropelkowe newsy o bieda-sukcesach (np.: o b. długim zakończeniu remontu ul. Długiej), a więc cała ta panoramiczna paplanina pokazuje nikczemność i słabość zarazem.
Poważny polityk w rozmowie z podłokietnikiem ujawnia szokujący rzekomo fakt dyskredytujący konkurenta, cyt.
"/.../ nazamawiał alkoholi i jedzenia za kilkaset złotych, a potem bezczelnie uciekł bez zapłacenia rachunku. Nie chcąc robić afery /.../ zapłaciłem około 1000 zł rachunku". Jako felietonista leniwy i niechętnie już penetrujący, oczywiście nie dotarłem do cwanego "zamawiacza" i dlatego nie dowiedziałem się prawdziwej prawdy. Bynajmniej nie oznacza to iż bez dziennikarskiego śledztwa nie wiem, czy sprawiedliwości stało się zadość. Tysiąca wyasygnował ten, który najwięcej podczas biesiadowania zjadł i wypił. Gorzkie żale poniewczasie, to taki kabaret, prawda? Życie zweryfikowało, kogo dzisiaj stać na płacenie rachunków.
W kolejnym odcinku wywiadu-rzeki podsumowującym Dramatyczną Dekadę (DD) oczekiwałbym prawdziwego hitu, chciałbym się mianowicie dowiedzieć, czy to prawda, że spisujący monologi kolorowego rozmówcy - zawsze do usług - red. Przyklęk zakłada na ten czas koronkowe stringi?! Skąd tak durne oczekiwanie? Tenże niegdyś upatrywał we mnie swojego... absztyfikanta i jestem zdezorientowany. A po co to komu? Cóż, nawet głupi wywiad powinien być ciekawy, a nie żałosny.
I tak oto doszliśmy do żałosnego słowa, z którym kojarzą się słówka inne, również rozpoczynające się na "ż": żałość,
żal, żałoba oraz żaba z żabotem. Dokładnie taki stan ducha mnie dopadł na żałobną zapowiedź konkurencji.
W związku z tym, co wielu polityków Platformy Obywatelskiej wyprawia z mediami w naszym kraju, w jaki sposób za pomocą sądów próbuje się rozprawiać z niewygodnymi dla władzy dziennikarzami, postanowiłem zaprotestować przeciwko białoruskim standardom traktowania mediów w Polsce. W proteście - zawieszam na krótki czas swoje felietony, które nieprzerwanie ukazywały się od prawie 10 lat.".
Och ty żabo z żabotem! A kto mnie będzie teraz zapładniał?!