Osiem lat temu ukradziono mi rower, dosyć nietypowy, bo promocyjny egzemplarz Kelly's w moro, po dwóch tygodniach dostałem zawiadomienie o umorzeniu postępowania z powodu niewykrycia sprawców.
Do dzisiaj mam wrażenie, że policja nawet ich nie szukała. Do większych celów została stworzona niż ściganie jakichś tam złodziei rowerów.
Jakieś cztery lata temu wypłynęła jakaś sprawa, że ktoś fałszował dokumenty w pewnej instytucji kultury i wystawiał umowy. No i tam była też jakaś umowa na mnie, więc trzeba było mnie przesłuchać jako świadka, a może nawet ofiarę przestępstwa. Najpierw policja wysłała papiery po moim meldunku do Warszawy, tam sąsiadka ojca zadzwoniła do mnie, żebym ja zadzwonił do dzielnicowego z Warszawy, bo coś ode mnie chciał, ja zadzwoniłem do dzielnicowego, a dzielnicowy przekazał sprawę według właściwości do posterunku w gminie, w której jest wieś w której mieszkam. Trwało to jakieś dwa miesiące, w końcu aspirant do mnie zadzwonił, że trzeba się dać przesłuchać, a ja na to, że zapraszam do pracy, do domu. A on, że nie mają na benzynę i żebym sam przyjechał od 7 do 15 w dzień roboczy na posterunek, ja na to, że weźcie się aspirancie, ja pracować muszę na wasze pensje, nie będę dnia urlopu dla was brał. Dogadaliśmy się, że aspirant był po swoich godzinach pracy i ja przyjechałem po pracy.
Powiedziałem, nie to nie mój podpis, nie nie wykonywałem żadnych czynności dla wystawcy umowy, raz byłem na imprezie literackiej i dziwiło mnie, bo prosili właśnie o podpisywanie się na liście obecności publiczności. I tyle.
Dwa lata temu znowu dzwoniła do mnie policja z Psiego Pola we Wrocławiu, że jakaś sprawa w charakterze świadka, spoko, mówię nauczony doświadczeniem, to jak będzie, Pan podjedzie do domu czy ja na posterunek po pracy. Gadaliśmy, gadaliśmy, bo wie Pan jak to u nas jest normy paliwa, delegacje, zużycie samochodu. Tak, tak myślę sobie raz, drugi, trzeci, czwarty - Psie Pole ode mnie to całe cztery, może pięć kilometrów. Strach się bać, co się stanie jak nas napadnie banda dzikich kiboli Śląska Wrocław. No nic, dwa lata minęły, nawet nie wiem czego sprawa dotyczy i dlaczego policja chciała, żebym im pomógł. Widać ktoś pierdolnął trzy segregatory na sprawę i zapomnieli.
Ale w ostatni piątek oto zadzwoniła mi policja do drzwi, w kuchni facet od ogniw słonecznych, żona z synem zajechali akurat po powrocie z paczkomatu, bo odbierali skunksa, a pod domem suka, taka z kratą na przedniej szybie, pod drzwiami pan aspirant, w suce kierowca, stoi na włączonym silniku, widać limity na benzynę im znieśli nagle. Pytam grzecznie: czego, a oni że 15 września zeszłego roku mandat był za parkowanie pod urzędem, ja mówię: tak, żony mandat, bo tam pracuje i nie ma gdzie stanąć bidulka bo parking pod urzędem od kilku lat w połowie jest płatny, a płatny jest tak, że jakby urzędniczka miała codziennie opłacać sobie ten parking, żeby do pracy się udać to by zarabiała z trudem na ten parking. No ale mandat jest mandat, mówi aspirant. A ja na to, to już poczty nie ma, żeby upomnienie wysłać? Znaczek 3,50, a wy podobno na benzynę nie macie. Pan nie dyskutuje tylko wskaże sprawcę, bo my musimy tutaj czynności czynić.
No i wiecie, synek do domu, żona do suki, synek się pyta: czy mama teraz pójdzie do więzienia, ja mówię, że nie, ale on do mnie, że tam som kraty na tym samochodzie, pan od paneli słonecznych patrzy na synka, który pyta, czy mama pójdzie do więzienia, sąsiedzi też zerkają bo ruszyć na ulicy się trudno, jak suka stoi pod domem. No, a żona w środku.
Przypomnę. O mandat chodziło, upomnienie. Notabene chyba zapłacony przez żonę, ale kto w domu trzyma potwierdzenie zapłaconego mandatu? Zapłacone, to do kosza.
Tak że droga policjo, ja teraz mam taką radę. Za darmo. Naprawdę - znaczek kosztuje 3,5, polecony koło 6 złotych, praca twoich dwóch funkcjonariuszy i wysłanie furgonetki - kosztuje więcej. Nie muszę liczyć, ja to wiem. Do the math, policjo.
Poza tym droga policjo,
nieodrodna córo Majora Bienia,
który miał stopień majora
a kiedy wysługiwali się nim tacy jak Franz i Olo
- to ludzie pluli mu na mundur,
ty nasza pogromczyni strajkujących kobiet
pielęgniarek
opoko pomnika smoleńskiego,
Tarczo Jarka,
która tak pięknie spieprzasz przed kibolami,
chronisz faszoli,
a taka dzielna jesteś, gdy trzeba złoić skórę teleskopową pałką kobietom,
i strzeżesz prawa, kiedy to ciebie niewiele kosztuje,
policjo nasza, co nie jesteś już nasza
ani państwowa, ani obywatelska,
tylko jakaś taka jakby już obca,
silna wobec słabych,
słaba wobec silnych
policjo,
proszę,
opamiętaj się,
bo jak mi jeszcze raz nastraszysz synka,
to cię pozwę.
I wygram w cuglach.
Już raz to zrobiłem.
I zrobię znowu.
Bo na to,
że ludzie
plują ci na mundur
i śmieją się z ciebie po kątach,
to i tak nic nie poradzisz.
Trzeba było uważać wcześniej.
A Państwu miłego dnia