czwartek, 28 marca 2024

l.tomczukPo wczytaniu się w najnowszy wywiad z Wojciechem Huczyńskim pogłębiłem rozczarowanie kabaretonem, jaki odbył się podczas ostatniego KFPP w Opolu.

 

Brylujący na estradzie Marcin Daniec z Andrzejem Grabowskim, mimo wylanego potu, nie wywindowali poziomu imprezy do gustu średnio wymagającego odbiorcy. Ich dowcipasy godne były remizy na jakimś zadupiu, gdzie część publiki towarzysko już zeszła, a pozostała, ta niedopita, recholi się odsłaniając deficyty w uzębieniu.
Kiedy przeczytałem, w jakim stylu pan burmistrz wybrnął z drążąco-nękających pytań, zadanych mu przez pana - apsik! - redaktora, od razu posmutniałem i zacząłem pochlipywać w rękaw.
Ale co tam smutek, co tam łzy. Wpieniłem nie na żarty, bo ja żartów jestem nienażarty. Kabareton dołuje, a tu takie tuzy poza estradą. Ale, ale... OSRAM i wszystko jasne, wiadomo... Opole. Bo gdyby kabareton odbywał się we Wrocławiu... hm...

Wyrwa w estradowej sztuce na miarę wyrwania złotej jedynki ze szczęki seksownej małżonki cygańskiego króla. W taki sposób można skwitować fakt, że w noc kabaretową duet satyryczny PAW Wojciech & Paweł zamiast koncertować, smacznie sobie spał. Ich najnowszy skecz pt. ?Ludzie mówią..." to wyżyny jajcarstwa. Może nie od razu niebosiężne Himalaje, albo czeskie kopce na które wdrapiemy się bez lin i czekanów, stając na szczycie w szpilkach i berecie z antenką, co poziom jeszcze podwyższy. Geniusz naszych kabaracierzy z całą pewnością sięga Baraniej Góry (1220 m n.p.m).

Skąd nazwa PAW? To taki skrót, ale nie tylko. Szanujący się kabaret musi mieć nazwę: Limo, Rak, Ani Mru-Mru, Adin, Paranienormalni, Hrabi, itd. Do Wojciecha & Pawła PAW pasuje, jak ulał, nazwa krótka i skrywa literki z ich imion. Przy okazji jest zgrabnym skrotówcem (Przedmurze Aglomeracji Wrocławskiej) oraz nawiązuje do wyniosłego ptaka. Ktoś niegustujący w rozrywce kabaretowej, czyli ktoś posępniejszy ode mnie, dajmy na to nieudacznik przebrany za felietonistę, mógłby zasugerować, że nazwa PAW kojarzy się z... puszczeniem pawia. Ale to klimaty z podłej chaty, czyli z Remizy Uciecha, którą kryje łatwopalna strzecha.

Kabaret obowiązkowo coś wyśmiewa. Skecz "Ludzie mówią..." ironizuje z plotek, szydzi z ludzkiego gadania i obnaża tępotę niektórych brzeżan, zwłaszcza tych z PO. Krytykuje polityków, którzy z chęci rządzenia szukają elektoratu, gdzie tylko się da: po kanałach, pod miedzą i w stodołach. Wśród Chanatu Krymskiego, potomków Jakutów pobierających nauki w Skarbimierzu i miłośników czardasza.
Z dialogu na cztery nogi dowiadujemy się że nasz pan burmistrz nie jest Romem. To mnie trochę skołowało, bo uwzględniwszy walory zewnętrzne podejrzenia jednak jakieś były. Gdyby wbił się w błyszczące szarawary, dopiął kamizelkę z cekinami, poczernił siwiznę, wybrylantował loki na karku i na szyję zarzucił złoty łańcuch? Impresario Zespołu Folklorystycznego ?Roma" malowany. Jak ta cygańska lala.
No, ale ludzi po wyglądzie nie oceniamy, to nisza ?anonimowego" internauty wpisującego się na forach pod wieloma nickami, który pasie się na naszych pieniążkach wydając szemrany tygodnik. Amatorską gazecinę rozprawiającą się z plotkami.

Kończąc kabaretowy felieton, zastanawiam się do kogo podobny jest ten drugi, brzydszy członek PAW-ia. Patrząc z tyłu wydaje się pachołkowaty, en face zaś, kiedy ogoli bokobrody pod sam czerep, wygląda na szlachciurę i przypomina praprawnuka z nieprawego łoża kogoś z wymarłej dynastii Jagiellonów. Już nie król, póki co błazen.

 

tomczuk na pasku