Będzie to felieton o kobietach, mocno poprzedzający MDK, który Rosjanie obchodzą z rozmachem niezwykłym, bo aż przez trzy dni. Piszę o paniach już dzisiaj z powodów meteorologicznych, wszak jest ciepło niczym w marcu i w obawie, że ta wspaniała ? nie bójmy się tego słowa ? uroczystość niebawem może zostać wyklęta.
Skasowana w ramach skoordynowanych działań IPN, CBA, kancelarii prezydenta, RPO, czujnych służb Ludwika Dorna i Zbigniewa Wassermanna, przy życzliwości Marka Jurka i zachęcie Radia Maryja oraz dzięki finansowemu wsparciu NBP i propagandowej ofensywie TVP, jako ideowe czyszczenie IV RP.
Twórczo zapłodnił mnie Bogdan Kościński, redaktor konkurencyjnej wobec Panoramy Powiatu Brzeskiego darmówki, czyli Gazety Brzeskiej. Za bardzo jednak niech się nie cieszy, bo to ja, jako pierwszy w gminie facet, składam felietonowy hołd dziewięciu paniom: Alicji Lachowicz-Malec z Bierzowa, Małgorzaty Krakowiak z Kopania, Krystyny Korczyńskiej z Kruszyny, Władysławy Świerczek z Lipek, Urszuli Rygał z Łukowic Brzeskich, Marii Klamki z Prędocina, Wandy Cielicy z Zielęcic, Małgorzaty Kowalskiej ze Zwanowic i Jadwigi Kozyry ze Żłobizny.
Ażeby czcić kobiety powodów mam wiele, są to okoliczności osobiste i publiczne, obyczajowe i polityczne, o czym z przyjemnością dzisiaj opowiem. Obcowanie z kobietami jest namiastką raju. Wiem coś o tym z autopsji, gdzie nie spojrzę - wyłącznie dziewczyny, nawet domowy czworonóg, czyli 17 letnia suczka o wyrafinowanym imieniu ?Kropka?. Czy w sfeminizowanym otoczeniu żyje się trudno? Przeciwnie - łatwizna, wystarczy spełniać ich kaprysy i stosować się do narzuconego przez nie ładu i mamy jak u mamy, jesteśmy w rajskim edenie. Występując w roli eksperta rozmiłowanego w płci przeciwnej zdradzę, że przenigdy (mimo zachęt Gazety Wyborczej) nie zaeksperymentowałem i nie próbowałem ułożyć się z jakimś miłym kolegą. To jeden z argumentów obronnych, gdyby ktoś w tym felietonie znalazł drugie dno i skrywaną szowinistyczną ideę. Ażeby rozwiać wątpliwości względem szczerości powiem wprost: kobiety lepiej od nas pachną, lubią piękne przedmioty i stroją się. Prawdziwie kochają kwiaty i są stworzone do miłości.
Szczerze zazdroszczę p. Andrzejowi Pulitowi wójtowi Skarbimierza. Jeśli ja uzurpuję sobie tytuł babskiego króla on może uważać się za Women Kinga, Napoleona Kobiet. Na 15 możliwości ma aż 9 sołtysek! Fenomen. Cud w Gminie Skarbimierz. Wybór sołtysa to najbardziej demokratyczny z wyborów. Ludzie wybierają spośród siebie kogoś, kogo doskonale znają. Wiem coś o tym, jestem synem sołtysa piastującego swój urząd przez kilkadziesiąt lat z rzędu. Wójt Pulit jest szczęściarzem do potęgi matematycznie niepojętej. Urząd piastuje już drugą dekadę, jest więc superwójtem otoczonym dziewięcioma paniami, co wróży wspaniałą kadencję. Sołtyski wskażą mu miejsca warte ochędożenia w pierwszej kolejności. Spojrzą na problem śmiecia po kobiecemu. A wbrew propagandzie sukcesu jest co sprzątać. Prorokuję więc: jakiś klombik przed siedzibą wójtostwa, modnie udrapowane firanki, ciasteczka domowego wypieku, ech?
I ja mam swoją malutką radość. Kiedyś zamachnąłem się piórem na osobę wójta i oberwałem za to kłonicą od sołtysa Kruszyny. Teraz już śpię spokojniej, bo w Kruszynie sołtysuje pani Krystyna, której gratuluję wyboru z wiarą, że będzie mnie czytać z życzliwą, kobiecą wrażliwością.
Nareszcie zrealizuje się postulat głoszony przeze mnie od dawna: władza już nigdy nikogo nie będzie całowała w rękę, co na szczeblach rządowych jest normą i szczytem elegancji. Raz na zawsze skończy się molestowanie za robotę w polityce. Wszystkie partie ględzą o płciowych parytetach, obiecują zwiększenie roli kobiet w polityce i nici z tego. Organizowanie partii ?Polska Jest Kobietą? z czym wyskoczyła w Przekroju felietonistka Manuela Gretkowska, jest zwykłym przynudzaniem. W Skarbimierzu, u wójta Pulita, ten scenariusz już się zmaterializował.
Kończąc chcę dopowiedzieć coś jeszcze. Nawet moje gazetowe życie wiąże się z kobietami. Przez wiele lat rzeźbiłem w Kurierze Brzeskim, któremu szefuje niezastąpiona Jolanta, lansująca patriotyczną linię pisma. To ona wykazywała łaskawość na moją niedoskonałość, tolerowała średnio udane frazy i przymykała oko na niedociągnięcia i z tego powodu nadałem jej tytuł Pocieszycielki Grafomanów. Obecnie rzuciłem się w redakcyjne ramiona Beaty, znajdując przytulisko w Panoramie. Wiem już, że w gazecie prowadzonej przez faceta nic nie napiszę (Bodziu Kościński - sorry). I na finał coś z felietonowej kuchni. Dzisiejszy tekst wyklikałem z różą w zębach.