W nocy poszliśmy na ostatni seans filmowy zobaczyć ?Powstanie Warszawskie". Po zupełnie chaotycznym, źle zrobionym ?Sierpniowym niebie" w zeszłym roku, wniosek był taki, że najlepsze co można obejrzeć i opowiedzieć o Powstaniu Warszawskim to archiwalia...
TAK, NAPIŁBYM SIĘ PIWA. TO JUŻ TRZECI RAZ
Każda fabuła w wydaniu polskim bywa skutecznie zamieniana na drewno, krawężnik, beton oraz produkt telenowelopodobny ? patrz ?Tajemnica Westerplatte". Okropność.
Ten film miał być inny. Zmontowany wyłącznie z archiwalnych kronik i zdjęć, głównie wydziału propagandy AK. Mówiono o tym filmie dużo, że pierwszy na świecie film fabularny non-fiction, że mrówcza praca, odcyfrowywanie kolorów tamtego lata, odczytywanie tego co mówią filmowane osoby z ruchu warg i policzków. I zanim o rzeczach w filmie znakomitych i wstrząsających o tym, co pewnie było niezbędne, ale sprawia wrażenie niedorobionego. Zza kadru narrację ? wymyśloną ? opowiada dwóch chłopaków, którzy rzekomo kręcili archiwalne zdjęcia. Nigdy ich nie widać a oni ciągle mówią i niby to oglądamy Powstanie ich oczyma, jednak ich dialogi wyraźnie sprawiają wrażenie doklejonych, brzmią tak, jakby nie miały miejsca tam, gdzie kręcone są sceny, oni brzmią tak jakby rozmawiali sobie w studio, wiele lat po fakcie. I to trochę przeszkadza. Chyba wolałbym po prostu odtworzone i udźwiękowione kroniki bez mówionego komentarza, może tylko z napisami gdzie kręcone były zdjęcia i prawdopodobnie kiedy. Ale ja zawsze się do czegoś przyczepię.
Natomiast cała reszta w tym filmie, obrazie ? to wstrząs. Znam te zdjęcia, ujęcia, osoby, ale były czarno białe i nieme. Tutaj wszystko było kolorowe, udźwiękowione, jakby ? żywe. Kolorowanie i usuwanie zanieczyszczeń z kliszy było zapewne żmudne, ale samo nie zrobiłoby takiego wrażenia jak głosy ludzi, wiadomo, że nie oryginalne, ale możliwie bliskie oryginału. Zdecydowanie to pieczołowite udźwiękowienie robi naprawdę wstrząsające wrażenie. Nie ma tego jakoś wiele, to jakieś słowa dolatujące z tła, jakieś urwane chrząknięcia, czasem oddech, chrzęst szkła na bruku, dźwięk pokrywki obijającej się o garnek z zupą, chrzęst gąsienic, skrzypienie pancernego korpusu działa samobieżnego, odgłosy ekipy grającej w karty. Nie są to słowa wymyślone. One są sczytane z ruchu warg przez specjalistów. Warg, policzków, mimiki. Tam gdzie są dopowiedziane ich treść wynika z kontekstu. Bardzo dużo w tych zdjęciach śmiechu i uśmiechu. Zwykłej, radosnej młodości, wrzaskliwej, zalotnej, dzielnej, trzymającej, jak to się mówiło, ?fason". Sporo też znalazło się też zdjęć nieznanych ? np. powstańcy kąpiący się na golasa w jakichś basenach przeciwpożarowych, grupa zamiataczek ulic, zdjęcia wyciągniętych z jakiegoś budynku dwóch niemieckich snajperów z których jeden jeszcze trochę oddycha (słychać rzężenie) zanim nie zostanie dobity przez niewidocznego powstańca, zdjęcia z rozmów z chwilowego zawieszenia broni gdzieś w okolicach śródmieścia, żeby jedna i druga strona mogła pozbierać trupy kolegów. Jednak ja najbardziej czekałem w napięciu na te rzadkie słowa, zdania mówione przez ludzi do kamery, obok kamery, łowiłem je łapczywie, smakowałem ich przypadkową, wyrwaną z kontekstu treść. Anonimowi ludzie, których jedynym śladem istnienia jest teraz odtworzone po latach słowo, pół zdania, jak ten Powstaniec, który mówi ? a widać to z ruchu warg, że naprawdę to powiedział przed kamerą ? ?Tak, napiłbym się piwa". Albo kobieta na ulicy, chyba Nowy Świat ? ?to już trzeci raz". Trzeci raz, co? Przeprowadza się? Trzeci raz zawaliła się kamienica? Trzeci raz się spotkała przypadkiem ze znajomym? Chłopakiem? Trzeci raz udało się przeskoczyć przez Jerozolimskie, czy trzeci raz tego dnia coś udało się przenieść?
Na koniec jedna uwaga natury ogólnej. Słyszałem wiele razy, że Polska mogłaby ze swojej historii wyemanować setki hollywoodzkich filmów. Takich, jakich debilne i wydumane trailery oglądałem ze 25 minut, zanim doszło do właściwej projekcji w kinie. Okropność! Płaci się za bilet i ogląda się pół godziny reklamy. Tylko, albo jakość żałosna, jak polskie występy na Eurowizji albo jakość dobra, ale treść niezrozumiała dla postronnego. Na tym tle ?Powstanie Warszawskie" plasuje się zdecydowanie na tym drugim biegunie. Dobry pomysł, pieczołowite wykonanie, trochę niepotrzebna ta narracja, niby-dialogi niby-bohaterów, zresztą nie najlepiej napisane, tak naiwnie, według polskiej szkoły dialogu ? ale generalnie wszystko na plus, dialogi da się znieść. No właśnie, tylko, że film wyraźnie zaadresowany do tych, którzy wiedzą kiedy, po co, dlaczego wybuchło Powstanie Warszawskie, czym było, czym się skończyło, jaki był jego przebieg i jaki przypisuje mu się sens. To mogło znaleźć się w jakichś napisach na początku i na końcu filmu. Francuzowi, Rosjaninowi, Niemcowi, Amerykaninowi ? obawiam się ? film niewiele powie, będzie nieczytelny. O co Ci ludzie walczą, dlaczego? I najważniejsze, co z filmu też jakoś nie wynika, że to nie działo się jednego dnia, ale trwało 63 dni. Część Polaków pewnie to wie, ale kto poza nami?