To nie jest wcale tak, że się nie da napisać czegoś z sensem na nucie buntu, złości nawet wściekłości. Takiego ładunku literackiego gniewu jak w debiucie Szymona Domagały-Jakucia ?Hotel Jahwe" już dawno nie zdarzyło mi się czytać, może w debiucie Konrada Góry, tyle, że ten debiut miał miejsce sześć lat temu.
LUDZIE W OKNACH DAJĄ ZNAKI. CZ. 3. DEBIUTY POETYCKIE 2013. SZYMON DOMAGAŁA JAKUĆ
Zresztą, ideowe pokrewieństwo Jakucia i Góry wydaje się nieprzypadkowe, gdy chodzi o nieuchwytną, ale istotną dla pewnego typu poezji kategorię wiarygodności. Różnica między pozą a postawą wydaje się niedefiniowalna, ale jest wyczuwalna i dla poezji rejestrów sięgających po tak zwane zaangażowanie bardzo istotna. W tomie debiutanta z Łodzi znajdują się odwołania do Konrada Góry, który zdaje się jest dla Jakucia przykładem poetyki już kupionej, wchłoniętej wbrew swojej woli przez system (por. wiersz ?Święta jest moja krew"). Szymon Domagała-Jakuć zdaje się wierzyć w witalność swojego literackiego gadulstwa, które miesza wątki religijne, tożsamościowe, erotyczne i nie boi się wyjrzeć na świat, ba ? zanurzyć się w politykę bowiem Jakuć, podobnie jak Stańczyk, nie płakał po prezydencie Kaczyńskim. To rodzaj choroby na rzeczywistość, zachłanność doznawania, której efekty nie mieszczą się w zdyscyplinowanej frazie. Wiersze z ?Hotelu Jahwe" to rzeczy rozlewne, pisane wersem rozłożystym jakby tama puściła i już nic nie mogło powstrzymać tego, co ma zostać powiedziane. Ileż tam sprzeczności, paradoksów, złośliwości i niespójności, ile wygrażania Bogu. Bóg bowiem jest jakoś nieporadny, bezradny i hańba mu z tego powodu, o hańba i wyśmianie. Tak, On coś miał załatwienia, ale nie umie się połapać we współczesnym świecie, nie ogarnia go. Miał być wszechmocny i wszechwspółczujący ale w świecie Internetu, po Holocauście, Iraku, 11 września; w czasie wędrówki narodów, wymiany ludów i podmywania pojęć, wystawiany raz po raz przez poetyckie eksperymenty nie radzi sobie, rozsypuje się na formuły, które niczego nie tłumaczą, niczego nie rozjaśniają. Odkleja się od tego fascynującego świata, a zarazem jest w jakimś stopniu konieczny, pożądany. W tym sensie charakter poetyckich widzeń autora ?Hotelu Jahwe" tylko z pozoru jest heretycki. Herezja w sprzyjających okolicznościach ? patrząc z dalekiego planu ? umacnia ortodoksję, jest wołaniem o to by jednak istniała jakaś prawda wiary czy po prostu ? prawda.
Jest w tym pisaniu pasja, jest przewrotność i brak lęku przed nieporządkiem, brak ciągot ku uniwersalizmowi. Jest idiomatyczność, indywidualność rozbuchana do granic możliwości. Ma ten wiersz w sobie coś z okrzyków, gniewnych przemów dawnych wodzów dzikich plemion przed bitwą ? które miały zagłuszyć lęk, przed tym co może nastąpić zaraz i będzie nieodwracalne oraz bolesne. Ale to pozór o tyle, że mimo efektownego sztafażu współczesności, skrzących się skojarzeń, asocjacji i licznych przebłysków świata widzialnego to przede wszystkim poezja poszukująca tożsamości. Skandowanie na barykadzie ostatecznie sprowadza się do pojedynku z samym sobą, pytaniem o swoją tożsamość, a ta kształtuje się w kontrze do opowiadanego świata.
Nie zawsze owo profetyczno-heretyckie gadanie jest oparte na jakiejś głębi intelektualnej, czy subtelności, często jest w tym zaledwie (i aż) siła gestu. Na raz chodzi w tym wierszu o zbyt wiele rzeczy i nie ma miejsca na to, by snuć liryczne wizje. Te ostatnie zaledwie się zarysowuje i natychmiast rozsadza zwichnięciem stylistycznym, najczęściej wdzierającym się z tła elementem nachalnej rzeczywistości, kroniki wpadek społecznych. Do tego niepowstrzymana motoryka wiersza, rytm, niecierpliwość, nieokiełznanie i wybuchowe łączenie stylu niskiego z wysokim. To pewnie poezja lewicująca, wymierzająca, a w każdym razie zbierająca się do wymierzenia temu światu policzka, a zarazem na tyle wieloznaczna, sprytna, gorąca, że nie dająca się zbyt jednoznacznie zaklasyfikować. I dobrze, to są zaczątki podejrzeń o wybitność ? bezradność komentatorów. Autor ?Hotelu Jahwe" przekonuje do swojej metody w obrębie wiersza. Znać, że posiadł zadziwiająco łatwo, efektowny i pojemny model wiersza. Jedyna moja obawa czy ta nieznośna lekkość wytworzenia wiersza nie stanie się pułapką dla autora. Byli bowiem już tacy, byli, co efektownie debiutowali i ginęli pod ciężarem raz wymyślonego modelu wiersza. Ale nie będę się czepiał, na początek jest dobrze, a nawet lepiej.