Och, to poeta ? powiadają sklepikarki, przekupki na targach, dziennikarzyny w redakcjach chowają się pod stół i z obawą spoglądają na swoje biurka, czy im poeta, względnie poetka, czasem szalem nie wywróci kałamarza...
Stereotyp godny memu
iPoda nie zgarnie i nie zrzuci na ziemię a przy tym nie zadepcze, bo przecie wzrok ma wysoko utkwiony, wysoko i nic na ziemi nie widzi. Tak w ogóle poetka i poezja jest figurą, bo to rodzaje żeńskie, czyli coś, co w duchu patriarchalnej struktury można mieć, posiąść, wpisać sobie do zeznania majątkowego, jak minister Nowak zapomniał o zegarku. Kobieta ? poetka według społecznego stereotypu, tego żywego memu, co chichra się w tle, widząc ginące tomiki, tomiczki, tomczusie, otóż kobieta-poetka to coś w rodzaju porcelitowej laleczki, co to się ją drogo kupuje i trzyma, kontemplując, oglądając, odkurzając, ale przecież poważnie się nie traktuje, jak partnerki do rozmowy, co nie? Co to, to nie. A facet, co wiersze pisze to w ogóle jest trochę podejrzany, skoro poezja jest rodzaju żeńskiego. Poeta, natchnienie, wzrok błędny i serce i czucie oraz wielkie chucie. Niebieskie ptaki do paki.
To rzecz godna namysłu, godna opisu w duchu ?stosu memów i zabobonów literatury i kultury polskiej". Teraz krótka notatka. Owszem, pisanie wierszy, koncentracja nad złożeniem słów w formułę alchemiczną, mniej lub bardziej udaną runę przemiany wymaga osobnej przestrzeni, osobnego powietrza. Jak każda działalność nie-utylitarna, nie dająca przełożyć się w szybkim tempie na pieniążki z rączki do rączki, towary, taczki, widłowe wózki i kluski. Dziwna jest mowa poezji, bo ta rzekomo zrozumiała (Gałczyński Panie, tego nam dzisiaj potrzeba) dawno pobrzękuje nawet niewprawnemu uchu archaizmem, niezręcznością a ta nowa, nie znajduje posłuchu bo dziwna, inna jest to mowa. Ale tutaj, stop, mili moi. Mowa jest inna, to prawda, ale skąd jak nie ze szkoły, z podręcznika o romantyzmie ten ciągniony skutek, że gdy mowa inna, to w ogóle mówca jakiś podejrzany, chmurny? Dlaczego poeta zdaje się nieudacznikiem w oczach społeczności? Czy tylko dlatego, że społeczność go nie rozumie i nie próbuje zrozumieć? Może w większości społeczność nie rozumie sama siebie i nie chce zrozumieć? Silne jest wewnętrzne, ujawniane nie wprost przekonanie, że poetę to trzeba wziąc pod ochronę, ba, w ogóle oni pewnie są pod ochroną, mają jakieś swoje redakcje, domy pracy twórczej, może nawet jaką fundację dla niepełnosprawnych burych misiów, która ich ukradkiem utrzymuje, w przerwach zarabiania na natchnieniu i sprzedawaniu książek.
Realia wielokrotnie na tym tutaj blogu powtarzane są oczywiście zgoła inne. Żeby coś napisać, co uzna się za sensowne, trzeba czytać, próbować, badać, budować tę osobną przestrzeń dla tekstu w sobie i siebie w tekście. To zajmuje czas, zabiera człowieka światu. Nakłady książek poetyckich ? 500, 600 czasem 1000, maksymalnie 1500 sztuk, sprzedaż nie pokrywa kosztów druku, zarobki z tego marne a tak w ogóle żadne. Nie ma żadnych domów pracy twórczej, stypendia ministerialne i inne to kilkadziesiąt grantów w roku, więc nie dla każdego psa kiełbasa, nie dla każdej kotki szperka.
