piątek, 26 kwietnia 2024

l.tomczukNiektórzy przypisują mi jawane sprzyjanie PO. Mają rację, tym bardziej że niczego nie skrywam. Wybierając pomiędzy dżumą a cholerą stawiam na tych, którzy piękniej... kłamią.

 

Propeowskości wypierać się nie zamierzam. Jak większość zdegustowanych polityką wyborców głosowałem na nich stadnie, powodowany strachem i z konkretnym zamiarem: chodziło o odegnanie od władzy szaleńców. Wstyd mój nie jest wielki, poza pojedynczym głosem nic więcej Donaldowi Tuskowi nie ofiarowałem.

Nie byłem, jak ten przebrany za felietonistę człowieczyna, który pomiędzy agresywnym bazgraniem w szemranej gazecie, startował na radnego z listy SLD. Nie zdobywszy mandatu odgrywa się z poślizgiem, pozując na polityczną dziewicę, mając koszmarnie uszminkowane usta wypisuje banialuki o PRL-u, co można przeczytać w okropnie męczących odcinkach. To dopiero wstyd! Kompromitacja tym większa, że swoje bajdurzenie adresuje do młodych Polaków chcąc im przybliżyć zło Polski Ludowej. Było nie było ojczyzny, która dała mu wykształcenie, a nawet pagony oficera Ludowego Wojska Polskiego. Nagle stał się niezapisaną kartą, człowiekiem nieumoczym (sic!) w przeszłości.
Czy młodzi taką retorykę łykną? Ciekawe też jest za jaką siłą polityczną ?felietonista" obecnie optuje. W jego cotygodniowych produkcjach wyczuwa się nachylenie ku kruchcie. Byłbyż to Moherowy Ninja wizjonersko rozpracowany przez kapelę L-Dópa? Niby usiadł już na doopie i obiecał milczenie, aż tu znowu zaczyna pięknie kłamać.

Obok ?felietonisty" w tej samej gazecinie ma swoją ambonę człowiek mocno upolityczniony, ktoś zawzięcie zachwalający partię, której przewodzi podnoszący się z kolan Leszek Miller. W tym przypadku cudzysłowiu używać nie trzeba, bo autor ów pisze zupełnie przyzwoicie i trzyma się jakiejś logiki. Wiadomo kim jest i nie ważne, że nie podzielam jego poglądów. Tak zachowuje się prawdziwy facet. Jeśli jest przekonany do swojej racji, to konsekwentnie jej broni. Nie przebiera nogami, jakby miał przepełniony pęcherz i szukał sposobności, by przy okazji kogoś obsikać. Taki patent posiada ?felietonista" i ciepłym moczem skrapia wszystko dookoła.

Nie jest tajemnicą, że od jakiegoś czasu Donald Tusk paktuje z Leszkiem Millerem. Obu panom chodzi o niedopuszczenie do władzy Jarosława Kaczyńskiego. Niektórzy komentatorzy jadą po bandzie twierdząc, że wygłodniały władzy Miller przechytrzy Tuska i wejdzie w koalicję z Kaczyńskim. Wszystko zależy od ilości szabel, którymi będą dysponować na Wiejskiej. Takiego wariantu również nie wykluczam, bowiem wciąż pamiętam Leszka romansującego z Samoobroną i Jarosława mającego u boku śp. Andrzeja Leppera. Ot, taki cyrk, bez najmniejszego zażenowania, a z powodzeniem odgrywany w Brzegu nad modrą Odrą.

Zawierzmy jednak, że opatrzność Polaków nie opuści i szaleńcy sterów Polski nie przejmą. Jakimś rozwiązaniem będzie koalicja PO-SLD, co - w ramach wyboru pomiędzy dżumą a cholerą - nawet sobie wyobrażam. I jeśli miałbym za takim wariantem zagłosować - zagłosuję, głosując przeciwko szaleńcom. Zakładając, że to się ziści zastanawiam się, co pocznie redakcyjny kolega ?felietonisty"? Cały swój potencjał skierował przeciwko PO i teraz będzie musiał jakoś uzasadniać sens koalicji ze złem wcielonym. A może wydedukuje czytelnikom, że w antypeowskich tekstach jedynie pięknie kłamał?

Moje wizje polityczne przekraczają wszelkie granice, bo też potrafię kłamać, ale może nie tak pięknie żeby zastartować w wyborach. Oczyma wyobraźni widzę haratających w gałę Janka Gila i Krzyśka Puszczewicza z Grześkiem Surdyką na bramce oraz Bartkiem Tyczyńskim w szatni (ktoś musi pilnować trampek). Ażeby wizja z harataniem była pełniejsza wyobrażam też Wojciecha Huczyńskiego z Maciejem Stefańskim kopiących kanał w kierunku Mierzei Wiślanej w celu połączenia Brzegu z pełnomorskim Portem Elbląg. W trosce o polityczny los każda kopanina ma sens.

Spuentuję poetyckim zapytaniem. A kto pomiędzy brzeskimi kopaczami jeździ z pustymi taczkami? Jeśli ktoś wie, niech dopisze w komentarzu.

 

tomczuk na pasku