piątek, 22 listopada 2024
thumb_malczikiDzisiaj dzieje pewnej fotografii, starej i odrealnionej, a kiedyś wstydliwej. Będzie to historia śmieszna i straszna zarazem. Prawdziwa i nieco zbałamucona. Choć nie, nie zbałamucona, to niesprawiedliwe słowo, prędzej załgana.Ów termin wywodzę od Władimira Ałganowa, który mimo przejścia na szpiegowską emeryturę wciąż robi w Polsce za supergwiazdę i penetruje polityczny kosmos, także ten nasz brzeski


dedykuję Eugeniuszowi Tomczukowi


Wyciągając asa z rękawa przejdźmy do faktów. Ilustracyjne zdjęcie przedstawia dwóch chłopców z komunijnymi gromnicami, trzymanymi na wzór żołnierski. Świece-kałasznikowy, ale uwzględniając porę wykonania inkryminowanej fotki ? raczej nie kałachy a pepesze, poczciwe i zacinające się, które podczas okupacji potrafiły, przy ogniowym wsparciu czterech pancernych, przegonić Niemca.

Ale, ale ? proszę nie rechotać, bo teraz polecę myślowym skrótem. W ramach ogólnonarodowej lustracji przyznaję się bez tortur, że na zdjęciu widzimy autora niniejszego felietonu w towarzystwie starszego brata, z czasów, kiedy obaj mieli w nosie, jak potoczy się walec historii. To fotka postkomunistyczna, a ściślej: pokomunijna, albowiem zahacza o wydarzenia sprzed czterdziestu lat. Przy odrobinie wyobraźni obraz staje się aż nadto czytelny, mimo, że zawiera ukrytą symbolikę i mnóstwo zagadek. Ale o tym potem. 
 
Jestem po lekturze Kuriera Brzeskiego (kurierbrzeski.com.pl), a konkretnie wstrząsającego artykułu zatytułowanego ?KGB w Brzegu i Widocki?. Skoro już w toto wdepnąłem spróbuję ów typ dziennikarstwa jakoś zaklasyfikować. A - niestety, niestety - prosto nie będzie. Byłoby łatwiej, gdyby pod materiałem ktoś się podpisał, znam parę osób rzeźbiących w tej gazecie, niektórych miło wspominam, ale lajtowo nie jest ? mam pod górkę, muszę dywagować. Jako, że ze mnie felietonista zahartowany w boju (dowód: zdjęcie), sensacyjny materiał mogę nazwać, jako Demaskatorski Moralitet, Psałterz Brzeski albo Madrygał Szpiegowski. A tak naprawdę to owoc zrodzony z zapłodnienia nasieniem wyjątkowo podejrzliwej bestii. Na mojego nosa to ?Staśkowa Szajba?, osnuta na trzech fotkach, wydartych z jakiejś żołnierskiej kroniki, wykradzionej z tak zwanej Izby Pamięci. Po co mieszam psałterz z madrygałem i Ałganowem ? możnaby zapytać. ? Nie bez powodu ? odpowiadam.
 
malcziki
 
Kurier rozgryza: ?Nasza redakcja weszła w posiadanie sensacyjnych zdjęć fotograficznych?. Przedstawiających ? wyjaśniam ? żołnierzy LWP ściskających prawice z jakimiś sołdatami. Tygodnik rozprawicza drugie dno pożółkłych zdjęć i odkrywa ich prawdziwy sens. Powalającą sensacyjność sepiowych fotografii pomieszano z... papieskim nauczaniem. Tak jest! Trzy banalne widoczki, jakie walają się w niejednym domu (wszak wszyscyśmy, urodzeni przed 1989 rokiem, z peerelu), w ocenie autora wypracowania, stanowią corpus delicti zdrady. Ale spoko, krew się nie poleje. Przepełniony miłosierdziem Kurier nie ustawia zdemaskowanych przed egzekucyjnym plutonem, pamięta o Wielkim Polaku i dowala im ?słowem Bożym?: ?Nie kradnij? i ?nie pożądaj żadnej rzeczy twojego bliźniego?. To są elementarne wymagania prostej ludzkiej sprawiedliwości, prawa etyki ogólnoludzkiej. Są zapisane nie tylko w Dekalogu, lecz w sercu ludzkim i odzywają się głosem ? oczywiście niezdeprawowanego sumienia ? donosi Kurier. ? Dlaczego gładko pominięto przykazanie IX Dekalogu (nie pożądaj żony bliźniego swego) ? wiem i jako grzesznik usprawiedliwiam. Za Chiny Ludowe nie pojmuję jednak, dlaczego zignorowano przykazanie VIII ? Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu? Ale dość kazań, tym bardziej, że cytuję nie kaznodzieję a brzeskiego Stirlitza, który się zamyślił. Spodobało się mu to, więc zamyślił się jeszcze raz.
 
Wróćmy do dzisiejszej ilustracji. Zdjęcie jest od początku do końca nierealne. Przedstawia braci, starszego i młodszego, starszy wygląda młodziej i nie jest blondynem, co pozostaje wbrew historycznej prawdzie. ? (Ażeby było w zgodzie z zasadami konspiracji dzisiaj są już łysi.). Obaj dzierżą identyczne pepesze, choć do komunii przystępowali w kilkuletnich odstępach. I sensacja bodaj największa. Obraz-dowód umoczenia w przeszłości, jako artystycznie nienachalny, przeleżał kilkadziesiąt lat za szafą. Przemycony do XXI wieku przez zapobiegliwą siostrę ? Wiktorię, zagościł wreszcie w moim domu i zawisł skromnie w kąciku. Do czasu.
 
Faceci z pepeszami ? reaktywacja! Dzięki Kurierowi. W te pędy zasuwam do firmy Art Design & Frames, gdzie mam chody u Justyny D., by oprawić ?antyka? w złocone ramy. Po co? Na wzór starocerkiewnych popów będę czynił obrazem znak krzyża, w celu odpędzania lustratorów chcących wmówić mi - inną niż mam - historię życia.

 

 

 

tomczuk na pasku