Składając się do pisania borykam się z dyskomfortem, że gdzieś w tle czuwa nade mną niby-ORMO, jakieś zbrojne ramię. Dziwoląg, który na potrzebę chwili nazwę aparatem (foto)ucisku.
Z tekstu zatytułowanego ?CBA ? historia przyszłego więźnia??, autorstwa red. naczelnego Panoramy Powiatu Brzeskiego p. Kowalczyka, właściciela trojga imion i artystycznego pseudonimu ? Zygmunt Stary, dowiaduję się, że pozostaję w kręgu zainteresowań szefostwa Kuriera Brzeskiego, gdzie wciąż robię za czarnego ludzia. Dzieje się tak mimo, że z rzeczoną redakcją więzy zerwałem kilkaset wydań temu (motywacja: zaczęło u nich być na tyle nieśmiesznie, że należało odfruwać do innego kabaretu). Dlatego wylądowałem w ramionach beauty Beaty Z., która zaraz po uwiedzeniu opuściła szeregi autorów Panoramy i wyszła? za mąż. Oczywiście za przystojniaczka i bynajmniej nie za mnie. A ja muszę się męczyć z kryminalistami prasowymi, którzy klną jak szewcy i kopcą niczym kotłownia zakładu wulkanizacyjnego.
W ramach remanentu przypomnę, że owy organ, wywiadowczo-patriotyczno-śledczy ? należy dodać, zdekonspirował we mnie Zygmunta Starego, co wziął i obwieścił na swoich poczytnych łamach w prześmiewczym tekście ?Lesio?. Sprawa była dęta a rzeczywisty Zygmunt Stary natychmiast dokonał aktu ekspiacji ku mojej nieskromnej osobie skanalizowanej. I mimo to nie pomogło! Nadal ktoś (pytam ? kto?) w nie moich tekstach doczytuje się mojego autorstwa i chce mnie ? niewinnego, zawsze podpisującego się imieniem i nazwiskiem ? zakajdanić: z zaskoczenia, bladym świtem, jak za Ziobry. Samochód operacyjno-rozpoznawczy w kultowych barwach Milicji Obywatelskiej, ze szczekaczkami na dachu i WAB (wszystkomające aparacicho bezcenne) do dyspozycji. Baczność, w tył zwrot, spocznij, padnij! Brać go w pasiaki!!!
W ostatnich dniach przemierzyłem kraj wszerz i wzdłuż, pokonując setki kilometrów po byle jak oznakowanych i wykolejonych ? tak jest! ? drogach. Speców od dróg na polskich drogach spotkałem niewielu, niby coś tam dłubiących i kombinujących. Ślamazarnie, jakby właśnie im przysługiwało weekendowe lenistwo. Czuje się jeszcze wyraźnie, że rok 2012 raczej dalej niż bliżej, na razie mamy EURO 2008 ? Polskaaa biało-czerwoooni? Polskaaa?
Odchodzące w infrastrukturze drogowej rzeźbienie przystaje do sztuki dziennikarskiej, zwłaszcza do tej charakteryzującej Brzeskie Zagłębie Prasowe. Prowizorka, bylejakość, byleby do jutra. Niby wszyscy zdrowi, w myśl ?maksymy? mojego autorstwa: Co masz wypić pojutrze ? wypij dzisiaj. Zaczniesz wcześniej leczyć kaca. Dbaj, człowieku, o zdrowie!
Pan Stanisław Usiarczyk to ktoś, z kim w życiu wymieniłem ze dwa zdania, raczej kurtuazyjnie i zdecydowanie pozaprasowo. Nic więcej mnie z nim nie łączy, żadna kobieta, a skoro tak, to i nie pieniądze. Usiarczykowe obsesje projektowane na moją skromną (no, może skromnawą) osobę to osobliwa fotopsychologia, nieogarniona optyka, którą trzeba jakoś wykadrować. Ale bez retuszu ? proszę ? i bez wioski! Kto, komu ? pytam ? przyzwolił poniewierać nieswoim imieniem?
Czy powinienem reagować na niepoważnego przeciwnika? Pewnie nie, zwłaszcza, że zastraszanie CBA to już zdarta płyta, krążek z archiwum polskiej political-rozrywki. Pan Stanisław U. to Mieczysław Fogg dziennikarstwa brzeskiego. Przepraszając wielbicieli talentu p. Fogga za dezynwolturę ? usprawiedliwię się, że chciałem jedynie unaocznić Czytelnikom zaawansowany wiek krewkiego fotoreportera, który powinien już sobie odpuścić i natychmiast pomyśleć o prasowej emeryturze. A aparat lepiej już zdać do lamusa i złożyć w gabinecie podejrzliwości. Proponuję też codziennie spozierać w krzywe zwierciadło, a nuż uda się ujrzeć wypogodzone oblicze.