piątek, 19 kwietnia 2024

wisniewski radi2Pamiętam tamten dzień. Za oknem mojego pokoju w domu, który już nie jest moim domem, tak jak i dzisiaj stały popruskie koszary z czerwonej cegły. Mieszkańcy mówili ?czerwone koszary" nie tylko z powodu cegły, ale także dlatego, że stacjonowały tam oddziały obsługi lotniska sowieckich samolotów pod miastem.

 

 

4 CZERWCA - FREEDOM CZYLI WOLNA CHATA

 

Wcześniej ze dwa majowe dni z Piotrkiem Sz. rozwieszaliśmy po Brzegu plakaty z Wojciechem Solarewiczem i Lechem Wałęsą. Gdzie się dało. Zatrzymała nas Milicja, popatrzyli mi w klapę kamizelki, a tam plakiety zespołów których nigdy nie słuchałem, ale że były kolorowe to kupiłem na wycieczce klasy VIIIc w Gdańsku. Te zespoły to fajne, powiedzieli milicjanci obywatelscy, a te plakaty to gdzieś zostawcie bo jak was złapiemy to wam zabierzemy. Ale czuć było, że tak gadają bo muszą, bez zapału. Za młody by głosować namawiałem starszych ode mnie w domu, że trzeba, że muszą, żeby poszli. I poszli. Tuż przed zamknięciem komisji wyborczej. Siedzieliśmy potem na starej ławce pod forsycją przy ulicy Cichej. Matka paliła papierosa, był ciepły wieczór. Potem w telewizji jakieś rozbiegane zdjęcia z Chin, BWP na barykadach, czołgi, tłumy ludzi i ten jeden kadr, który przeszedł do historii jako wyraz bezsilności i siły.

 

4 czerwca

 

Tankman. Bezimienny Chińczyk z zakupami w siatce blokujący sam na wielkiej, wielopasmowej alei kolumnę chińskich czołgów. Ten ciepły czerwiec? Czy to już był smak wolności? A przecież przyrzeczenie licealisty we wrześniu 1989 roku składało się na dziedzińcu jeszcze na Ludową R.P. i przyjaźń ze związkiem radzieckim, ale już z Zacharem demonstracyjnie milczeliśmy w pierwszym rzędzie. I nikt nam za to nic nie zrobił. Czy może to był widok rozstrzelanego Causescu? Czy upadającego muru? A może to był ten sylwester 1989 na 1990? Dream out loud ? śnijcie na głos ? mówił Bono w czasie słyszanego po wielu latach otwarcia koncertu sylwestrowo-noworocznego z roku 1989 na 1990 w Dublinie. To był jeden z bardziej symbolicznych i znaczących występów U2 w historii, może nawet historii rocka. Kto miał prawo sądzić jeszcze kilka lat wcześniej, że ludzie w Europie będą czuli się wolni i będą sobie składać tej zimy życzenia noworoczne od Warszawy i Bukaresztu po Dublin i Lisbonę? Myśmy tę noc sylwestrową spędzili w harcówce opolskiej ?Czarnej Trzynastki", za pętlą autobusu miejskiego numer 15 w sali, która chyba była siedzibą jakiejś osiedlowej rady partyjnej. Jeszcze pełni żałoby po odejściu Fisha z Marilionu. Bober twierdził, że teraz Fish wyda album solowy i wszystkim pokaże. Nad ranem ?Love song" The Cure. Spaliśmy w pomieszczeniu prezydialnym Podstawowej Organizacji Partyjnej. Choinka, stół prezydialny, mównica z dykty i sukno, którym z braku śpiworów się wszyscy pokrywaliśmy pod tym stołem. W telewizji głosowanie sejmu nad zmianą nazwy państwa i godła. Tak, w noworoczny przedświt 1990 roku wydawało się, że część snu, część U2topii się spełnia. Pod koniec usłyszanego wiele lat później koncertu, w czasie przeciągającego się jak zawsze Bullet the blue sky Bono składał życzenia Europie. Całej Europie, ale w jej różnorodności, kraj po kraju. Całej, czyli także tej gorszej, wschodniej, środkowej ? Polsce, Litwie, Rumunii, Niemcom Wschodnim i Zachodnim. Dzisiaj to brzmi normalnie, ale wówczas? Szedłem na piechotę w stronę stacji ?Opole Zachodnie", kupowałem bilet drukowany na sztywnym na kartoniku, grzałem się w poczekalni przy piecu kaflowym i czułem, że jestem stąd, w jednym szeregu, ani gorszy ani lepszy. Jakbym tam wtedy był ? jeden z normalnie witanych gości na tym noworocznym przyjęciu. A może to było latem 1989, kiedy leżałem w łóżku, patrzyłem w okno a na sierpniowym niebie widać było jak komety ognie wylotowe silników sowieckich samolotów, które wracały po 50 latach do siebie. Garstka żołnierzy jeszcze była widywana w mieście czas jakiś. Palili na podwórzach opustoszałych koszar stare sorty mundurowe, sienniki a mieszkańcom nawet czasem było ich żal, chociaż okupanci, ale oswojeni.

I co to była ta wolność, mylona często dzisiaj przez wielu z dobrobytem, bezpieczeństwem, zadowoleniem z siebie z czym jako żywo ? wolność może, ale najczęściej nie ma dokładnie nic wspólnego? Dla mnie stała się wierszem, poezją, bluesem granym w garażu a częściej w pustostanie wielkiej willi oficerów Luftwaffe zajętej po wojnie przez oficerów innej Luftwaffe, odkupionej przez rodziców kumpla i remontowanej latami. Liceum, sprzed którego dwa miesiące przed rozpoczęciem roku w klasie maturalnej zdjęto popiersie Lenina. Co to była ta wolność, co gorzko czasem smakuje bo inaczej nigdy i nigdzie nie smakowała?

 

Nic tylko spać w ubraniu lub czytać nie wiedzieć czemu
od środka cudzą książkę ? aż reszta roku, wolno
stąpając jak owczarek, co uciekł niewidomemu,
przekroczy asfalt w miejscu dozwolonym. Wolność
jest wtedy, gdy zapominasz pisowni nazwiska tyrana,
a ślina w ustach smakuje słodziej niż chałwy Persji,
i chociaż mózg skręcony masz jak róg barana,
nic nie kapie ci z oczu niebieskich.

(Josif Brodski, Części Mowy, [1975-76])

 

wisniewski na pasku