Znowu zachowałem się niepatriotycznie, ba, skalałem patriotyzm lokalny! Oto moja ekspiacja, usiłowanie usprawiedliwienia nieobecności w Brzegu przy mijance roku 2013 z rokiem 2014.
Felieton z niemądrym śródtytułem
Zachciało się gromadzkiemu felietoniście upałów w zimie. Taka fanaberia, jakby w Polsce nie było cieplej niż na Florydzie. Podróżowanie okazuje się bez sensu. Miasto zyskało, ja słono zapłaciłem, choć nie naśmieciłem i sporo straciłem.
Nie rozświetliłem na słodko Brzegu, nie kolędowałem w chórze ziomków, nie wystawiłem się z ogółem do mikołajkowej fotki, nie wysłuchałem koncertu noworocznego. A więc nie skonsumowałem muzycznego tortu, jaki brzeżanom zafundowali polityczni ojcowie.
Jako szczery fan dancingowych talentów starosty żałuję zwłaszcza tej ostatniej imprezki. Tym razem w pląsy została porwana skrzypaczka. Artystki są takie zwiewne, ech... Starosta umie się pokazać i nie tylko w paniach budzi żywe ożywienie. Szkoda, że w tany nie poszedł burmistrz. Że potrafi, nie wątpię, choć lepiej doń pasuje rola dyrygenta. Dla okrasy koncertu mógłby dłużej przemówić, bo i orator zeń przedni. Wystarczy nastawić jakąś rozgłośnię: Radio Rodzina lub PR Opole, by słynną głoskę 'r'; uroczy rotacyzm, usłyszeć.
Burmistrzowi do twarzy w mikołajowej czapie. To żywy biskup z Miry pochodzący z tureckiej Patary, wręczający maluszkom podarki. Na widok takiego wuja dzieciarnia nie rozbeczała się, co należy odnotować, jako sukces. Coś na ten temat wiem, posiadam fotkę rodzonego wnuczka spozierającego bez przestrachu na przebranego burmistrza. Personel żłobkowy już wie na kogo powinien zagłosować jesienią. Znowu wybierze specjalistę od opieki nad milusińskimi, wyszkolonego niedawno pod Wieżą Eiffla. Brzeg jest szczęśliwym miastem, władza dzieci kocha i rozpieszcza.
Rozdarci w Gaci
"Jak Gacie Gaciami, to w Gaciach takiego ruchu jeszcze nie było" - takimi słowy pewien kościelny dostojnik miał skwitować wielkie zgromadzenie parafian przy okazji wyświęcenia kościoła. Stare dzieje i sam już nie wiem, czy to w ogóle prawda, być może utrwalam czarny piar. Ale niech tam, wstyd mi, wciąż miewam problemy z odmianą nazwy miejscowości Gać. Stąd ten durny śródtytuł powyżej.
Andrzej Ogonek słynie z felietonów analitycznych i "mordowania" liczbami. Ma też inną twarz. Bywa dowcipny i wtedy obywa się bez samorządowej arytmetyki. Dyżurni krytycy nie są zdolni merytorycznie odnieść się do jego wyliczanek i dlatego koncentrują atak na grzechach głosowań w pradziejach samorządności, kiedy od Brzegu odpiłowano Skarbimierz. Przy okazji wrednie szarpią za Ogonkową brodę. Felietony bez zdroworozsądkowych rachunków są mi bliższe, bo bywają zabawne. Podobnie jest z tekstem "Wojciech Łaskawy". Tam przeczytałem o poruszeniu kadrowym w dziedzinie: public relations - promocja miasta. Może stać się coś zaskakującego. Gabinet Wojciecha Huczyńskiego straci na korzyść Oławy mega gwiazdę.
Chcecie znać moje zdanie? Niechaj ta super urzędniczka do tej Oławy wybywa i konkurs wygrywa. Będę się modlić i w przypadku sukcesu nawet się upiję. W ocenie mądrych ludzi, paniusia rozłożyła piarowsko nasze miasto. Brzeg wciąż jest mylony z Brzegiem Dolnym, Brzeskiem, a nawet z bieszczadzką wioseczką Brzegi Górne w gminie Lutowiska. Miasto z kogutem w herbie pod wieloma względami nas wyprzedziło. Jeśli Oława będzie miała taki piar, jaki zafundowano Brzegowi, dogonimy ją i - da Bóg - wnet przegonimy! A kogutowi z oławskiego herbu jakiś doktorek powyrywa pióra, spiłuje grzebień i przerobi na kurę nioskę.
Bez tej damy damy radę. Dajmy szansę innym, młodszym i mniej zatrollowanym.
Opłotkowi profesjonaliści, spoceni i do cna wypaleni, powinni odpłynąć z nurtem Odry. Po uroczystym zaokrętowaniu na betonowej marinie. Od dawna są przecież rozdarci pomiędzy Oławą a Brzegiem, na pograniczu aglomeracji, w uroczej miejscowości Gać. Rozpostarci na intratnych posadkach, co - jakżeż obrazowo - pokazał niepokorny radny w tekście "Ładnie poukładane".