Na ?nowej" witrynie, podpiętej do lizusowskiego organu administratora Brzegu, jakiś tchórz postanowił mi dopiec.
Podpisał się uroczo: Sretum vel Toaletum. Operuje moim prawdziwym imieniem oraz odgrzebuje archeologiczne pseudo - Letom, podpiera się też wykradzionym (!) z sieci zdjęciem, co czytelnikom ma pomóc identyfikację ?podmiotu lirycznego? a w efekcie: dojrzeć we mnie czarnego ludzia. Sic!
W sumie żałosne wypracowanko, które - nie zdziwię się - w papierowej postaci, trzęsąca się wdowia rączka podrzuci na mogiłę kogoś z moich bliskich. To standard przećwiczony już trzykrotnie!!!
Sretum vel Toaletum zarzuca mi patologiczną nienawiść do wszystkiego, co mnie otacza. Porażka.
Nie lubię garstki osób w Brzegu i sprowokowany, listę ujawniam wraz z lapidarnym uzasadnieniem.
No więc jedziemy, kogo Leszek Tomczuk nie lubi?
1. Administratora miasta - za co nie lubię? Bo to kłamca, który kłamstwa zarzuca innym, samorządowy nieudacznik, pieniacz i arogant.
2. Pałkarza administratora - za co nie lubię? Za życiowe lenistwo, obrzygiwanie na zamówienie konkurencji swego mocodawcy i za wyżeranie z samorządowego koryta.
3. Człowieka, który przebrał się za felietonistę - za co nie lubię? Za bezkrytycyzm względem własnego geniuszu, tryumfujący egotyzm i sądowe kwerulanctwo.
4. Paniusię odpowiedzialną w Brzegu za propagandę, WF oraz KO - za co nie lubię? Za kreowanie człowieka, który już dawno powinien wylądować na samorządowym wysypisku.
Teraz wolta. Za coś jednak paniusię lubię. W końcu to płeć przepiękna i mus pochwalić. Lubię za zakatrupienie Żlebka, który w niej tak długo siedział.
Oto cały tłum, egzotyczny kwartet, którego pokochać nie potrafię.
Że nie lubię materii nieożywionej? Hola, hola!
To wmawianie dziecka w brzuch. Tchórzu o kloacznym imieniu! Uskuteczniasz metody goebbelsowskie, rodem z panoramicznej wygódki (to stąd takie imię?). Tak jak próbujesz łgać, że nie lubię starosty i urzędników, radnych, czy też dziennikarzy. Pozostając przy staroście wskazuję, że jego osoba od dawna nie była przeze mnie krytykowana. W naszym mieście to rzadka perła wśród pseudopolityków i gwiazda w gwiazdozbiorze radnych, którzy nigdy niczym nie błysnęli.
Z kolei twierdzenie, że walczę o stołki to smutna projekcja, dowód przestrachu przed rychłym odpędzeniem od samorządowego żłobu.
A czego tak naprawdę nie lubię? Głupoty.
Wasze nieśmieszne Ice Bucket Challenge to wiadro schłodzonych pomyj. Nie ma co, maestria.