piątek, 22 listopada 2024
lt_deszczProszę się nie zniechęcać, o "redaktorze" będzie dzisiaj niewiele, na Reja gniazdują przecież inne orły. Żyję nadzieją, że ostatnimi wpisami ciut oszlifowałem wrażliwość szefa Panoramy. To człowiek prosty, który w politycznym światku Brzegu postanowił uchodzić za dziennikarski niezbędnik. Dawny p.o. naczelny śp. Panoramy Powiatu Brzeskiego, która zaliczyła nagły zgon, a ja o tym wydarzeniu napisałem NEKROLOG



Nieskromnie wypominam, że za czarną robotę nie doczekałem zapłaty. Ale co tam kasa, niechby fałszywie podziękowali. PPB zeszła, żałobnicy rozeszli się ze spadkiem w przekonaniu, że nie strzelili fopasa. Bo tylko w świecie głupków nic się nie zmienia. Logo pozostało niemalże identyczne. Poza przenosinami do kantorku przy ul. Reja, kosmetyką w nazwie i cudownym pomnożeniu nakładu w zasadzie nic się nie stało. Ponoć nic. BRZEŻANIE! NIC SIĘ NIE STAŁOOOOO!!! Zaczynamy od zera...

Szacuneczek (na szacun za wcześnie) dla prawicowca p. Zbigniewa Oliwy i lewicowca p. Marcina Barcickiego. O obu autorach złego słowa nie napiszę, bo mnie nie napadają, a poza tym oryginały. Znakomity tandem w gazetce pluralistycznych rozmaitości, wielkie jej ozdoby. Ot, paradoks: pan Zbigniew serce ma po lewej, a pan Marcin po prawej stronie. Pierwszy czerpie z cudzych głów, drugi fedruje z szarej masy własnej. W efekcie finalnym zlewają się w jedność. Bliźniacy?

Ostatnio mocno zaniedbałem red. Marka Popowskiego (kiedyś przekręcałem jego nazwisko, bo i on poniewierał imieniem polskiego premiera). Ten to dopiero zbiera po żołnierskim garbie. Znosi ciężkie oskarżenia i kąpie się w rzece pogardy komentatorów. Na szczęście jest nieprzemakalny i wygrywa procesy, ale ma świadomość, że któryś wreszcie przegra, a ja wiem z kim.

Długo zastanawiałem się nad fenomenem związania pana burmistrza z red. Popowskim. Nie znalazłem stycznych, nie doszukałem się niczego, a nie mam zwyczaju powielania plotek, którymi żyje brzeska ulica. Ale od czego felietonowa główka? Kombinowałem, kombinowałem aż wykombinowałem. Obaj panowie sami siebie trzymali do chrztu!
Powie ktoś: zjawisko technologicznie niewykonalne i trochę zajeżdża wiochą. Kochani! Bez tak odlecianej teorii fenomenu powiązania obu panów wytłumaczyć nie zdołam. Przecież nie powiem o Popowskim, że jest czyimś agentem, bo dowodów na to nie mam. A jeśli nie jest agentem burmistrza, ani jego ojcem chrzestnym, to kim - do licha - jest?
Raz jeszcze wysilmy felietonowy rozumek i nieco mocniej napnijmy żyłkę dotleniającą mózg. Widzicie? - pomogło i mam! Popowski to funkcjonariusz Huczyńskiego! Wierny, posłuszny i salutujący na komendę. Im większe wpadki burmistrz zalicza, tym bardziej wybucha prohuczyńska twórczość. Popowski to taka brzeska Etna. Erupcja geniuszu z tym, że wulkany wybuchają żywiołowo, a on lawę medialną wypluwa na rozkaz. Można by rzec: robi brzeżan w konia w odcinkach.

Dla fanów pleplonistyki (bez fałszywej skromności, tacy przecież też są, choćby niżej podpisany), a więc dla wielbicieli Popowskiego, porównanie jego twórczości do wulkanu wydaje się trochę na wyrost. Bliżej mu do Pancernika Potiomkina, który  zbombardował kontrkandydatów burmistrza w czasie batalii wyborczej. Trochę się przy tym poobijał, pogniótł i w niektórych miejscach zaczął przeciekać. Jednak wciąż jest do użytku i o złomowaniu nie ma mowy. A zresztą, kto kupiłby żyletki zeń wyprodukowane?

Podobno Chińczycy biorą każdy złom i brzeskiego Potiomkina mogliby przetopić w chińskiej hucie. Skośnookim skrytożercom mówimy NIE. Chcieliby pewnie Skarb Panoramy przerobić na zderzak lub rurę wydechową, jakie Chińczycy montują w tanich samochodach Made in China. Mam godniejsze rozwiązanie. Potiomkina można wyklepać i odmalować* i na stałe zacumować przy marinie. Byłby żelazną atrakcją.


* nieco o technologii malowania youtube


 


tomczuk na pasku