Realia są takie ? jakby na przekór temu społecznemu przekonaniu, że żeby pisać i żyć ma się tylko jedną opcję ? przemyślność, hart ducha i spryt. Większość ludności w Polsce, jak ich zapytać o literaturę, zacznie opowiadać pierdolety o tym, że jak już popracują, dojadą w korkach do i z pracy, pogadają z dzieckiem czy odbiorą je z przedszkola, zaliczą galerię handlową (czyli centrum, po prostu dom towarowy, żadna kurde galeria, tam nie ma żadnej sztuki, żadna galeria) ? to na nic nie mają siły poza discopolo live, ulubioną telenowelą, dziennikiem, mango telezakupy, czy co tam.
Taki poeta nie ma szans, też musi pracować, czasem w czystym konkrecie, a jeszcze po wszystkich obowiązkach i powinnościach znaleźć w sobie ów rąbek energii potencjalnej, jaki będzie w stanie przerobić na wiersz, ów uchyłek mózgu, którym będzie mógł wchłonąć odświeżający mental dla podbudowy własnego myślenia poetyckiego, wierszem patrzenia i wierszem rozumienia. Współczesny poeta nie wstaje po to, by zasiąść do kawki, jak Adaś Miauczyński z dnia świra, on zasuwa do pracy i wykonuje jakiś zawód. Niektórzy spośród nas, piszących, podejmują ryzykowny, trudny i straceńczy krok, żeby jednak postawić na pisanie, spróbować z pisania takiego czy innego jednak się utrzymać. Ale w kraju, gdzie 11% przeczytało rok temu więcej niż 5 książek, a ponad 50% nie przeczytało nic w ogóle ? to trudna sztuka. Wymaga odwagi, sprytu i samodyscypliny.
Kiedyś sprawdziłem w krótkiej ankiecie, jakie to są zawody, fachy i fuchy, jakie wykonywali koledzy i koleżanki poeci/poetki przy pominięciu zawodów oczywistych takich, jak wykładowca, nauczyciel, księgarz, dziennikarz, korektor, redaktor, bibliotekarz a nawet ksiądz, zakonnik ? bo te jakby nie dziwią i wydają się oczywiste, pokrewne. A oto niektóre z tych zawodów (niektóre sam wykonywałem):
rozwoziciel pizzy
taksówkarz
operator wózka widłowego
zawodowy wojskowy
adwokat (co najmniej kilka osób)
dyrektor banku
ochroniarz
kanar
pracownik hurtowni (różnych od środków czyszczących i chemii gospodarczej po elektronikę)
pracownik teatru
szef serwisu/sklepu RTV-AGD
pielęgniarz/pielęgniarka
barman
doker
portier
technik-mechanik
ankieter CBOS
modelka
klawisz (Służba Więzienna)
kucharz
urzędnik
magazynier
śpiewak
psychoterapeuta
pasterz/hodowca
pracownik własnej firmy PR
pracownik teatru
pracownik galerii
akustyk/nagłośnieniowiec
bezrobotny/złomiarz
A piszę to sam z hurtowni anten, kamer i uchwytów kominowych. Nie po to żeby się skarżyć czy narzekać. Bo u nas nawet na zespół disco polo mówi się zespół, mimo że powinno się mówić zespolik, a na pierwszą lepszą szansonistkę wykonującą swoje teksty i wygibującą się niewątpliwie swoimi biodrami do nieswojej muzyki nie powinno się mówić artystka, tylko wykonawca. Bo wykonuje, nie tworzy. A wy ? państwo-społeczeństwo we władaniu memu i górnochmurności i lotności poetów i poetek ? uśmiechacie się po kątach z politowaniem używając tych potwornych zdrobnień odbierających powagę temu, co się robi ? wieczorki literackie, tomiki poetyckie. Poezja jest tak samo poważną sprawą, jak inne. Poeci i poetki tak samo muszą zarabiać pieniądze, biorą kredyty hipoteczne, jeżdżą samochodami ? chociaż nie tak dobrymi, jak by na to wskazywała ich ciężka zawodowa praca, bo wolą książki od alufelg. I proszę to uszanować do jasnej cholery.