Podróżując po Turcji mimowolnie stałem się szwarccharakterem. Chcąc zasmakować niezakłamanego wschodu omijałem tamtejsze makdonaldsy, zbaczając ze szlaków turystycznych w poszukiwaniu posiłków w jadłodajniach odwiedzanych przez tubylców.
Do pomysłu zapaliła się żądna orientalnych smaków żona. Po wejściu do kolejnej knajpki odbywał się mniej więcej podobny spektakl: dziwne wypłoszenie personelu i osobliwe ożywienie konsumentów, którzy - wymieniwszy porozumiewawcze spojrzenia - pochylali się nad jagnięcym tandoori, czy kotlecikami baranimi w sosie cebulowym soubise i obcinali niewiernych spode łba.
Na stole natychmiast lądował chleb, woda i wino. Wąsaty Turek, cały w ukłonach, z góry zapewniał: gratis, gratis. Czuliśmy się uhonorowani, nie dość, że było o połowę taniej, to i sto razy smaczniej. Dopiero później, już w Stambule, odkryliśmy na czym zasadza się tradycyjna turecka gościnność. Sprzedawca kożuchów odciągnąwszy mnie na bok pokazał gazetę z wielce znajomą podobizną. Na pierwszych stronach prasa donosiła o ujęciu groźnego mafiosa, który ? niczym klon (brat bliźniak? ale bez aluzji) ? przypominał gościa wklejonego do mojego paszportu. Do końca pobytu rodzona żona wołała za mną: turkisch mafia, zaś strachliwi Turcy przyspieszali kroku, na wszelki wypadek schodząc z linii strzału.
Upubliczniam życiową anegdotkę nie bez powodu. W przedostatnim wydaniu Kuriera Brzeskiego dr Maria Wojtczak odkryła we mnie janczara. Tak jest. Doktor Maria to brzeżanka zasłużona, postać niemalże pomnikowa, z niemałymi zasługami w przegonieniu z Polski czerwonego. Po przeczytaniu tekstu jej autorstwa, poświęconego beznadziejnej władzy z niedobrym budżetem, i przyswojeniu akapitu wiążącego się z moją osobą (co ja mam do miejskiej kasy?) zrazu pomyślałem: p. Doktor - a warto to było schodzić z cokołu i objawiać światu o mojej tureckiej karierze?
Wiem, popadam w patos, ale nie bez powodu, wszak dr Maria i na wawrzyny i zdobny pomnik zasłużyła, a nie mam pojęcia, czy poza mną, ktoś w Brzegu mówi o tym głośno. Myślę, że wątpię. Pewnie jest tak, jak to w życiu bywa: Wielkie czasy wymagają wielkich ludzi (Jaroslav Hašek), problem, że ich wielkość w kategoriach fizycznych sięga pępka średniej krajowej. Niestety, mamy wokół bohaterów, których spektakularne kariery wspomniany Hašek skwitowałby powiedzeniem: Był tak natrętny, że mógłby zostać ministrem albo posłem. Pozostająca ostatnio trochę w cieniu dr Maria pewnie wyczuwa czynione tutaj aluzje.
Czytelnikom zdegustowanym współczesnością przypomnę, że oddziały janczarskie stanowiły siłę militarną armii osmańskiej i były jej głównym kośćcem, rekrutowanym spośród chrześcijańskich jeńców (zwłaszcza dzieci), których cechowała perfekcyjna dyscyplina, całkowite podporządkowanie zwierzchnikom i koleżeństwo. Po zdemaskowaniu we mnie janczara chce się ryknąć: Huczyński ? oddaj mój żołd! Podobnie, jak kiedyś ?śpiewał? Kazik Staszewski (Wałęsa oddaj moje 100 mln!).
A do p. Doktor mam żal ? dlaczego nie ujawniła paragrafu w budżecie, pod którym chciwy burmistrz chomikuje należne mi tureckie liry (skrót: TL)? Doktor pamięta czasy, kiedy ?LT obserwował i rejestrował dzieje naszego miasta z innej strony? a teraz po przystąpieniu do janczarów władzy lokalnej ?ostrze pióra kieruje do tych, którzy chcą tę władzę kontrolować?. Jeżeli janczar to nie pióro a bułat, czyli szabla z rozszerzoną klingą, a tak naprawdę klawiatura laptopa, podstawowe uzbrojenie współczesnego żołd-pismaka, ślepo służącego panu. Ale zostawmy technologię walki, bo to tajemnica państwowa zarezerwowana dla szefa MON, bojowego Aleksandra Szczygły.
?Cóż znaczy beton i spisz pomników dla Jana Pawła II, wobec jego słów i idei otwartych na człowieka?? ? pyta dr Maria. Tak do końca nie rozumiem retorycznego zapytania. O jaki spisz się rozchodzi, kto ma się spisać? A może o spisie pomników mowa, których żaden rachmistrz już w Polsce nie zliczy?
Ja, turecka przechrzta, z moją demaskatorką zgadzam się w jednym: w Brzegu nowy pomnik niepotrzebny. Pisałem o tym kiedyś na łamach darmówki redagowanej przez Bodzia Kościńskiego. Może warto dokończyć ratowanie kościółka pofranciszkańskiego a finalne dzieło zadedykować Wielkiemu Polakowi? Jesteśmy za ubodzy a i nasza ofiarność sięga ledwie 50%.
No i ten ?nieujawniony sponsor, który wybuduje cokół pod pomnik, beneficjent przedsięwzięcia inwestycyjnego na placu Polonii Amerykańskiej?. Toż Wojciech Huczyński (w domyśle: sułtan Sulejman Wspaniały) niechybnie ściągnie na biedny Brzeg zbrojne oddziały CBA, które w świetle kamer zapuszkują korupcyjny układ. Wystarczy, że ciepłe wydanie Kuriera podrzuci się na biurko komendanta Mariusza Kamińskiego. Można też załączyć parę naprowadzających na trop fotek. A fotografika mają tam, że klękajcie janczarzy. Chłopina zaharowany po pachy, to i nie dziwota, że czasu mu nie starcza na korektę tekstów przynoszonych przez życzliwych autorów, stąd problem, jak ma być: spiż, czy spisz, hm...
W przesadnej ocenie dr Marii Wojtczak - LT to utalentowany felietonista brzeski, zdolny okropnie. Zdolny do wszystkiego! ? dodam bezwstydnie. ? Zdolny do podstawiania nogi tryumfującej głupocie, amatorom grającym kiepsko wyreżyserowane role, chcących kontrolować władzę z pozycji przegranych frustratów.