Wiceprzewodniczącego RM Brzegu uznawałem za czarnego konia samorządności, niestety zawiódł. Pisałem o nim parokrotnie i nawet przeprowadziłem wywiad. Ostatnio zaświtała ekologiczna nadzieja, ale szybko okazała się matką głupich.
Od stycznia 2013 r. na witrynie radnego posucha - TU. Brawurowo wylicytował wehikuł marki Żuk i zamilkł na amen. Ażeby przekonać się w jaki sposób wypełnia mandat społecznego zaufania zmuszony jestem śledzić jego aktywność na portalach społecznościowych. I coś wyśledziłem: Bartłomiej Tyczyński posadził... lipę! Lipę drobnolistną (Tilia cordata Mill.). Posadzenie odbyło się w ramach ?wielkiego sadzenia" pod auspicjami Fundacji Rozwój. Cel szczytny i godny pochwały.
Bynajmniej nie ironizuję, sam przecież przechwalam się jesionami, którym dałem życie na łosiowskim... cmentarzu, ale to stare dzieje.
Komentując lipną nowinę, radny zaczął się zastanawiać nad rozpisaniem konkursu na nazwę drzewka. Ktoś zasugerował, że mógł posadzić dęba, rósłby więc w Brzegu ?Dąb Bartek 2" by rozsławiać potomnym imię wiceprzewodniczącego. Tym bardziej, że po posadzeniu drzewa zapowiada spłodzenie syna i wybudowanie domu. Skoro padło na lipę, ktoś rezolutny zaproponował "Lipnego Bartka". I jeżeli w takim nazwaniu kryje się pułapka, coś jest na rzeczy.
Bartłomiej Tyczyński to jeden z dziewiątki radnych tzw. odpowiedzialnych, którzy dźwignęli cenę wywozu nieczystości, czym spotęgowali śmieciowy chaos. To przez nich skróciłem pobyt zagranicą, bowiem w dniu 14 października mijał termin złożenia ?nowej" deklaracji. Musiałem zdążyć, bo jestem zdyscyplinowanym (i trochę naiwnym) płatnikiem. Wróciłem po północy i moja dziewięciokrotna złość skoncentrowała się wyłącznie na Bartłomieju Janie Tyczyńskim. Dlaczego? Poniższe zdjęcie wszystko wyjaśnia.
Brzeg, Pl. Dworcowy, 14 października 2013, godz. 00:14
Zadałem sobie pytanie, dlaczego radny zaśmieca parking przeznaczony dla klientów PKP?
Jeżeli wehikuł odmówił posłuszeństwa należało wezwać lawetę do usuwania wraków. A może pojazd hula, a kierowca w środku nocy zajmuje się biznesem, albo - co najpewniejsze - składa wizytę w zaprzyjaźnionej redakcji? - zafrasowałem się. Wątpliwości prysły w samo południe, kiedy niewyspany zasuwałem rowerem na Robotniczą z deklaracją śmieciową w zębach. Na dworcowym parkingu zastałem znajomy widoczek.
Brzeg, Pl. Dworcowy, 14 października 2013, godz. 12:00
Do licha, co jest? Parkingowa lipa, niestety.
Zupełnie inaczej niż na powyższej fotografii, przywiezionej z miasta również na ?B", mianowicie z Berlina. Tamtejsi samorządowcy są proekologiczni, śmigają po mieście rowerkami i mają fantazję.
Foto miniatura: Facebook
E P I L O G
Dziękujemy! Dziękujemy! Dziękujemy! Dziękujemy! Dziękujemy! Dziękujemy! Dziekujemy! Dziękujemy! Dziękujemy!