Bez zdejmowania pokrywki z kociołka politycznego widać spotęgowaną aktywność Huczyńskiego. Strach otworzyć lodówkę, by z niej nie wychynął...
Huczyński na procesji, Huczyński w amfiteatrze, Huczyński na olimpiadzie przedszkolaków, Huczyński na saperskim bankiecie, Huczyński wśród funkcjonariuszy SW, przypinający medale i bez obrzydzenia częstujący się integracyjną kiełbaską. Podjedliśmy? No to lecimy dalej: Huczyński w Paryżu, Huczyński w sądzie i - co absolutnie szokuje - Huczyński na sesjach rady miejskiej! Co prawda wdeptuje tam i jeszcze szybciej znika, ale to już inna para kaloszy.
Z bywaniem na sesjach bywało jeszcze gorzej, Huczyński nie bywał tam samorządowe wieki. Obsobaczył parę pokoleń radnych i potem sam się na nich obraził. W pewnym momencie zajrzał w kalendarz i uświadomił, że wybory tuż, tuż... Przestawił zwrotnicę, zawiesił obrażenie i znowuż wziął się do roboty: zaczął zdobywać życiodajne tereny!
Zaczął od Zielonki, o którą rzekomo zabiegał przez 11 lat, co akurat jest kłamstwem wziętym z urzędowego niebytu. Zielonkę wymyślono na chybcika, jako tratwę ratunkową Huczyńskiego. Koncepcja zrodziła się w głowie człowieka, który Huczyńskiemu dopomógł po raz trzeci zdobyć najwyższy stołek w Brzegu. Pomysłodawca Zielonki jest jednym z dwóch żołnierzy Huczyńskiego. Ostatnio jakby rzadziej wypisuje te swoje ?felietony", jako że cierpi na brak czasu, bo podobnie jak Huczyński grzeje ławy sądowe walcząc tam o dobre imię.
Władze miast fundują mieszkańcom rozrywkę, organizują np. ?noce kultury", nie dziwota więc, że i Huczyński się stara. Choć w jego wydaniu to nie noce, a mroki kultury. Ściągnął do Brzegu, co w Huczyńskim mniemaniu najlepsze: disco polo mianowicie. Skoro już wdepnęliśmy w sztukę przez wielkie ?D? zrymujmy coś w disco polowym stylu.
Się odwalił i na gali disco zjawił
Nastawił uszy i się wzruszył
Coś zagrało mu w duszy
Gdy ?Majteczki w kropeczki"
Usłyszały jego uszy...
Bara, bara bara, riki, tiki tak...
No więc ustaliliśmy, że Huczyński pokazuje się dosłownie wszędzie, orze jak może. Chce się odrodzić, jako ten ciepły wujek. Możnaby skwitować: ostatnio bardzo dużo Huczyńskiego. Na wizji i fonii, chodzi o to, żeby Huczyńskiego było wszędzie pełno.
Amerykanie powiadają: Nieważne co o tobie mówią, ważne żeby nie przekręcali nazwiska. Powiedzenie owo przypominam we własnym interesie. Nie przekręcając nazwiska podmiotu lirycznego i odmieniając je we wszystkich przypadkach, zapewniam sobie alibi. Muszę być ostrożny, nie mogę bowiem wykluczyć, że Huczyński po raz trzeci zawlecze do sądu. Za co? Że nie uzgodniłem z nim treści felietonu.
Wybory już niedługo, a kandydatów mogących Huczyńskiego zluzować nie widać. Stary Tomczuk jakoś się wyżywi, da sobie radę gdzieś w świecie, ale co z resztą? Huczyński będzie was dekorował, wręczał nagrody i koncerty organizował, aż do reszty zagłaszcze.
Najważniejsze, że przyklaskujący i pokornie kiwający główkami doczekają uznania. Ordery można przypinać nawet na plecach.