Leszek Tomczuk: Jako nadworny literat stosujesz zdrobnienia. Twoje ulubione to: polityczka, burmiś, Wojtek, Grześ, Juruś i oczywiście Lesio. Często jedziesz po bandzie i Krzysztofa przemianowujesz na "Ksysia". Niczym niegrzeczny dzieciak lubisz się przezywać, ot, kontrkandydata, który stanął w szranki z twoim czarnym koniem nazwałeś "Kim Puś Ilem". Skąd taka maniera? Zygmunt Stary: Czy sądzisz, że ktoś mający w nick'u przymiotnik "stary" z automatu przestaje być dzieckiem? Latka lecą, a my wciąż pozostajemy bachorkami, zdarza się, że wredniutkimi. Co tam zdrobnienia, ja wciąż uwielbiam grę przedszkolaków, pamiętasz kultowego "pomidora"? Na każde pytanie odpowiadało się "pomidor". Jeśli debilnie zapytasz - tak odpowiem dzisiaj, przypomnę urok zabawy, w której osiągnąłem miszczostwo.
Ejże, może jednak mistrzostwo? ZS: Nie wyjeżdżaj mi z durną ortografią, OK?! Moja Panorama tydzień w tydzień lansuje zdrowe zasady i wyznacza nowe trendy w polszczyźnie. Tym błyszczymy na globusie powiatu brzeskiego. I nasza racja wyraża się w 10 tys. egzemplarzy, z panoramiczną polszczyzną trafiamy pod strzechy!
Niech ci będzie pomidor. Jesteśmy niemłodzi i z tym warzywem jest trochę niehalo. W podstawówce zamieniliśmy "pomidora" na "dziadka kalesony", pasuje ci taka formuła? ZS: Hłe, hłe, hłe... Dziadka kalesony! Dobre.
Ostatni, przezabawny skecz o edukowaniu tumana udekorowałeś bałwankiem. Sam go ulepiłeś? ZS: Hłe, hłe...
Jak lepi się w takich tropikach, skąd śnieg, kiedy z nieba leje? ZS: W lepieniu bałwana jestem niedościgły, latem i zimą.
Pomysł zgapiłeś ode mnie? /TU/ ZS: Pomidor, eeee... eh... Dziadka kalesony!
No, nie! Stary, tak nie porozmawiamy, przecież sam przeprowadzasz wywiady i wiesz, jak ciężko klęczeć przed burmistrzem. Nie bądź Zygmuntkiem, pogadajmy, co? ZS: Pomidor w kalesonach dziadka! Hłe, hłe, hłe...
Większego jajcarza nie znam, a na jajach się znam. Uwielbiam te na boczku. Powiedz, proszę, skąd zamiłowanie do edukowania tumanów? ZS: Gdybyś całe życie otaczał się debilami też byś miał belferskie zacięcie. Spójrz na siebie, przez lata resocjalizowałeś złoczyńców i nie możesz wyhamować. Nawet w Kuala Lumpur nie zapominałeś o brzeskich draniach. Ale nie tylko tumanów nauczam. W ostatnim cud-eseju otworzyłem przecież kuchnię unijnych dotacji. Pokazałem pot i łzy mojego Przyjaciela, który namęczył się nad projektami i wychapał z Unii Europejskiej wielkie granty. Czaisz coś z tego?
Troszeczkę. Jak wielu brzeżan mam odczucie, że władza z megastadionem przestrzeliła. Co ty na to? ZS: Dziadka kalesony!
Skomentuj przysłowia: "Kogo bieda dusi, ten wszystko musi."; "Ubogi mało ma przyjaciół.". ZS: Dziadka kalesony!
A hotel Skowrona? ZS: Dziadka kalesony i tona pomidorów!!!
Rzeczywiście popisałeś się znawstwem. Wow! W tych "Osiach Priorytetowych i Działaniach bądź Poddziałaniach" byłeś absolutnie seksi. Odniosłem wrażenie, że dzieło o edukowaniu tumana napisał sam minister rozwoju regionalnego. Ścierasz się na prowincji, wracaj stary do Warszawy, tam szersza panorama. Zwierz się: suflowałeś koleżce Wojtkowi te "Osie i Poddziałania"? ZS: Pomidor! Eee... żart taki. Oczywiście, że to i owo się doradziło, a skąd by ON miał wiedzieć o czym brzeżanie marzą? To wizjoner i strateg globalny, a ja jestem życiowy i merytoryczny. My jak bracia i niewiele nas różni. On uwielbia whiskacze, ja piwko, on ma motocykl, ja kiedyś będę miał rower. Reszta jest wspólna.
Dziadka kalesony! ZS: Hłe, hłe... Ale se robimy jajeczka, boczki zrywać. Na mieście szepczą, że za wypasioną emeryturkę nabyłeś nowy rowerek. A co z białą damką, którą pomykałeś po chodnikach Brzegu? Plissss...
Odpowiem, ale wcześniej wyjaśnij, dlaczego pies z kulawą nogą nie zainteresował się tematem założonym przez ciebie na forumbrzeg z podlinkowanym felietonem "Usidlić szrrreka", choć tekst nieźle sprzedał się na mojej witrynie? Może użytkownicy forum mają dość szczucia? Buuuuuuuu...., po... pom... idor, dziad..., dziad...
Przestań się mazać, jesteś przecież stary. Wysmarkaj się i łyknij piwa, sorry, że ciepłe. Wracając do holenderskiej damki: częściowo rozpadła się, stara była, wiesz jakie u nas dziurska i wyboje? ZS: Yyyy... yy, ale coś przecież zostało, pożyczyłbyś, muszę karnąć się do Małujowic. Po maliny na zimę, hę?
Pamiętaj, że biedaczka nie ma już siodełka. Dasz radę? ZS: Bez siodełka, ale - mniam, mniam - rurka została? Jestem na maksa podniecony!!! Pożyczaj, kiedyś za to postawię browarka.
Dziękuję za rozmowę i weź na drogę pomidora. Malinowy.