niedziela, 24 listopada 2024

l.tomczukNasz niezależny portal przyjął zasadę sygnowania wszystkich publikacji imieniem i nazwiskiem. W celu pełnej transparentności pokazujemy też twarze gości, autorów i własne facjaty.

 

Widzisz zdjęcie, uznajesz, że to ktoś nieestetyczny, głupszy od ciebie, albo nie ogarniasz tego, co wypisuje - nie czytasz. Proste. W dobie mediów obrazkowych podobny myk stosuje większość wydawców. W Brzeskiej Dolinie Prasowej (d. w Zagłębiu) nie zawsze tak jest. Zwłaszcza, kiedy za prowadzenie gazety zabiera się ktoś, kto zaliczył biznesowy obsuw, a w niecałą dekadę do dorobku dokłada bankructwo moralne. Jedyne co mu pozostało to imię z nazwiskiem, czego pilnuje, jak resztek posagu. Bezpieczniej działać pod maską, niczym nadodrzański Zorro, z zastrzeżeniem, że don Diego de la Vega uciśnionych Kalifornijczyków bronił, a "nasz mściciel" brzeżan pałuje. Oczywiście w imieniu swego pana.

Żerujący na podatkach szemrany tygodnik, powołany w niewyjaśnionych okolicznościach w pijanego sylwestra 2010/2011 - TUTAJ, uczepiony kas lokalnego samorządu, w swoim założeniu informacyjna tuba pojedynczego bonzy, a więc coś tak kuriozalnego, nazwiska autorów ma w czterech literach. Owszem, podpisywane są jakieś ziewadła z pogranicza rzemiosła dziennikarskiego, a treści sztandarowe, ta cała propaganda sukcesu, to paździerzowe politykowanie, sławetne pałowanie wciąż tych samych osób, odchodzi anonimowo pod dziwacznym pseudonimem polskiego monarchy.

To nie jest tygodnik burmistrza Marka Antoniewicza, to nie jest pismo wójta Bogusława Gąsiorowskiego, to nie jest gazeta burmistrza Artura Kotary i nie jest to medium wójciny Anety Rabczewskiej. Ba, to nawet nie jest prasowe forum Macieja Stefańskiego! Wymienieni pozawierali z Mediabud(ą) umowy i wydają publiczny grosz na pomijane i niezauważane przez czytelników oficjałki i ogłoszenia, drukowane maczkiem, co zniechęca do czytania.

Number One jest jeden. Wojciech Huczyński, którego wielki portret znajdziemy bardzo często na pierwszej stronicy. Wychodzi na to, że pozostali za mało płacą, albo są nieładni. Tylko Burmistrz Brzegu jest śliczny, można rzec: panoramicznie wspaniały. Na wystudiowanych w Photoshopie fotkach podobny, owszem, ale nie do obecnego siebie, wizerunkowo bliżej mu do szajki Kim'ów z Korei Płn.

Wszyscy wiedzą, kto propagandowym kieratem kręci i wiadomo, że to ktoś w Brzegu wpływowy, bo z ważnymi jest na ty: taki wszystkich koleżka. Na kontrolowanym przez siebie portalu dokazuje bez zahamowań. Natrząsa się z tuszy konkurencji i przetrząsa zawartość ich kieszeni, kwestionując uczciwość dochodów. Jakby sam był demonem seksu i w pocie czoła zarabiał na życie, a jego mocodawca słynął z sylwetki Krzysztofa Ibisza i przymierał głodem. Manipulator-kombinator. Podszywa się pod innych naruszając dobre imię osób trzecich. Jestem jego ofiarą, niektóre komentarze podpisywał moim pseudonimem, moimi inicjałami, albo wręcz moim nazwiskiem, niekiedy "śmiesznie" zmodyfikowanym. W guście pszenno-buraczanym, mówię wam: ubaw w remizie do porannego dojenia krów.

Na forach ściga komentatorów niesprzyjających burmistrzowi, jako:

rr, Ania, Tato Ani, Tumanczuk, wenko, Krzysiu, pinokio, qwerty, inzynier, nimar, Marysia, kleofas, ....., nauczyciel, joł, Stasiu, biskup TYRNI, klawisz, Berta, lesio, Lesio Tuman, spoza, kosmateusz, ewa, jung, remek, PK, karawan, Jola, wiesio, AS, lemur, komuch, Zablokowany...

Ufff, tyle zakonotowałem, a końca nie widać.

To głupie, przecież mniej się spoci podając imię lub nazwisko i - przyznajmy - od wielkiego dzwonu tak czyni. Cudownie byłoby nazywać się Mark Twain, który niedawno zainspirował go do zatytułowania "wywiadu" z dyrektorem BCM i jego podwładną. To agitka na modłę siermiężnego Gomułki, kiedy osiągnięcia ludu pracującego wychwalano na tle przeszłości, w konwencji: DAWNIEJ - DZISIAJ z obrazkami dla debili. Oto wyjaśnienienie, dlaczego tym razem złamał regułę, nie założył maski, i podpisał się.

Ale jakim prawem latami podszywa się pod imię polskiego monarchy? Larum podnoszę od dawna, a szargania króla nikt w tym mieście nie zauważa: żaden polityk, żaden nauczyciel, żaden historyk, także doktor z wydziału promocji. Zamiast tracić energię na amatorską dłubaninę przy herbie, warto zrobić coś pożytecznego: postawić tamę zdziczeniu i kpinom z historii.

Zygmunt Stary błazen - musi odejść!

 

tomczuk na pasku