piątek, 10 maja 2024
leszektomczuk_08Oznajmiając przed tygodniem schyłkowość Jarosława Kaczyńskiego nie byłem w tym sądzie oryginalny. Papugowałem przecież opinie dziennikarskich sław wieszczących kres kaczej epoki.
 
Do rozwałkowywania tematu tak zwanej wielkiej polityki zachęciły mnie wydarzenia zwiastujące, że do Brzegu wiosna już pewnie nigdy nie nadejdzie. Że ponuro kraczę? Zobaczyłem wreszcie wielkiego stratega na żywo, jak się miało okazać ? symbol epoki lodowcowej, która nadciąga śladem jego peregrynacji, jak choćby ostatnio do Szczecina. Przedtem po wielekroć słyszałem, że media zniekształcają rzeczywisty wizerunek genialnego polityka. Posłuchanie człowieka bez zakłóceń (przekłamań wizyjno-fonicznych) miało wreszcie mnie doń przekonać. Jak już podkreślałem moje rozczarowanie pogłębiło się. I nie dlatego, że spodziewałem się ujrzeć smukłego i błękitnookiego blondyna, czego ten wstrętny TVN24 nie chce pokazywać.

Prezes ględził niemożebnie: wychwalał siebie, wyśmiewał Tuska, straszył Niemcami, przy okazji schepał sądownictwo a na zadane pytania odpowiedział w zasadzie wymijająco. Wniosek: nic niewnosząca wizyta nieurodziwego polityka.

Prawa do zajmowania się politykami bynajmniej nie uzurpuję. Jestem karnym podatnikiem i ja tych darmozjadów utrzymuję, a do tego żyję w wolnym kraju, więc korzystam z wolności wypowiedzi. I dodatkowy przyczynek: gościu zjechał do Brzegu w kawalkadzie automobilów, niczym jakiś szejk. Zaangażował policyjny radiowóz oraz paru ponurych dryblasów, których wyceniam na 7500 + dodatki strachowe rzędu 3000 /netto/ miesięcznie. Ile w międzyczasie bandziorów poczuło się bezkarnych strach nawet pomyśleć. Nie wypominałbym bizantyjskiej oprawy, gdybym nie ugruntował przekonania, że po tej całej zadymie zostałem z tym samym Kaczyńskim, jakiego wykreowały polskojęzyczne media. Dla porządku zapytam: czy podobnie podróżują pozostali szefowie partii politycznych?

Po ostatnim felietonie spodziewałem się ze strony wielbicieli prezesa frontalnego ataku. I wiecie co? Odwarknął pies z kulawą nogą, anonimowy anty-unita, który skonstatował, że bardziej nadaję się do sprzątania po psach, niźli do pisania o jego idolu. On, oczywiście, kwalifikuje się do czegoś bardziej szlachetnego, mianowicie do bronienia, znaczy się, anonimowego obszczekiwania tych, którzy zbliżyli się niebezpiecznie blisko do jego pana. Pewnie nie powinienem reagować, bo to jakaś marna prowokacja.

Ale co tam pojedynczy anty-unita. Z anonimami w Brzegu mamy do czynienie nie od dziś. Dramat jednego z nich jest spotęgowany, zwielokrotniony do tego stopnia, że musi działać pod kilkoma pseudonimami. Od dłuższego czasu po brzeskich portalach bryluje człowiek w masce, mimo to powszechnie rozpoznawalny. Z pozycji naszych dzieci od zawsze piastujący mandat radnego. To taka samorządowa mądrala, człowiek we własnym mniemaniu wyznający się na wszystkim i programowo ze wszystkiego niezadowolony. Oficjalnie jest oficjalny, nieoficjalnie, a więc anonimowo pod wymyślnymi nickami, daje upust swoim fantasmagoriom, pokrętnym konkretom ze świata samorządowej nierealności. Co prawda nie jest na tyle praktyczny, by zaproponować mi zbieranie po mieście psich kupek, ale kto to wie, czy anty-unita to akurat nie on?

Dajmy już temu nieszczęśnikowi spokój i wróćmy do pana prezesa, którego chcę jednak za coś pochwalić. Dozgonną wdzięczność okazuję za skonsumowanie przystawek, czyli wyeliminowanie z obiegu Leppera i Giertycha, którzy w mojej kudłatej wyobraźni (taki żart) w ogóle nie komponowali się z krajobrazem Polski z płaczącymi wierzbami. Dzisiaj już wiem, że było to działanie wizjonerskie. Jarosław Kaczyński wyczyścił sobie poligon do spotykania się z wyborcami.

Media właśnie podały: Szef PiS spotkał się w poniedziałek z uczestnikami pikiety zorganizowanej w Łęgowie (Pomorskie). Na rondzie łączącym drogi krajowe nr 1 i nr 6 około 20 członków i sympatyków PiS protestowało w poniedziałek z transparentami m.in.: "Żądamy uczciwej ceny za A1" i "A1 dla wszystkich, nie tylko dla bogatych".

Prezes nie wystąpił w gumofilcach, ani w tureckim sweterku, nie wysypywał też zboża, ale za to podobnie zaciskał pięści. W ocenie ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka były premier nie zrobił w czasie swoich rządów nic, żeby wprowadzić system i stawki opłat, o których teraz mówi, wzywając do zredukowania opłat za przejazd autostradą A1. Realizacja propozycji Jarosława Kaczyńskiego naraziłaby Skarb Państwa na ewentualne roszczenia odszkodowawcze, za które zapłacą wszyscy podatnicy ? napisał szef resortu w oświadczeniu przekazanym w poniedziałek PAP.

Andrzej Lepper karierę od dróg rozpoczął, Jarosław Kaczyński wręcz przeciwnie ? tam kończy!

tomczuk na pasku