piątek, 19 kwietnia 2024

DSC02026Podczas lektury utworów Mariana Hemara nie sposób nie dostrzec, jak wielką ich część zajmuje tematyka lwowska. Fascynację miastem odnajdujemy już w przedwojennych tekstach piosenek.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jak Atlantyda...

 

Część 2

 

W 1929 r. powstaje Piosenka o Lwowie, znana także pod tytułem Tyle jest miast. Przedwojenny przebój wykonywali artyści lwowskiej estrady: Adam Aston czy Zofia Terne. Współcześnie zachwyca nas także w wykonaniu Michała Bajora.

 

W tej piosence Lwów widziany oczami młodego Mariana Hemara to „miasto beztroskich ludzi”, „rozśpiewanych, pogodnych słów”, miasto uśmiechów i łez, i „bezsennej fantazji”. To miejsce, gdzie najpiękniej przeżywa się młodość i miłość.

 

 

Tyle jest gwiazd

Tyle jest miast

Wszędzie dobrze i źle, po połowie

Idź w świat gdzie chcesz

 

Rób co umiesz, jak wiesz

Lecz jak młodym być

To we Lwowie

                      [Hemar, Lwów 1929]

 

 

Collage Fotor lwow

 

 

O tych samych gwiazdach na lwowskim niebie mówi tekst piosenki z 1956 r. napisany
w Londynie, na emigracji, i pewnie dlatego wyraźnie wybrzmiewa tu nostalgiczna nuta.

 

 

O, gwiazdy z tej dali,

tej nocy zaklętej

co w niebie się pali i skrzy.

 

Brylanty, szmaragdy,

szafiry, diamenty

i perły, i perły jak łzy.

 

Powtarzam zaklęcia,
umarłe wyrazy,
tak myślę, że wrócą mi znów.

 

Te gwiazdy – diamenty,
szafiry, topazy,
i miłość, i młodość, i Lwów

                 [Hemar, Londyn 1956]

 

 

Nuta smutku i tęsknoty dominuje również w emigracyjnej liryce Hemara. Początkowo jest w niej zawarta wiara na rychły powrót do kraju. Z biegiem czasu przewija się motyw utraconej nadziei i skarga, gdzieniegdzie wprost krzyczy tęsknota.

 

Marian Hemar należał do pokolenia legendarnych Orląt Lwowskich, wraz z innymi zwykłymi mieszczanami, często nieletnimi, stanął w obronie pozbawionego ochrony wojskowej miasta. Odtąd już na zawsze pozostał niezłomnym obrońcą Lwowa.

 

DSC01447

 

 

Ze zbioru Chlib Kulikowski wydanego w 1972 r. w Londynie, a więc w roku śmierci poety, pochodzi wiersz Strofy lwowskie. Po latach spędzonych na emigracji coraz bardziej topnieje grupa obrońców lwowskiej sprawy. Różne są tego powody, że Lwów odchodzi w zapomnienie. W kraju nie wolno pamiętać, w Londynie z różnych innych powodów spycha się temat coraz bardziej na margines, bo ktoś „zangliczał”, ktoś odszedł z przyczyn naturalnych. Krąg obrońców polskości Lwowa coraz bardziej maleje, ale w środku tego kręgu od zawsze stoi On – nieugięty, wymachujący flagą z herbem Lwowa.

 

Druga część liryku jest hołdem oddanym miastu. Hemar nazywa Lwów „polską Florencją”: miastem teatru, muzyki, inteligencji, talentów, ideałów, zapałów, temperamentów, miastem „panoramy Racławic” i najpiękniejszych kobiet. Miastem poezji, która rodziła się na bruku.

