Jestem po lekturze rewelacyjnej książki Bartka Sabeli, który zdał relację z podróży, jaką odbyłem dwa lata przed nim!
Przemierzyłem dokładnie ten sam szlak, przebijając się do resztek Morza/Jeziora Aralskiego. Stało się bardzo dobrze. Ograniczyłem się do reportażu z eskapady - TUTAJ, a Sabela znakomicie wszystko udokumentował i pomieścił w książce zatytułowanej przewrotnie, acz z nutką (bez)nadziei: MO(r)ŻE WRÓCI.
Na wstępie odpowiedzmy na pytanie kim Bartek Sabela jest? On sam pisze o sobie: „Nie jestem podróżnikiem. (...) Wyjazd do Uzbekistanu był moim pierwszym od wielu, wielu lat wyjazdem niezwiązanym ze wspinaniem”. Łodzianin z urodzenia, po warszawskich fakultetach, zakopiański ceper z wyboru. Architekt i szeroko rozumiany projektant, mocno rozmiłowany w rysunku. I właśnie rysunki są godne zauważenia: szkice przedstawiające sylwetki napotykanych Uzbeków przesądzają o atrakcyjności książki, nadając jej osobisty charakter.
MO(r)ŻE WRÓCI to pozycja wyjątkowa, poza encyklopedycznymi opisami miejsc naznaczonych ekologiczną tragedią, znajdujemy album autorskich fotografii, które odbiegają od podróżniczej sztancy, gdzie wszystko jest cacy podane na tacy. Sabela nie sili się na realistyczne odwzorowanie twarzy Uzbekistanu. Pokazuje fotografie swoiście spatynowane, wyzute z radości, która niejako przynależy do obrazków ukazujących podróżowanie ukierunkowane na poznawanie dalekich i pięknych krain. Po pierwszych kartach lektury można żywić wobec autora złość, podejrzewamy go bowiem o artystyczne efekciarstwo. Doczytanie ostatniego akapitu jednak wszystko wyświetla. Bartek Sabela nie mógł przedstawić kolorowej wizji państwa leżącego na Jedwabnym Szlaku. Kto Uzbekistan widział i podziwiał (tak jest!) nie ma prawa zadowolić się obrazem wielobarwnego Orientu. W przypadku tego państwa fotografia obnażająca katastrofę wywołaną «ludzką arogancją, głupotą i pychą» musi być spatynowana i... spustynniona. Pustynia - zatruta herbicydami i nadmiarem soli nicość, która połyka nurt Amu-darii uniemożliwiając rzece dotarcie do Aralu - jest postsowieckim Bogiem. Oto cała osnowa książki.
Dlaczego zachwycam się dziełem Bartka Sabeli? Nie tylko dlatego, że to laureat: BURSZTYNOWEGO MOTYLA, za najlepszą książkę podróżniczą 2013 roku. Autora podziwiam za wagabundzki upór, doskonale bowiem wiem (na własnym organizmie doświadczywszy), ile poświęcenia wymaga dotarcie do brzegu uciekającego morza.
Sabela - niepodróżnik - moim bratem. Tak jest. Zwłaszcza dlatego, że na wędrowniczej ścieżce napotyka wyłącznie życzliwych (eliminując uzbeckich taksówkarzy) ludzi: Uzbeków, Kazachów, Karkałpaków i Bóg jedyny wie kogo jeszcze. Bartek Sabela - całkiem młody człowiek - jest niedzisiejszy. Dlaczego? Zauważa i docenia ludzi opuszczonych, oszukanych, politycznie złupionych, którzy mimo ekologicznej apokalipsy nie zatracili serdeczności. Nieszczęśnicy pozostawieni sami sobie, zapomniani na peryferiach świata, którzy nic - poza beznadzieją - nie mają. Dosłownie. Podzielą się jednak ostatnim okruszkiem... lepioszki.
Ja tam byłem i tę gorycz piłem. Wielki dzięki Bartku!
Bartek Sabela: Mo(r)że wróci. Bezdroża. Wydawnictwo HELION. Stron 229, cena: 39.90 zł
Poniżej galeria zdjęć Leszka Tomczuka
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.