W telewizorze mamy "Słowo Na Niedzielę", a o wierszu na ten czas jakoś nie słychać. Może dlatego, że w takim przypadku słów trzeba mniej? Dzisiaj kolejna poetycka "świeżynka" Radka Wiśniewskiego.
(MARCYSIA, JEWŁASZE, 1944)
tego dnia nie wiem co robi łączniczka,
której ostatnią
specjalnością stała się dywersja.
czuję zapach ziemi,
a ona szepcze że są góry, jodłowy
las i wiejskie meliny,
które nie przyjmą mnie już nigdy
więcej. wstaję, prostuję
plecy i idę, jakbym szedł na
spotkanie z tobą. a inni ruszają
za mną, chociaż wcale tego nie chcę.
wołają mnie odległe,
ciemne punkty jakby patrzyły na mnie
oksydowane oczy.
to już zostanie pomiędzy nami - te
bruzdy, pole i świst,
który rozdziera nasz świat, naszą
pustynię na pół jak nil
prawie święty. ty wiesz, nie jestem
święty i nie dziwię się
gdy grudki ołowiu rozsiadają się w
ciele i wypraszają mnie
z własnego życia. nie jestem
nieśmiertelny, ale przez chwilę
widzę góry, jodły. to dlatego
jestem ponury.
Radosław Wiśniewski