piątek, 22 listopada 2024
Tomczuk3W Polsce zaprowadzono oblig spowiedzi publicznej. Im wyższa grzęda tym mocniej trzeba walić się w grzeszne piersi. Skoro piersi nie mam (a grzechów nie przeliczę) walę się więc w łeb i wrzeszczę na całe gardło: Skłamałem w tytule. Ruskich nie lubię. Ja ich kocham!

 

 

Zamiast z marszu wyznawać miłość, wolałem w urzędowym przestrachu zapowiedzieć jedynie sympatię, wszystko z ostrożności, by nie mobilizować najwyższych czynników, jakichś służb patriotycznych, szwadronów narodowych i genetycznych Polaków, którzy w abonamentowym telewizorze i w słusznych gazetach, zajmujących się prawdą najprawdziwszą, uwiecznioną na mikrofilmach ubeckich reżyserów, każą mi, wypłoszonemu i zdezorientowanemu, przenigdy nie zaufać Niemcom, Czechów ignorować a Rosjan z całego serca nienawidzić. O Ukraińcach strach wspominać, a o Szwedach? O nie, tego już za wiele! A kto odpowiada za potop i oblężenie Częstochowy?

Za bardzo nie znam się na archeologii stosowanej, ale przecież wiadomo, że to z lodów Syberii wydobyto reliktowego mamuta. Syberię przejechałem wzdłuż i groźnego zwierza nie widziałem (ani kulawego niedźwiedzia), niczego więc się nie wystraszyłem i nabrałem odwagi by głosić o swej grzesznej miłości.
W tym heroizmie coś jeszcze mnie umacnia. Bitni i zbrojni w ciupagi bracia Górale, którzy - jak mało kto w naszym nizinno-pszenicznym kraju - w deklaracjach okazują patriotyzm a w czynach umiłowanie do… dutków, czyli do polskiej złotówki, której twardości ma teraz doglądać niejaki Skrzypek, zluzowujący Pana Profesora Leszka Balcerowicza (wielkie litery to mój felietonowy hołd dla tego ekonomisty), znienawidzonego przez braci ksero i przeradnego Andrzeja Ogonka.
 
Agencje informacyjne donoszą, że z roku na rok na Podhale przybywa coraz więcej turystów ze Wschodu. Rekordowo dużo gości spędza prawosławne i greckokatolickie święta właśnie w Zakopanem. W tym sezonie jest ich wyjątkowo dużo, od kilku dni większość turystów pod Giewontem, to goście z Białorusi, Rosji i przede wszystkim z Ukrainy.
 
 
Kosciol

 

Na stokach narciarskich trudno usłyszeć polski język, a na ulicach przeważają samochody z ukraińskimi rejestracjami. 6 stycznia wierni obrządków wschodnich obchodzą Wigilię Bożego Narodzenia. W wielu restauracjach, pensjonatach i hotelach pod Giewontem urządzają wieczerzę wigilijną. W Zakopanem specjalnie dla nich odprawiane jest w tym dniu prawosławne nabożeństwo bożonarodzeniowe. Wyznawcy prawosławia nie mają na Podhalu swojej świątyni, więc za przyzwoleniem władz diecezji krakowskiej, w imię ekumenizmu, korzystają z kościoła miejscowej parafii rzymsko-katolickiej. Od kilku lat nabożeństwo prawosławne jest odprawiane w Starym Kościółku na Pęksowym Brzyzku. W moim ulubionym – dodam.

Podhalańscy hotelarze, restauratorzy i właściciele wyciągów chwalą sobie turystów ze Wschodu. Przyjeżdżający do Zakopanego Białorusini, Rosjanie i Ukraińcy to bogata klientela, szukająca usług hotelarskich, gastronomicznych oraz atrakcji i rozrywek na dość wysokim poziomie. Sporo uwagi poświęcają zakupom, nabywając zwykle ekskluzywne towary. 
Podobnie jak w poprzednich latach, także w tym roku regionalny Tygodnik Podhalański zamieścił, na pierwszej stronie najnowszego wydania, życzenia świąteczne w języku: rosyjskim, ukraińskim i białoruskim.
Piszę ten tekst ze słuchawkami na uszach słuchając muzyki nazywanej ruskiy shanson, w ekskluzywnym wykonaniu Michaiła Kruga i Wiki Cyganowej, którzy rzewną pieśnią "zapraszają" do swojego domu.
 
W strofach pieśni zawiera się legendarna rosyjska gościnność i wola przebaczenia. Jeśli mam być szczery wolę tych pieśniarzy od patriotycznych wyjców, którzy nie są w stanie odśpiewać Mazurka Dąbrowskiego. Zamiast normalnie, po ludzku, „jeszcze Polska nie zginęła” odstawiają rap po polsku, w czym zasłynął artysta zajmujący jedynie słuszną stronę sceny, przeciwną od tej, gdzie stało kiedyś ZOMO.

Ruskiy shanson, jako gatunek muzyczny, nieobcy jest wielu brzeżanom. Przekonuje mnie o tym zainteresowanie felietonem, który swego czasu poświęciłem właśnie tej muzyce. Muzyce słuchanej przez dzisiejszych Rosjan, wyrugowanej z polskich rozgłośni radiowych i przez to nieznanej młodemu pokoleniu. Myślę o naszych dzieciach, którym trudno uwierzyć, że w Brzegu przez parę dekad współżyliśmy z Rosjanami i z którymi można robić interesy. Brzeg nie ma atrakcji na miarę Zakopanego, ale posiada kolejny atut. To miasto należało kiedyś do Niemców, których - wzorem pięknie rozwijającego się Wrocławia - winniśmy zapraszać do nas na sentymentalne wycieczki. Wrzucam temat brzeskim radnym, których cechuje lokalny patriotyzm, jak mniemam, nie mniejszy niż zdroworozsądkowych Górali i którzy nie boją się, ani Ruska, ani Niemca.

 

tomczuk na pasku