W 1939 jeszcze latem większość ludzi wierzyła, że wojny nie będzie. Bo Hitler nie jest taki głupi, bo przecież za nami Brytania, za nami Francja, bo już nikomu się wojny nie opłacają i tak dalej.
Mamy rok 2014, ludzie przecierają oczy ze zdumienia i zastanawiają się, co się nagle stało z Rosją, co się stało z Putinem i Miedwiediewem? Czy oni oszaleli?
Nic się nie stało, wszystko jest jakie było, tylko że nabrało przez 20 lat siły aby do nas przyjść i zastukać nam do drzwi. Nacjonalizm w Rosji to też nic specjalnie nowego, jeżeli zważyć, że przez 25 lat nowa Rosja nie była zdolna do zbudowania czegokolwiek poza restytucją imperium na bazie surowców (też mi nowość!) i przemysłu zbrojeniowego (och, co za nowość) a także zacieśnienia aparatu represji. Tyle, że od rozpadu ZSRR ta zła, szalona, niedobra Rosja nie miała siły żeby wyeksportować swoje szaleństwo, swój styl i sznyt poza swoje granice, więc wszyscy udawali, że problemu nie ma. Jednak wszystkim zaskoczonym twarzą Rosji, jaką objawia bezczelnie i arogancko wypowiadając się o tym, czy wybory w innym kraju będą ważne czy nie, kłamiąc, łgając i rozrywając terytoria sąsiednich krajów ? powiadam nic nowego pod słońcem.
W roku 1994 i 95 wybuchła pierwsza wojna czeczeńska, trwały walki w Naddniestrzu, walki w Abchazji. Stan został zamrożony bo ówczesnej Rosji nie było stać na szerszą konfrontację z Zachodem a i władza w Rosji jeszcze się wahała w którą stronę pójść. Czasy Rosji Jelcynowskiej sami Rosjanie zapewne wspominają jak najgorzej bo tamta Rosja nie umiała stać się normalnym Państwem dla swoich obywateli, a nie dawała im już opium w postaci poczucia przynależności do mocarstwa, słowem nie dawała nic. Jednak wybranie na delfina po niedołężniejącym Jelcynie szefa KGB Władimira Putina oznaczało jedno, że kompleks przemysłowo-wojskowy ma dosyć eksperymentów z demokracją; sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie. Od piętnastu lat Rosja nieustannie testuje reakcje Zachodu na kolejne próby restytucji imperium i konsekwentnie zmierza w tym kierunku. Nadzieja, że Rosja poprzestanie na budowaniu własnej pomyślności i po krwawym spacyfikowaniu Czeczenii skończy się ambicja mocarstwowa ? była złudzeniem. Złudzeniem było wciąganie Rosji w orbitę zachodnich wpływów, przyjmowanie Rosji do Rady Europy i jej rzekome poddanie się jurysdykcji Trybunału w Strasbourgu przed czym ostrzegał Rosjanin, rzecznik praw człowieka w Rosji, Siergiej Kowaliow. Druga wojna czeczeńska, przypomnijmy dla porządku, wybuchła po serii zamachów na budynki mieszkalne w Riazaniu, Moskwie. Wołgodońsku, których sprawców nie wykryto, ale propaganda oskarżyła o nie Czeczeńców. Sami Czeczeńcy zresztą ? niezależnie od tego czy zamachy z sierpnia i września 1999 były ich dziełem czy nie ? uwiarygodnili nieco wcześniej swoją czarną sławę rajdem na Buddionowsk, i późniejszym atakiem na Biesłan, Teatr na Dubrowce i innymi. A że zamachy te mogły być może być w jakimś stopniu w związku z kompletną obojętnością tzw. świata wobec jawnych okrucieństwa armii rosyjskiej w Czeczenii, to jakby dla elit zachodnich demokracji była inna historia. Równocześnie trwało zwieranie szeregów na froncie wewnętrznym. Powolne eliminowanie ? gdy było konieczne to i fizyczne ? przeciwników politycznych, dziennikarzy, działaczy praw człowieka, nie po to by ich eksterminować jako grupę, ale skutecznie zastraszyć i obniżyć i tak nikłą siłę oddziaływania. Do tego podsycanie i jątrzenie miejsc o niejasnym statusie ? w Abchazji, Osetii, wciąganie w swoją orbitę Białorusi i Ukrainy metodami finansowo-korupcyjnymi. I spójrzmy: kiedy udało się sprawdzić reakcję Zachodu na Gruzję, która była równa zero, kiedy udało się zniwelować podwójnego Nelsona, jakim byłoby zakręcenie kurka na Ukrainę poprzez rurociąg Nordstream oraz ? co najważniejsze ? kiedy udało się odbudować potencjał wojsk konwencjonalnych (dzięki kasie ze sprzedaży surowców oraz uzbrojenia wszędzie tam, gdzie praworządne dermokracje raczej nie sprzedają) i skorumpować nie tylko oligarchów w strefie postosowieckiej ? ale i niektórych polityków zachodnich, przyszła pora w korzystnej sposobności na wyciągnięcie rąk dalej.
I tylko tyle się zmienia ? nie charakter Putina czy rządów w Rosji od 15 lat, nie ogólna doktryna, tylko rosną potencjalne środki, którymi można narzucać swoją wolę coraz większej części świata, coraz większej ilości ludzi. Putin jest jaki był, nie zmienił się ani na jotę.
Pytanie co musiałoby się zdarzyć, żeby to ktoś na Zachodzie zaczął rozgrywać te partię, a nie tylko mniej lub bardziej udanie odbierał podkręcone piłki. Nikt nie odważa się zagrać swojej. To reaktywność czystej wody. Ciężkiej wody.