 

 

Jakby kamień się zmieniał

W natchnienie,

A natchnienie wsiąkało w kamienie

I pomnikiem

W sercu miasta stoi

                          [Hemar, 1972]

 

 

 

DSC01501

IMG 4457 2

 

 

Nawiązując do obrony Lwowa i lwowskich orląt, poeta przywołuje mitologiczną Troję, która – osaczona – broniła się dzielnie. Przywołuje postać Hektora – nieskazitelnego, odważnego rycerza, który stanął do pojedynku z Achillesem, ryzykując utratę życia. Hemar porównuje odwagę Hektora z odwagą piętnastoletniego lwowianina. Jest on jednak kimś więcej niż odważnym bohaterem spod Troi, ponieważ odnosi zwycięstwo, chociaż nie był to wyszkolony rycerz ani żołnierz, lecz zwykły uliczny chłopiec: „…w gimnazjalnym mundurku, w surducie ulicznego baciara”. Bo Lwów, jak i całe Kresy, miał niełatwe dzieje, a Polacy wielokrotnie musieli walczyć o niepodległość, dlatego właśnie tam bohaterstwo i postawę rycerską najczęściej wynosiło się z domu rodzinnego.

 

 

A miał wtedy piętnaście lat,

Gdy w kul bzyku i granatów huku

Na kamieniu się urodził,

Na bruku,

I na kamień swą śmiercią się kładł.

Ale miasto obronił swoje.

 

 

Troja ostatecznie została zdobyta za pomocą podstępu, jest w tym więc analogia do sytuacji, gdy odkupiony krwią Orląt Lwów został podstępem odebrany Polsce. Krąg tych, co zostali na placu boju, to front wykreślony „tą samą kreską na wszystkich świata mapach”, który niestety się wykrusza. Poeta stawia ważne pytanie: kto przejmie od ostatniego walczącego „chorągiew, krzyże, wiersze, lwy?” Jest przekonany, że nadejdzie upragniony czas powrotu, chociaż nie wiadomo, czy on doczeka tej chwili, gdyż zdarza się, że człowiek może nie doczekać powrotu, ale „naród zawsze wraca”.

 

 

Po wszystkich dolach i odmianach,

Ucieczka kończy się powrotem,

Synu, pamiętaj tylko o tem,

Że miłość wraca na kolanach.

 

 

Wrócić „na kolanach” znaczy: z pokorą grzesznika, z prośbą o przebaczenie. Takie przesłanie zanosi synowi, gdyby go miał, na dalszy wiek „Pamiętaj, myśląc o powrocie, że wracać trzeba na kolanach.”

 

Motyw Troi pojawia się u Hemara w wierszu Pasjans z 1960 r. Jest to wiersz utrzymany w klimacie smutku, rezygnacji, stanowi rodzaj rozrachunku poety z twórczością. Poeta nagle zdaje sobie po raz pierwszy sprawę z daremności pisania wierszy. Chciał, by one zastąpiły czynną walkę w obronie bram miasta, by zagradzały wrogowi dostęp niczym róża kolczasta na murach i wałach. Rolę poezji sprowadza do obrońcy, który niczym Hektor Troję, ma ocalić od zapomnienia to, co najcenniejsze dla poety:

 

 

Młodość, co przeszła

Miłość, co zgasła

I miasto moje.

 

 

Za oknami jest ponura, deszczowa jesień. Obcy deszcz, obcy listopad i obcy mrok. W tej ponurej scenerii rozgoryczony poeta przegląda swoje wiersze, rozstawia je na stole niczym pasjans i, jak co wieczór, wykłóca się z nimi:

 

 

Ja im mówię, przysięgam,

Że ja do Lwowa wrócę,

A one mówią, że nie,

Że za późno.

 

 

Inny nostalgiczny liryk nosi tytuł 10 września 1961. Ta data każdego roku przywołuje wspomnienie z 1939 r., kiedy w niedzielę, 10 września o zmroku, wśród łez i pocałunków żegnał się z matką i wyjeżdżał ze Lwowa; w sznurze aut niczym w kondukcie pogrzebowym mijał znajome miejsca. Wówczas „szeptem i szlochem” w obecności lwowskich gwiazd, nieba i lwowskiej nocy złożył przysięgę, że tą samą drogą do Lwowa powróci. Nie zginie, dotrwa, doczeka, bo ta przysięga będzie go do tego zobowiązywać, ponieważ jest człowiekiem starej daty, któremu dotrzymanie złożonej przysięgi jest największą świętością.

