Przed rozwinięciem głównej myśli generalne zastrzeżenie: nie pretenduję do żadnych stołków w Brzegu!!! Stawiam trzy wykrzykniki z wiarą, że naga prawda się utrwali.
Po co hałasuję? - zapytacie. Skryci w wyjątkowo szerokim cieniu burmistrza trolle dokazują na naszym forum urabiając mi mordę samorządowego pazerniaka, który rozmawia sam ze sobą. To nieuzasadnione insynuacje, przecież wielekroć udowodniłem, że sam się wyżywię, czego niektórzy namiętnie mi zazdroszczą.
Pieczeniarzy w Brzegu tabun i dzisiaj zajmiemy się jednym z nich. Zdolnym do wszystkiego wazeliniarzem. Półmetrem lizusowskiego metra. Nie zważając na ideologiczne barwy podłoży się byle komu.
Oto człowiek uważający się za felietonistę. Ale co to za dziennikarz, który startuje do samorządu z partii, której po przegranych wyborach dokłada bez opamiętania? Z przyrodzoną wrednością rozgrzebuje szambo przeszłości. To zakumplowany z brzeskim bonzą smutas, który dopomógł mu po raz trzeci zasiąść na wysokim stołku. Przy okazji pewnie coś ugrał, ale nie zostając radnym ugrzązł w pretensjach do reszty. O koleżce na urzędzie, którego umeblował (dosłownie!), półoficjalnie wyraża się krytycznie i nawet dostrzega popełniane przezeń błędy. Nic o tym jednak nie napisze. Taki - apsik! - lojalny.
Dla zneutralizowania sromoty ?poświęcił się" historii. Z pozycji stetryczałego pedagoga truje młodzieży o złej komunie. Bez żenady przemilcza, że przesiąkł dziadostwem przeszłości, łącznie z uniwersyteckim dyplomem. Wszak to zakompleksiony absolwent uczelni, która w okresie jego formacji nosiła haniebne imię Bolesława Bieruta. Dzisiaj wypisuje androny z pozycji niepokalanej dziewicy. Ot, prawiczek zawrócony z lewizny, który na piśmie obiecywał milczenie, ale jak zwykle skłamał i bez cienia wstydu smędzi dalej.
Jak na klasycznego kwerulanta przystało wspaniale czuje się w środowisku sądowym. Przypomina multirecydywistę, który od dzieciństwa nikogo nie zna - poza policjantami, sędziami, prokuratorami, adwokatami, donosicielami, klawiszami oraz kryminalistami - i dlatego jest taki zdemoralizowany.
Z opisanym człowieczyną mam niewyrównane rachunki, które czekają na swój czas. W trybunale.
Pieczeniarze są zdolni do każdej podłości, donosicielstwa nie wykluczając. O drugim półmetrze lizusowskiego metra kiedy indziej.