sobota, 20 kwietnia 2024

l.tomczukPerora - wg SJP - to ?długa i nudna mowa zawierająca napuszone pouczenie?. Perrorysta z kolei to neologizm, wywiedziony od... terrorysty. Skąd takie skojarzenie? Wyjaśnienie poniżej.

 

7 maja 2014 r. zasiadłem w Sali Stropowej, w roli obserwatora zatroskanego przyszłością miasta, na nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej Brzegu, gdzie nasi wybrańcy mieli przesądzić o mieć albo nie mieć 54 ha zadrzewionego i zabunkrowanego terenu po opuszczonej prochowni, zwanego popularnie Zielonką. Nadzwyczajność sesji była podwójna: wyczuwało się tęsknotę za rzadkim gościem, który zająłby swoje, od dawna wychłodzone siedzisko.

 

O jeden grzech mniej

Pojawił się wagarowicz, który zamiast wypełniania statutowych zadań, do których zobowiązał się przed swoim suwerenem, czyli wyborcami, od wielu miesięcy zajmuje się wszystkim, ale nie samorządową orką. Dni sesyjne wypadają raz w miesiącu, a dla wierzącego samorządowca to dzień święty. Nie być na posiedzeniu, to tak, jakby urwać się z niedzielnej mszy, a więc ciężki grzech. Pierwszy brzeżanin wydaje się być niewierzący, bo w tym ważnym dniu: a to konsumuje uroczystą grochówę z saperami, albo pobiegnie na strasznie pilne spotkanie, weźmie się za pisanie listu otwartego lub pojedzie na szkolenie do Paryża. Absencji odnotowano tyle, że w pamiętniku grzesznika brakuje już miejsca na wpisy.

 

Sadyzm oralny

Programową nieobecność na sesjach zapowiedziano już dawno. Słownie i na piśmie. Nawet nakazano podwładnym bojkotowanie rady za sadyzm słowny niektórych rajców, agresję kanalizowaną na urzędowe osobistości. Dopiero teraz pojąłem na czym owa niecność polega. Sadyzm słowny to brzeska odmiana oralnej perwersji. Przyswoiłem metody opierania się zboczeniom, kiedy zobaczyłem w akcji wytrawnego perrorystę. Skuteczną obroną jest atak: nudna (okropnie męcząca) mowa zawierająca napuszone pouczenia.

 

Koniec z wagarami?

Kontynuacja wagarów rodziła straszne skutki. Mogliśmy bunkrowisko stracić. Ale stała się jasność! Majestat objawił się w całej okazałości. Cóż, pewnie stanął pod ścianą, bo na poprzedniej sesji ?przedstawiciele", czyli wiceburmistrzyni z wiceburmistrzem, zasypani gradem pytań, nie sprostali oczekiwaniom radnych, którzy odrzucili niedopracowany projekt uchwały.
Wymieniona dwójka to pokorni ludzie o stalowych nerwach, których podziwiam i jednocześnie im współczuję. Na sesje przychodzą zawsze, by tłumaczyć się iż nie są wielbłądami. Podczas poprzednich pobytów widziałem, ile trzeba się nagimnastykować, kiedy reprezentuje się szefa grzeszącego poza salą rajców.

 

Rożne sale

Pierwszego obywatela Brzegu można częściej spotkać w zupełnie innych salach. W takich, gdzie część uczestników przywdziewa togi. Niemała grupa brzeżan bywa tam regularnie, bynajmniej nie w celach romantycznych. Pod groźbą konsekwencji wzywani są pismami doręczanymi przez InPost za zwrotnym poświadczeniem odbioru. Inicjatorem tych ?randek" jest właśnie perrorysta!

 

Próba bajki

Czarodziej postanowił wyprowadzić w krzaki z bunkrami dwudziestu jeden rajców. Oczarował ledwie ósemkę, która za nim pójdzie choćby w ogień i jest niema. Milczy brzydząc się perwersją oralną, rzadko miewa wątpliwości i podnosi grzecznie rączki, zawsze na tak. W sądną środę niektórzy ocalili rajcowską cnotę: jeden zachorował, drugi zechciał do wygódki... Zostało jedenastu, którzy w bajdurzenie nie uwierzyli...
Kończę z bajką, felieton przecież dotyczy realu, a poza tym: kudy mnie do potężnej w wielu wymiarach Chętki 2, najsłynniejszej bajkopisarki Brzegu?

 

Tartak Brzeg

Przybyłą na nadzwyczajny spęd frekwencję perrorysta zaskoczył talentem, o jaki nie był podejrzewany. Można było odnieść wrażenie, że trafiło się do tartaku. Odsłuchaliśmy fachowego wykładu o wycince drzewostanu maskującego bunkrowisko i profitach z tego płynących. Przy odrobinie wyobraźni słyszało się nie tylko jazgot pił tartacznych, ale i dźwięczenie złotówek wpadających do miejskiego skarbczyka.

 

Maskara piłą mechaniczną

Cóż, jeśli ktoś bez rozwagi posługuje się ostrymi narzędziami musi liczyć się z poranieniem. Nudne perory perrorysty zostały zmasakrowane piłą tarczową o wielkiej sile rażenia. Został on - operując terminologią bliską Adamkowi - znokautowany! Nastąpiło merytoryczne ?zaboksowanie" i dlatego wynik głosowania był taki jaki był. A okazał się nieciekawy, rodzi bowiem wiele dylematów, zarówno natury prawnej jak i moralnej.

 

Zdarta płyta

Ja, ja, ja... - to osnowa przemów perrorysty. Kiedy ktoś wysłuchuje tego z boku odnosi wrażenie, że monologizuje właściciel Brzegu! Możnowładca, któremu rajcowie winni bić pokłony.
Najulubieńsze słówko perrorysty? Kolokwializm. Znowu dowiedzieliśmy się, że mamy do czynienia z informatykiem, dla którego trudna terminologia to - przepraszam za kolokwializm - pryszczyk. Dominował mentorski ton i pouczenia, aluzje, aluzyjki, złośliwości, czyli jedno wielkie - przepraszam za kolokwializm - naburmuszenie. Wysłuchaliśmy zdartej płyty, która tydzień w tydzień trzeszczy w tygodniku uczepionym do - przepraszam za kolokwializm - samorządowego koryta.
Słuchając przemów z zamkniętymi oczami odnosiło się wrażenie, że spiker z wadą wymowy - przepraszam za kolokwializm - rerający, czyta własny organ wydawany na dworcu PKP. Chodzi o gazetę wykolejoną, eufemistycznie nazwaną przez radnego-seniora ?nieszczęsną".

 

Archeologia samorządowa

Było, a jakże, o niepotrzebnej secesji Skarbimierza i zero pokory, że samemu odpowiada się za pogłębienie rozdziału gmin. Co przez 12 lat perrorysta zrobił celem zbliżenia z wójtem? Poza eskalacją konfliktu, nic. Ktoś, kto przez trzy kadencje rządzi z głową odwróconą w przeszłość, a kolejne wtopy i porażki tłumaczy błędnymi decyzjami sprzed dwudziestu paru lat, powinien skorzystać z prawa do milczenia.

 

Gagarin

Perorysta w ławie samorządowej dostrzegł rebeliantów i dlatego któryś z radnych ripostował, że on z kolei przypomina Putina. Tego okrzyku moje stare uszy dokładnie nie zarejestrowały. Zamiast ?Putina" usłyszałem... ?Gagarina". A to jakiś trop, bardzo symboliczny, perrorysta już dawno wystrzelił się w samorządowy kosmos.

 

 

tomczuk na pasku