 

W drugiej części wiersza widzimy wyraźną rozterkę, gdyż los tak bardzo pogmatwał mu drogi, diabeł go wywiódł na manowce i bezdroża, z których trudno będzie znaleźć powrotną drogę. Mijają dokładnie 22 lata od tego dnia i poeta już wie, że nie jest w stanie przysięgi dotrzymać.

 

 

Los silniejszy od przysiąg

Pisanych palcem na wodzie.

Ja już wiem, że do Lwowa

Nie wrócę w samochodzie.

 

 

DSC01515Na pocieszenie tłumaczy sobie, że przecież „człowiek nie jest taki ważny, jak sam się wydaje sobie”, ale niebiosa, gwiazdy i księżyc – świadkowie znad „niezdobytej Troi”, wiedzą, co zrobić z tą niespełnioną przysięgą. Nie ma już tyle czasu, nie może osobiście tego zrobić, ale przecież on – człowiek – nie jest taki ważny, za jakiego się uważa. Wiersze wrócą do wolnego Lwowa, kiedy jego już nie będzie. Wrócą także piosenki, które będą „świergotać” ptaki nad pomnikiem Mickiewicza, usytuowanym w sercu miasta. To rozmyślanie dodaje poecie otuchy, wiersze żyją dłużej niż człowiek i one przetrwają, a ponieważ są namiastką twórcy, spełnią daną miastu przysięgę w jego imieniu. Marian Hemar zmarł na obczyźnie w 1972 r. Nie doczekał się wolnej Polski, ale jego piosenki o Lwowie są znane i chętnie śpiewane przez wybitnych artystów scen polskich.

 

W czasie, kiedy Hemar toczył walkę na wiersze w Londynie, inny, również zakochany we Lwowie poeta, przebywający na emigracji w Australii Andrzej Chciuk dedykował mu wiersz pt. Lwowiacy.

 

„Magia lwowskiej krwi” wiąże rozsianych po świecie emigrantów. Nie umieją żyć ani nawet rozmawiać bez wspomnień o Lwowie. Pomimo upływu lat i wielu nowych doświadczeń życiowych to miasto wciąż jest obecne w pamięci. Wydostaje się w każdym momencie z zakamarków wspomnień. Jest i miłością, i klątwą. Według Chciuka emigracyjny świat dzieli się na lwowski, utworzony przez „lwowian wszechświatowy klan” i nielwowski, pełen obcości, dziwności, z mnóstwem wad i skaz. Ten obcy świat nie może im niczego cennego zaoferować, bo nie ma nic piękniejszego niż Lwów, bo wszystko widziane jest przez pryzmat Lwowa, który jest miernikiem i kluczem rozumienia sensu życia.

 

 

[…] przez tyle miast spod obcych gwiazd

nie skusił nas, nie uwiódł świat

na inny urok, sens i blask…

                                [Antologia poezji…2009]

 

 

Pomimo upływu lat i widzianych już przez mgłę obrazów, wciąż tkwi w sercu każdego lwowiaka, „śni się nam po nocach: wróć…”.

 

Ta zawarta w wierszu tęsknota jest wspólna, ona łączy, ona tworzy relacje między członkami lwowskiego klanu, a Lwów jest słowem kluczem, dzięki któremu rozumieją swoje emocje i uczucia. Nie trzeba nic mówić ani niczego tłumaczyć.

 

 

 

Bibliografia:

M. Hemar, Liryki, satyry, fraszki, Londyn, Polska Fundacja Kulturalna, 1990, s.132.

M. Hemar, Chlib Kulikowski, Łomianki, LTW, 2014, s. 190

Moje serce zostało we Lwowie… [w] Antologia poezji lwowskiej, Olszanica, BOSZ, 2009, s.39.

 

https://staremelodie.pl/piosenka/2964/Lwowskie_gwiazdy

https://staremelodie.pl/piosenka/1342/Piosenka_o_Lwowie

 

 

AAA Ludwika okragla

 

 

 

 

 

 

Ludwika Chojnacka na pasku