niedziela, 24 listopada 2024

l.tomczukPomysł napisania tego felietonu ważyłem długo. Jako że dotyczy radnego, a zatem osoby publicznej, postanowiłem pisać bez znieczulenia, czyli z nazwiskiem. Byłoby to jednak ?lokowanie produktu", więc odpuściłem.

 

Nie zamierzam reklamować kogoś, kto za darmowe wysławianie jego imienia nie postawi nawet browara. Zostaje więc język ezopowy, który jako materia, w sam raz nadaje się na utkanie felietonu. Poza tym mamy wakacyjny czas relaksu i po co przyjemności psuć międleniem nazwisk samorządowych smutasów? Zachciewający w trymiga odgadną o kogo chodzi, a mniej zorientowani mogą zabawić się w zgadywanki. Wszak radnych miejskich mamy tylko 21 i przez to zagwozdka za trudna nie będzie.

Pierwotnie zamierzałem poprosić radnego o wywiad, ale jak tu rozmawiać z człowiekiem, który w życiu samorządowym niczym się nie zaznaczył? Jedynymi sensownymi pytaniami, jakie ewentualnie mógłbym zadać, byłyby: Jakim cudem zdobył pan mandat? Kto na pana zagłosował, proszę naszkicować profil przeciętnego wyborcy? Co lub ile i czego w sobie trzeba mieć, żeby ktoś tak nijaki po raz drugi grzał wyściełany zydel radnego? Czy radnemu przystoi trollowanie?
Z tych powodów wywiad byłby bez ikry. Ot, bezjajeczne pieprzenie.

Prawda jest taka, że nasz bohater uczestniczy w pracach Rady Miejskiej na zasadach trybika w maszynce głosującej prohuczyńsko. Na posiedzeniach siedzi jak trusia i nic konstruktywnego dotąd nie zaproponował. Może jest wstydliwy? To zdaje się mieć sens, bo niejaką aktywność wykazuje ?anonimowo" w Internecie i o tym traktuje ten felieton.
Oj, nie! - zawczasu uspokajam - nie prowadzi bloga, nie ma też autorskiej witryny i oficjalnie nie pokazuje się w sieci, jak to mają w zwyczaju nieliczni spośród samorządowców, z wybijającym się Wojtkiem Komarzyńskim na czele. Cóż, na ten czas tylko najmłodszy radny pojmuje głębię życia wirtualnego i za to ma u mnie potężnego plusa! Przed nim był ktoś jeszcze, ale odkąd dochrapał się samorządowej powagi - zaczął tyć, zamilkł i praktycznie jest już internetowym nieboszczykiem. Pewnie przypomni o sobie w okolicach wyborów i coś brzeżanom odmitologizuje. Przyznaję: to mój ulubiony radny, który jednak w obecnej kadencji dramatycznie rozczarowuje. Ale póki obróbki doprasza się ktoś inny, dajmy mu spokój.

Radny o którym jest to wypracowanie aktywizuje się głównie nocami i bladym świtem, a więc w porze mocno odhumanizowanej, kiedy piekarze wysuwają z pieców gorące bochny, noworodki domagają pierwszego karmienienia, a we wszystkich oborach kraju rozpoczyna się poranny udój. Nasz nocny marek występuje pod kilkoma nickami. Raz podpisuje się jako ?Janusz" (bo to żaden Marek przecież), kiedy indziej z małej literki, skromnie, ?janusz", ale czasem ucieka w marzenia tytułując się ?Sprawiedliwym". Kiedy ma coś arcyważnego do zakomunikowania jedzie po bandzie i funduje sobie nicka wielce oryginalnego, mianowicie... ?Ziobro". Ziobro czyli żebro i to jest dobrze woniejący trop.

Pewnie nie zwróciłbym na człowieka uwagi i nie wytropiłbym w nim radnego, gdyby nie upierdliwa upierdliwość. Obustronna, ma się rozumieć. Tenże pewnego razu obsobaczył mnie za cenzurowanie forum! Rzekomo zniknął jakiś drogocenny komentarz, za którym zapłakiwała się zerojedynkowa społeczność Brzegu. Nic takiego nigdy nie nastąpiło. Ot, wredna insynuacja ?Janusza", który przy okazji przejechał się po moim zawodowym życiorysie, sugerując, że nabyłem cenzorskich nawyków. Ja z kolei, musiałem się tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem. Każde wygaszenie kwestionowanego postu sygnalizujemy, a zresztą na naszym portalu prawie nikt nie wpisuje bzdur wymagających cenzorskiej ingerencji. Dotyczy to również złotych myśli Sprawiedliwego/Janusza/janusza/Ziobry.

Oczywiście nie zdradzę technologii wytropienia radnego-trolla. Gwarantuję, że wszystkie cztery nicki wiążą się z tą samą osobą, która swoje posty śle z tego samego adresu IP. Żeby rzecz była całkiem dziwna jest to serwer jednego z ważniejszych urzędów w Brzegu! Domniemuję, że przełożeni nie mają bladego pojęcia o mrocznej aktywności samorządowego trolla, wtedy przecież śpią zbierając siły do czynienia dobra na rzecz wyborców. Gdyby tylko wyrazili oczekiwanie - mogą liczyć na współpracę i uzyskają szczegóły.

No cóż, dopiero teraz zgłębiłem Szekspirowskie ?hamletyzowanie", pojmując przy tej okazji sens oddanej służby:

Niech ryczy z bólu ranny łoś,
Zwierz zdrów przebiega knieje.
Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś,
To są zwyczajne dzieje.
(tłum. Jerzy S. Sito)

Uf...
To be, or not to be...

 

tomczuk na pasku