sobota, 23 listopada 2024

Tomczuk3Kandydujący w wyborach czarują elektorat hasłami. Różnymi, różnistymi. Nim zajmiemy się propagandą, skomentujemy inauguracyjną konferencję Brzeskiej Inicjatywy Samorządowej.

 

BIS to nic innego, jak magistracka szalupa ratunkowa. Konferencje konkurencji, czyli wszystkich innych, którzy zagrażają jedynie słusznemu kandydatowi, obsrywa z gracją damy dworu panoramiczna osobliwość o imieniu Sretum vel Toaletum. Nie możemy być gorsi, ale zabrakło nam fantazji do wymyślenia kolejnego pseudonimu, dlatego występujemy pod nazwiskiem zapisanym w księgach USC, co było możliwe w starych dobrych czasach, kiedy urząd był ludziom przyjazny i obsługiwał petentów w ludzkich godzinach.

Wróćmy do wspomnianej konferencji, w zdarzeniu tym dopatrujemy się analogii historycznych. Zjawił się urzędujący administrator i mógł skorzystać z okazji do milczenia. W każdym razie na to się zapowiadało. Jak na rasowego sportowca przystało na czoło wyszedł wiceburmistrz i zaczął ?inaugurować". Cóż, był troszku spłoszony, mówił bez kartki nawet składnie lecz bez głębokiej wiary, więc wyszło jak wyszło, mniej wiarygodnie niż pompki w spocie, jaki zobaczyliśmy w serwisie YouTube.
Przełożony pana od skłonów, wymyków i przysiadów oczywiście nie wytrzymał i dorwał się do mikrofonu, a potem już gadał, gadał aż wszystkich zagadał. Pojawił się z gadżetem i wtedy mną tąpnęło, doznałem mianowicie zjawiska déj? vu, zobaczyłem nagle... Stana Tymińskiego. Trochę przesadzam, różnice jednak jakieś były, chyba ze trzy. Tymiński był o kilkadziesiąt kilogramów młodszy, miał za żonę Peruwiankę i czarną teczkę. Brzeski Stan zamiast teczki przytaskał zielony segregator, w którym znajdowały się haki na konkurentów. Chodzi o merytoryczny opis raju mianowicie. Wystarczy, że w kolejnym czteroleciu wyborcy pozwolą właścicielowi zielonego segregatora trzymać stery Titanica, a on przychyli wszystkim nieba. Na konferencję nie przyszedł zatem z ?pustymi rękoma" i nie po to żeby wszystko załatwić ?od ręki". Plan rozpisał na lata, miesiące, tygodnie, dni, godziny i sekundy. Potrzebny mu czas na działanie, ze dwadzieścia lat. Długo? Taka strategia, inaczej się nie da.
Tu wyrażam oczekiwanie. Jeśli po 16 listopada pójdzie na zieloną trawkę, niech zielony segregator zostawi następcom. Po co mają wymyślać koło.

Poruszające było coś jeszcze. Kandydat na sternika Brzegu nie walczy o żaden mandat samorządowy! Dając szansę innym zrezygnował z Sejmiku Województwa Opolskiego. Trochę to dziwne w przypadku akuszera komitetu wyborczego, którego celem jest zawojowanie Opola. Czyżby nie wierzył w szansę przekroczenia 5% poparcia? A może wraz z Pawłem Kukizem z Łosiowa, podobnie, jak i on rozczarowany Opolszczyzną, wystartuje we Wrocławiu? Metropolia zasysa geniuszy, wrota Sejmiku Województwa Dolnośląskiego rozwarte są na takich jak oni, niech więc dają się zassać. Obu panom wypada życzyć szczęśliwej drogi.

Ale jak mają odjechać, jeśli kolejowych połączeń ubyło? Dzięki konferencji BIS poznaliśmy główny powód upadku miasta zlokalizowanego nad modrą Odrą. Wszystkiemu winne pociągi (szynowe) oraz wyciągi (z pustego konta). Od siebie dodam: również przeciągi (intelektualne).

 

Przystąpmy do zaklęć, czyli haseł wyborczych. Nie pochylimy się nad wszystkimi, bo jest ich zatrzęsienie, czarują bowiem wszyscy. Ograniczymy się do dżentelmena z zielonym segregatorem.

I kadencja: INNI MI ZAUFALI - ZAUFAJ I TY;
II kadencja: PRACA PRZEDE WSZYSTKIM;
III kadencja: RAZEM MOŻEMY NADAL ROZWIJAĆ BRZEG.

I co z tego zostało? Kupa pożółkłego papieru. Brzeżan wystrychnięto na dudka, zostali potraktowani niczym przysłowiowe barany. Wyborcy trzykrotnie podreptali za pasterzem, a ten pobłądził na zielonym wygonie. Wraz z bydlętami.

Mamy jesień 2014, pojawiają się pierwsze przymrozki, a hasełka wyborcze rozkwitły przecudnie. Jaki slogan tym razem nas odurzy?

Oto hasło na czwartą kadencję: KONSEKWENCJA SPRAWIEDLIWOŚĆ!

Moja recenzja będzie krótka. Jest zachwycająco i porywająco. Nie ślicznie i nie lirycznie. Za to twardo i hardo. Dobitne podsumowanie samorządowej zadymy obrosłej dwunastoletnią legendą. W mojej starej głowie kołacze wątpliwość: konsekwencja i sprawiedliwość oczywiście ma sens, tylko dlaczego u właściciela sloganu nos coraz dłuższy?

Czas na puentę. Wybory wnoszą optymizm, wreszcie zniknęły zagrzybione elewacje, zakryły je kolorowe banery z hasłami. Pośród reklamowego zgiełku nie widać czarnego konia wyborów. Odnoszę wrażenie, że przyjął barwy ochronne i jest to kolor nadziei. Zielonka, zielony segregator i... zielona trawka.

 

Nie chcecie BIS-u? Idźcie 16 listopada na wybory. Gremialnie!

 

tomczuk na pasku