sobota, 23 listopada 2024

l.tomczukPolitycy poluzowali z gender, by zabrać się za naćpanych i pijanych bandziorów, siejących postrach i śmierć na polskich drogach. Już piszą na kolanie rozwiązania prawne.

 

Ogólnonarodowa zadyma odbywa się przy wtórze wyrywnych dziennikarzy. W urokliwej Zielonce rezyduje ktoś, kto o ruchu drogowym ma wiedzę porażającą. Myślę o człowieku z renesansowym sznytem, który w swoim panoramicznym życiu parał się już wszystkim. Na barykadach Brzegu zasłynął, jako municypalny siepacz, a na szerszym froncie - korespondent wojenny. To on swoim kompanom słał otuchę i pozdrawiał prostym, żołnierskim językiem: "Bądź zdrów i nie pie*dol krów..." (w podpisie: twój nienormalny kolega M.) PRZECZYTAJ. Pokazał, jak szarmancki potrafi być wobec kobiet, czego doświadczyła Janina Ochojska: "Janka! Zatrzymaj się! Ciebie chyba poje*ało! Nie dość, że masz te kulasy chore, to jeszcze ci ku*wa życie nie miłe?!" PRZECZYTAJ. Tak ratował życie słynnej działaczki humanitarnej.

Niedawno przypomniał, że ?tematyką bezpieczeństwa na drogach? zajmował się z redakcyjnymi kolesiami ?od wielu już lat, z dużymi przerwami?. Widocznie duża przerwa się skończyła, bo wznowił badania ?zjawisk rozboju wielkich i ciężkich pojazdów na drogach?, znowu obserwuje wehikuły znanych przewoźników zasuwające z szybkością Kubicy sprzed kraksy. Jeśli jedzie po coś do Opola, to nie tylko jedzie. On eksperymentuje. Nieustająco jest na służbie. Zlicza sekundy przejazdu wte i wewte, analizuje i porównuje, czyli prowadzi dziennikarskie śledztwo. Cała para skierowana jest na jedno. Chodzi o zdjęcie portek i skopanie tyłków ?husarii na czterech kółkach?. Szczegóły TU.

Lektura treści raportu śledczego pokazuje czytelnikom, że tygodnik, w którym te cuda są publikowane, nie dostrzega w mieście żadnych problemów. W remontach dróg i chodników władza niczego nie zawaliła i dlatego chłopaki z dworca zajmują się wszystkim, tylko nie lenistwem lokalnego bonzy.

Badacz ruchu drogowego odkrył, że piraci skrzykują się poprzez... SB-radio. Co to takiego? - zadręczam się. Czym jest CB radio powszechnie wiadomo, ale o co chodzi z tym ?SB? nie wie nawet wujek Google. A może w dobie Skype'a, Facebooka i FaceTime'a istnieje jeszcze inna technologia? Dostępna wyłącznie wybranym i kto wie, może to jest ów tajemny grafen?

SB. Dwie literki, niby nic, ale w znaczeniu historycznym coś znaczącego. SB urodziła się na trupie UB w roku 1956, by skonać wraz z upadkiem PRL. Nie można wykluczyć, że człowiek z Zielonki podświadomie zdradza tęsknoty wieku szczenięcego, kiedy SB była potęgą. Któryż z chłopców nie chciał zostać ważniakiem dosiadającym motocykla MZ ES 250/2 Trophy (made in NRD), w białym kasku i ze sztywną pałką przy nogawce, z wielkim lizakiem i bloczkiem mandatów, które będzie wlepiać kierowcom syren, żuków i ZiŁ-ów? W czasach, kiedy policjantów (ani tej zarazy gender) jeszcze nie było, dziewczynki grały w gumę, a chłopcy ujeżdżali drewniane samochodziki. Ambitniejsi spośród nich marzyli o mundurze milicjanta drogówki.

Gościu z Zielonki kończy swoje raporty kulturalnym (już bez erotycznego akcentu z krowami) pozdrowieniem rządu. Czyżby po cichu liczył na życzliwość samego Donalda Tuska? Gdybym był premierem utworzyłbym (zaraz po powrocie z Dolomitów), zamiejscowy departament ds. bandyterki z siedzibą w Zielonce. Koszt niewielki, wystarczy uzbroić szefunia w wielką pałę i dać prerogatywy do ścigania dziadostwa.

Larum grają, trup ludzki ściele się na szosach, a kompetentny człowiek kisi się w jakimś schronie! Marnotrawstwo nie do pojęcia. Jak żyć i nie zostać rozjechanym, panie premierze?

Człowieka z Zielonki niektórzy nazywają... Pinokiem. Doprawdy nie mam pojęcia, dlaczego? Bohater powieści Carla Collodiego to drewniany pajac z długim nosem, który mu przyrasta, jeśli Pinokio skłamie. Człowiek z Zielonki z drewna przecież nie jest i (podobno) nie kłamie, a więc przezwisko wydaje się niefortunne.

Na zakończenie mały dylemat: jak Pinokio miałby zasuwać na MZ-ecie w kasku z przyłbicą? Długi nos wszystko komplikuje. Ale od czegoś przecież mamy literaturę, ona zawsze przychodzi w sukurs. Łatwo sobie wyobrazić dodatkowy rozdział "Pinokia", w którym stary stolarz Dżepetto odpiłowuje pajacowi nos i przyłbica jakoś się zatrzaskuje.

 

tomczuk na pasku