czwartek, 02 maja 2024
thumb_1ks-harryAndrzej Czyczyło, opolski satyryk a mój wypróbowany przyjaciel, jest autorem następującej scenki rysunkowej. Redaktor po zapoznaniu się z artykułem, teatralnie stopniując napięcie, wyżywa się na dziennikarzu: Och pięknie..., fantastycznie, tak..., tytuł znakomity..., no, ale..., ale tylko tytuł! Won!!! 

 

Stary dowcip dopadł mnie tuż po przeczytaniu tekstu Grzegorza Surdyki zatytułowanego: ?Czy burmistrz Huczyński okłamał mieszkańców Brzegu??, jest to niby-felieton z cyklu ?Co z tym Brzegiem??.

Nie znęcałbym się nad klawiaturą z powodu treści tam zawartych, gdyby nie osoba autora. Nie jest to jakiś dziennikarzyna niepokorny, pismaczyna rogaty wyzłośliwiający się na ludziach pasących się na publicznym żołdzie, a ? było nie było ? polityk, w skali naszej mieściny pierwszoplanowy, wszak to wiceprzewodniczący Rady Miasta. Człowiek, który jeszcze niedawno stawał w szranki o fotel w Brzegu najwyższy i przegrał nie załapując się nawet do II tury. Dotąd nieznany nikomu z jakichkolwiek osiągnięć, ale jak się okazuje gościu nadambitny, ostro szarżujący i ocierający się o polityczny komizm. Zestresowany boleśnie bo niepotrafiący wcielić w życie sztandarowego postulatu z okresu kampanijnego, czyli zwoływania posiedzeń rajcowskiego gremium w obecności mieszkańców miasta. Przegranie głosowania takiej niedupereli rzeczywiście może zrujnować wnętrze w przypadku kogoś wrażliwego, czyli ubogaconego uczuciowo.

Pan wiceprzewodniczący, niczym telewizorowy showman dopołudniowych programów dla miłośników seriali oraz jajcarskich familiad ? wali z dwururki (www.kurierbrzeski.com.pl): Ogłaszam konkurs na najśmieszniejszą interpretację hasła wyborczego Pana Huczyńskiego: ?Nadszedł czas na lepszą przyszłość...?. Nagroda główna to obiad w jednej z brzeskich restauracji w towarzystwie mojej skromnej osoby oraz ulotka wyborcza Pana Huczyńskiego. Postaram się również zaprosić na to spotkanie Panią Redaktor Kuriera Brzeskiego, Przewodniczącego Stowarzyszenia Młody Brzeg, lub jakąś chodliwą gwiazdę Rock?a. Przy obiedzie będziemy mogli sobie wspólnie porozmawiać o bieżących problemach naszego miasta, o lokalnej polityce i lokalnych politykach i może zostaniemy uwiecznieni na łamach lokalnej prasy. Przyswoiwszy takie info zrazu pomyślałem, że tako rzecze menago kabaretowej formacji SMB (Same Młode Błazny?) a nie dygnitarz, człek musowo poważny, choć małomiasteczkowy.

 

1ks-harry
 
Dowiedziałem się ostatnio, że pisuję w tygodniku zmanipulowanym i siłą rzeczy jestem sterowany. Oto dekonspiracja mistrzowska, z iście macierewiczowskim sznytem. Co/kto mną w Panoramie kręci? Zaraz wszystko wyklaruję. Przy porannym myciu zębów mam zwyczaj spoglądania w lustrzane odbicie twarzy ? czy to wciąż ja i czy nadal mogę liczyć na samoakceptację. Od momentu reaktywowania się na łamach Panoramy zaobserwowałem w oczach błysk, znikło zmętnienie, jakieś bielmo, które niebezpiecznie zakwitło w końcowym okresie współpracy z Kurierem Brzeskim. Od razu skonstatowałem czyja to sprawka. Nie będę, jak ten wnerwiony redaktor, dozował napięcia i od razu zdradzę, że to zasługa młodości. Przemożny wpływ (manipulacyjny ma się rozumieć) ma na mnie ktoś niestary i piękny. Tak jest. To moja nowa szefowa o imieniu Beata, której imię, jak i ona, urocze ? kombinując po angielsku ? wywodzi się od słówka brzmiącego wymownie: beauty.

I choć wiem, że wyznaniem swoim mogę załapać się na bączki u Pawła Wojciecha Tytusa - heroicznie przyznaję się na piśmie. Wiem: latam po kobietach, jak latem się lata po kwiatach - wczoraj Jola ta, dzisiaj już Beata. Cóż, życie kompulsywnego felietonisty nie znosi próżni a i uczucie się liczy. Nieprawdaż?

W konserwatywnej Anglii karierę polityczną robią wyłącznie faceci z jajami, goście z reguły po wojsku. Książę Harry, młodszy syn Karola i Diany, pojedzie razem ze swą jednostką kawalerii Blues and Royals służyć w Iraku. Ryzykuje życiem mimo, że mógłby wyreklamować się od armii z łatwością. Wie, że jako potencjalny król musi powąchać prawdziwego prochu. W Polsce jest zgoła inaczej. Pewnego ranka budzi się człowiek, rezygnuje z lustrzanej refleksji i raptem odkrywa: chcę być burmistrzem czterdziestotysięcznego miasta. Jestem nikim - będę kimś! Co potrafię? ? A no pyskować, a to brzmi prawie identycznie, jak politykować. Więc o co wam chodzi?
Żeby odpokutować robienie w reżimowej Panoramie coś wyznam: surdykowe zawodzenia o zmienianiu miasta i czynieniu przezeń dobra ? to rzecz cudowna, ale metoda żeglowania do brzegu szczęśliwego desperacka. Jeśli to jeszcze nie hunwejbin z rewolucyjnym żarem w oczach, to z pewnością rozbłyskująca gwiazda felietonistyki. Pismak pyskaty i bez kindersztuby.

W ostatnim wywiadzie udzielonym przez Mistrza Ryszarda Kapuścińskiego czytamy: ?? w polskiej kulturze jest coś negatywnego i polegającego na tym, że jesteśmy za bardzo skupieni na polityce, a za mało zwracamy uwagę na kulturę społeczną. Te przepychanki trwają. Największa różnica, jaką się odczuwa przy przekraczaniu granic zachodniej, starej Europy i Polski, to różnica w stosunku człowieka do człowieka. I to o nas źle świadczy. W naszym społeczeństwie jest ogromny margines takiego lumpiarstwa ? nie w sensie ekonomicznym, ale zachowania się, nieufności, opryskliwości, cwaniactwa. Taki negatywny stosunek do drugiego człowieka ? od razu nieżyczliwość?.

Kończąc - Grupie Trzymającej Felieton w Brzegu rzucam hasło rodem z ?Misia?: SKRYTOBÓJCZYM HOŁDOWNIKOM KIEPSKICH FELIETONÓW ? STANOWCZE NIE!

 

tomczuk na pasku