poniedziałek, 13 maja 2024
leszektomczukNasze życie to niekończący się spektakl niepokoju. Stan ów dotyczy ludzi wrażliwych i tych gruboskórnych, tych całkiem starych i zupełnie młodych. Wszyscy na coś czekają i przed czymś drżą.

 

kaczmarek-z-lekarka

 

? Jak już będę dorosły..., OK, już taki jestem, i co? Ano nic, poczekam jeszcze trochę, jeszcze chwilę, będę całkiem stary, no to wreszcie sobie pofolguję i niczym nie będę się zamartwiał. Gadanie.

Jako facet ?po wojsku?, z paroma worami doświadczeń życiowych, wciąż odczuwam dyskomfort niepokoju. I nieistotne, że akurat siedzę w przytulnym pokoju, we względnym spokoju i w kraju, w którym rozpanoszył się... pokój polityczny. Hola, hala... są jeszcze ?kaczoryści?, jaki pokój? Akurat ci są w szoku, dla nich to raczej wojna się rozpoczęła, jęczą, póki co, pokonani, lejąc rzewne ślozy po odpędzeniu od rządowych posad. Dlaczego? Bo to ponuracy, bez krztyny poczucia humoru. A brak takiej cechy jest katastrofą. Tak jest!

Nie o tym jednak chciałem opowiadać, tak mi się jakoś zjechało z tematu. Przedojrzały wiek przynosi niepokój w dwójnasób spotęgowany. Miał człowiek swobodnie oddychać (a tu oskrzela rzężą), odcinać kupony od życiowych doświadczeń (wciąż przybywa nowych), upajać się nicnierobieniem (dobre sobie), bo co tu robić, kiedy dzieci wyszły z domu i zdechł pies? W miejsce zabaw, chrzcin i wesel nastały ? niestety, oj, niestety ? pogrzeby. Nastał czas bezpowrotnych, ostatecznych pożegnań ludzi niezwykłych, których kochaliśmy, ceniliśmy i podziwialiśmy.

W samo południe, w ostatni poniedziałek na Cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu, odbył się pogrzeb Jana Kaczmarka, nieodżałowanej pamięci artysty, który za życia stał się legendą polskiego kabaretu. Wiele razy na żywo podziwiałem Pana Jasia na koncertach i nawet z nim rozmawiałem! Mało tego, po wielokroć musiałem wysłuchiwać od mojego przyjaciela, opolskiego satyryka Andrzeja Czyczyły, że to właśnie Jan Kaczmarek zechciał napisać wstęp do jego debiutanckiej książki. Kiedyś na festiwalu w Opolu Zenon Laskowik zapowiadając Jego występ powiedział: Proszę nie regulować odbiorników ? On tak wygląda! Od tego momentu Pan Janek dość często ?zapowiadał? siebie w tym stylu, dając świadectwo daleko posuniętemu autokrytycyzmowi, czyli prezentował cechę, z której większość z nas jest wyzuta.

Jan Kaczmarek (1945 - 2007).
Odszedł Janek! ? pisze Jerzy Skoczylas ? gwiazda wrocławskiego Kabaretu ELITA: ?Nie ma chyba trudniejszego zadania, jak pisanie nekrologu dla Satyryka. A jeżeli w dodatku jest to Ktoś bliski, Ktoś z Kim przeżyło się wspólnie ponad trzydzieści lat rzecz wydaje się wręcz niewykonalna. Jednak trzeba próbować bo Jankowi Kaczmarkowi to się należy. Odszedł Janek ? Kolega, z którym z Kabaretem ELITA odbyliśmy setki występów w największych salach koncertowych świata i gminnych ośrodkach kultury. Redaktor, z którym wspólnie stworzyliśmy setki radiowych audycji i satyrycznych słuchowisk. Kumpel, z którym przejechaliśmy tysiące kilometrów po autostradach Kanady, USA, Australii i po drogach trzeciej kolejności odśnieżania. Wreszcie Twórca, który napisał setki wspaniałych tekstów, niebanalny poeta, a zarazem świetny interpretator swoich utworów. Człowiek niezwykle skromny i cichy, któremu popularność nigdy nie uderzyła do głowy. Mimo iż ciężka choroba od kilku lat nie pozwalała mu występować i tworzyć Jego dzieła nie zniknęły z anten i ze sceny.

Dlaczego ? Ponieważ są ponadczasowe. Ich wspaniały klimat, nastrój i głęboka treść stanowią o ich uniwersalności. Teksty Janka pasują do każdych czasów i każdej sytuacji geopolitycznej. Taki charakter mają tylko teksty wybitne. I właśnie takie pisał Jan Kaczmarek. Wielka szkoda, że nie napisze ich już więcej.?
I jeszcze najmłodszy z ELITY ? Stanisław Szelc: ?Że Jaś Wielkim Artystą był, jest rzeczą tak oczywistą, że aż banalną. Bez najmniejszych wątpliwości ma swoje miejsce wśród najwybitniejszych poetów piosenki - Kofty, Osieckiej, Grechuty, Młynarskiego. W naszej pamięci Janek to przede wszystkim fantastyczny, bezkonfliktowy i spokojny człowiek. Wrocławianin z wyboru i miłości, był równocześnie Janek nieodrodnym synem Wielkopolski. Zapowiadał się na tęgiego inżyniera-elektronika, ale dobrze się stało, że porzucił solidny wyuczony zawód na rzecz niepewnej artystycznej doli. Janek był twardym facetem; pomimo długoletniej niszczącej go bezlitośnie choroby, nigdy się nie skarżył, nie absorbował otoczenia swoimi problemami. Obserwowaliśmy Jego walkę z szacunkiem, ale też ze wzruszeniem. Niestety, Jaśko przegrał i dziś, tak niesprawiedliwie szybko, żegnamy Go. Żegnamy Człowieka, ale to co stworzył Artysta jest nieśmiertelne...?.

Powie ktoś, że się wtarabaniam pomiędzy artystów ze snobizmu, tylko dlatego, że kiedyś Pan Jan Kaczmarek zechciał ze mną pogadać. Ten ktoś, kto tak powie - ma rację. I nie wstydzę się! Wtryniam się i? wyję za Nim: ekologicznie i jednak radośnie (bo akurat Pan Jan tak by chciał):

Do serca przytul psa,
Weź na kolana kota,
Weź lupę popatrz - pchła,
Daj spokój, pchła to też istota.
Za oknem zasadź bluszcz,
Niech się gadzina wije,
A kiedy ciemno już i wszyscy śpią,
Matka śpi, ciotka śpi, wujek śpi
Zapylaj georginie.

 

tomczuk na pasku