Brzeg jest miasteczkiem dziennikarsko wymierającym. W tej dziedzinie od dawna nikt nic świeżego nie wnosi, z piszącym te słowa na czele. Zygmunt Stary - prasowy hochsztapler i...
- póki co - kumpel najznamienitszych polityków administrujących w Pradolinie Odry, to przecież modelowy antydziennikarz. Próbuje coś zdziałać korespondent Radia Opole, ale brakuje mu konsekwencji i reporterskich jaj. Jakoś sobie radzi szef brzeskiej komórki NTO, ostatni profesjonalny dziennikarz przed którym zdejmuję z łysiny beret.
Niezależnych wiadomości szukać trzeba ze świecą. Monopol informacyjny dzierży organ Huczyńskiego - opłacana z naszych kieszeni Panorama. Załgana od tytułu po redakcyjną stopkę, czyli amatorski szmatławiec w przyklęku przed lokalnymi decydentami. Świadectwo daje w cotygodniowych - pożal się Boże - produkcjach. Dziwię się właściwym służbom, że dotąd prasowego potworka nie prześwietliły. Jak można legalnie funkcjonować na rynku, kiedy widać w tym ewidentną hucpę? Szaleństwo legalizowane przez urzędującego starostę, burmistrza i okolicznych decydentów. Pisałem o tym po wielokroć i w anonimowych komentarzach byłem opluskwiany, jako zawistnik, któremu nie powiodła się dziennikarska kariera. A było wręcz odwrotnie! Nawiałem stamtąd w przestrachu przed ludźmi spod ciemnej latarni.
Mnożę pytania i - błagam - oczekuję odpowiedzi bez lania wody. Na jakiej zasadzie na łamach Panoramy ukazują się wodniste teksty z Wodociągów? Co i kto za tym stoi? Kto komu i za co płaci? Wydawca piszącemu, czy wręcz odwrotnie?
Dlaczego toleruje się twórczość p. Zbigniewa Oliwy przedrukowującego kretyństwa z "patriotycznych" gazet? Czy red. Oliwa bierze za to kasę?!
Jaką rolę pełni nienawistnik społeczny p. Marek Popowski, pisujący te swoje, jak on sam nazywa - z właściwą dla pyszałka nonszalancją - felietony? Dlaczego niby-felietonista ujeżdża garb Platformy Obywatelskiej nie biorąc za rogi miejscowych baranów? Z jakiego powodu oślepł i nie dopatruje się przewałów w bagienku brzeskim? Byłbyż to dworski agent pod przykrywką? Hmm...
Pytania mógłbym mnożyć od rana do wieczora, nie zasnąłbym, ani nie przebudził. I nie mam pojęcia po co w tym się taplam. Pewnie odpuściłbym, gdyby na dziennikarskim firmamencie nie rozbłysła nowa (roz)gwiazda. W miejsce felietonowego beztalencia, które zapowiedziało protest milczący i niepublikowanie swoich bieda-tekstów, na łamy Panoramy wskoczyła niejaka Alice Blue, 24-letnia studentka politologii z Wrocławia. Szczegóły poznamy
TU.
Z zaciekawieniem przyjąłem inauguracyjny tekst napisany w stylu "retro-retransmisja z Pjongjangu". Potem było znowu ciekawie, a więc o mojej ukochanej Azji, czyli coś o żywej pochodni w Tybecie, który nie wiadomo dlaczego Alice skojarzył(a) z... Nysą i tamtejszym, leciutko osmolonym samorządowcem. Po takiej wypocinie włączyły się podejrzenia.
Alice Blue nie może być babeczką! To podszywający się pod płeć piękną dziennikarski - za przeproszeniem człekokształtnych - szympans. Zdradził się karygodną frazą, cytuję:
"Po ostatnim tekście, dotyczącym spraw rodem z Korei Północnej, postanowiłam pozostać w klimatach azjatyckich. Dziś podrzucam fotografię z wydarzenia, które miało miejsce bodajże przełomem marca i kwietnia tego roku". Takiej bzdury nie mogła napisać dwudziestoczteroletnia studentka! To ktoś mocno niedouczony w słowie ojczystym. Albo trafiał na kiepskich polonistów, albo wagarował. Na mojego nosa mamy do czynienia z zakompleksionym amatorem felietonistyki. Trzeba tonę soli zjeść by podszyć pod kogoś innego. To cała poezja...
Nie jestem mściwym człowiekiem i dzisiaj nie zdradzę personaliów Alice Blue. Doskonale wiem, jak trudno w Brzegu o pracę, którą Alice zdobył(a) za mocnym wstawiennictwem lokalnego bonzy. Przełożeni nie odkryją nad kim dzisiaj się pochyliłem, bo intelektualny puls miasta i powiatu obchodzi ich średnio, marzą przecież o jednym: byleby przeżyć kolejne wybory. Alice może smętnego bluesa snuć dalej, niechby w parafialnej kruchcie. A smarkać w prywatny rękaw.