piątek, 29 marca 2024

Tomczuk3Zwracam się do magistrackiego ludu i ślę mu słowa otuchy. Nie lękajcie się...

 

Każde wybory są wstrząsem. Nowy szef, nowy kierownik, nowy burmistrz... Ktoś zdroworozsądkowy powie, że lepszy stary wróg rozpoznany, od nowego nieznanego. Przyzwyczai się człowiek do chorego układu i zaczyna kalkulować: może lepiej tego nie rozwalać, a nuż będzie gorzej? Niestety, to myślenie obłędne, życiowe rozmemłanie i mimikra.

Błąd często popełniany przez żony alkoholików. Latami tuszują przed rodziną, przyjaciółmi i sąsiadami pijaństwo domownika, choć dookoła wszyscy wiedzą, co w tej chałupie się wyprawia: ile hektolitrów whisky ktoś połyka. Najmądrzejszym rozwiązaniem jest brak litości. Zamiast maskowania dramatu należy postąpić radykalnie. Jak najszybciej drania pogonić. Niech idzie ?na swoje", szybko sięgnie dna i ujrzy kostuchę, wystraszy się i zawróci na drogę abstynencji. Zawsze jest nadzieja. Wytrzeźwienie bywa nowym początkiem życia. Znam paru zawróconych dzięki tej metodzie. Nie lękajcie się...

Podobnie jest z zasiedziałymi politykami. Latami rządzą i zrobią wszystko by wyborcom wmówić, że są niezastąpieni. Wyborcom, a więc nam - SWOIM PRACODAWCOM - wciskają taki kit. Tak jest. To my, podatnicy, ich utrzymujemy. A oni, nazajutrz po przeliczeniu zawartości urn wyborczych, już o tym zapominają. Najgorzej, kiedy udaje się im załapać na kolejne kadencje, wtedy dopiero szaleją. Im dłużej rządzą, tym bardziej nie liczą się z nikim ani z niczym. Polityczna demoralizacja sięga poziomu Górki Jerzego w Parku Wolności im. Juliusa Poppela, albo i wyżej - Karpat, Kaukazu i Hindukuszu. Od tej reguły są oczywiście wyjątki, ale dzisiaj nie o wyjątkach rozprawiamy, a o zasadzie. Nie lękajcie się...

Skutecznym sposobem zachęcania do głosowania na siebie jest opluskwianie konkurencji. W miasteczku nad kapryśną Odrą też to przeżywamy. ?Jeśli mój konkurent zasiądzie na moim stołku zamieni miasto w więzienie, w oborę, w kwiaciarnię...". W zależności od profesji kontrkandydata. Przemilcza się za to obiecanki, że taki, dla przykładu, informatyk miał zmienić Brzeg w... Dolinę Krzemową. A co mamy? Zamiast San Francisco, na razie jest ściernisko. A tam, gdzie to kretowisko - zryta ulica Reja. Nie lękajcie się...

Kiedy na szczytach zachodzą zmiany, urzędników dopada trzęsawka, którą wznieca dobry pan zastraszając swoim kontrkandydatem: ?On was pozwalnia z roboty! Wyczyści urząd do poziomu sprzątaczek z mopami. Zatrudni swoich". Nie lękajcie się...

Przetrwaliście poprzednich szefów i wciąż pracujecie, prawda? A więc jesteście znakomici, wręcz niezastąpieni! Niech boją się pracownicy pozamerytoryczni, wszelkiej maści Chętki, lizusy z karierami porobionymi dzięki gardłowaniu, trollowaniu i sianiu ?twórczego" fermentu wokół pryncypała. Wszyscy ci, którzy go lansują, że taki mądry i wspaniały. A którzy przemilczają prawdę, że gościu się wypalił i nie ma już nic do zaproponowania, bo to przecież leń, gaduła i sądowy pieniacz.

- To ma być normalny kraj - gdzieś ostatnio czytałem takie pobożne życzenie, wyrażone przez kogoś, kto jest mistrzem samorządowego bełkotu. Hm... normalny... całkiem niegłupie, trzeba przyznać. No to postarajmy się, zacznijmy od normalnego miasta i normalnego burmistrza.

Stanisławie, Barbaro, Krystyno, Katarzyno, Nikodemo, Anno, Małgorzato, Jadwigo, Iwono, Lucyno, Beato, Anno, Tereso, Krzysztofie, Wiesławo, Wiesławie, Doroto, Tomaszu...

- Powiadam wam. Nie lękajcie się...

 

tomczuk na pasku