piątek, 19 kwietnia 2024
lt_deszczNa wstępie zastrzeżenia. O Wojciechu (o tym Wojciechu) w ogóle nie będzie, chcę pochylić się nad Wojtkiem. Nad Wojciechem, którego akurat lubię, bo więcej ma zalet niż wad i generalnie jest wporzo. To Komarzyński. Spotkaliśmy się przy okazji wywiadu i mimo ideologicznej przepaści, człowieka polubiłem. Cóż, gdyby Komarzyński nie był radnym, miałby święty spokój. Jako osoba publiczna musi się liczyć z tumultem wokół siebie, zwłaszcza, kiedy sam hałasuje.

 

Nim przejdziemy do meritum - parę pochwał. Radny dwoi się i troi by się pokazać i zaprezentować. Jest wszędzie! Świadom potęgi Internetu założył nawet własną witrynę, gdzie pomieszcza relacje z autoaktywności. Trudno nie natknąć się na radnego na Facebooku, gdzie i ja (nie wiem po co) się zamotałem. Podejrzewam, że udziela się również na "naszych klasach", czy innych społecznościowych portalach o których niewiele wiem i wiedzieć za bardzo nie chcę. Wystarczy ten, wykombinowany przez Marka Zuckerberga, zasysacz czasu wyzwalający ekshibicjonizm, czyli durny fejsbuk.

Dzięki internetowym witrynom dowiaduję się co pan Wojtek, jako radny Komarzyński, uradził i ile dla ogółu zdziałał. O co zainterpelował, kiedy coś zwizytował, jak okolicznościowo się udzielił i kogo poza samym sobą reprezentował albo do jakiego gremium dał się wybrać. To nie ironia, to pochwała. W porównaniu z niemą samorządową masą radny Komarzyński jest po prostu THE BEST. Ja - wyborca, który z powodów "terytorialnych" nań nie głosował, doceniam taką aktywność. Uznanie moje mieści się jednak w pewnych ramach i te się rozłażą, kiedy pojedynczy radny niepotrzebnie się nadwyręża. Ale póki co stwierdzam: najmłodszy radny ratuszowym wycieruchom zadał bobu. W zakresie piaru może służyć za wzorzec metra, czyli jest wzorem do naśladowania. Na palcach jednej ręki zliczymy w Brzegu samorządowców, którzy chwalą się tym co robią. A Komarzyński? Komarzyński rules! Powtarzam się, wiem, kiedyś już to opisałem.

Dlaczego po raz któryś pochylam się nad Komarzyńskim? Bo on na to zasługuje. Najstraszniejsze jest to, że ja z tym człowiekiem zupełnie się nie zgadzam! Jego pomysły, poglądy, oceny i całokształt to nie moja biżuteria, zwłaszcza broszka i korale. W zakresie intelektualnych wyborów znajdujemy się na antypodach.

Wojciech Komarzyński politycznie pobłądził i jest z tym szczęśliwy. A ja z kolei szczęśliwy jestem, że ludzie są szczęśliwi. Najgorsze, że młody radny wziął się za budzenie Polski. Kosztem samorządowego radzenia-wizytowania-interpelowania zasuwa do stolicy budzić... Ojczyznę. A ojczyzn (przez wielkie O) ma wiele, o czym dowiaduję się z jego strony internetowej. Tam napisał o dwóch innych, o tych małych: o Powiecie Brzeskim i o Mieście Brzeg (wszystko wielką literą!). Dlaczego nie nadmienia o kolejnej ojczyźnie, czyli o województwie opolskim? Może dlatego, że musiałby użyć małych liter? Hm... Warto wiedzieć, że naszą ojczyzną jest Opolszczyzna zwana też Śląskiem Opolskim (dla wielu z nas to wciąż Oppelner Schlesien) i tylko młody radny wie, dlaczego tego nie zauważa. Może dostrzeże po zdobyciu mandatu uprawniającego do zasiadania w sejmiku wojewódzkim? Stanie się to oczywiście wtedy, kiedy ambitny samorządowiec wyprowadzi Brzeg na prostą.

W mojej niemłodej głowie nie potrafi się ułożyć jeden szczegółowy szczegół. Na jakiej podstawie radny Wojciech Komarzyński w manifeście (sic!) zatytułowanym "Obudź się Polsko" pisze m.in. "Pod tym względem jesteśmy pierwsi w europie...". Heloł? Europa z małej literki?! Nie może to być błąd. Europa, jako "europa" została tak nazwana aż w trzech miejscach. Na witrynie radnego, na panorama.info i w Panoramie papierowej. Nikt mi zatem nie wmówi, że to przypadek.

Dla mnie Europa jest ważna i nie rozdaję lizaków tym, którzy, niechby tylko z dziennikarskiego niechlujstwa, sadzą byki, nazywając Moją Wielką Ojczyznę "europą".

Finalizując ortograficzne zapasy polecę klasykiem. Wojciechu Komarzyński nie idź tą drogą! Wyrafinowani politycy, których wymienię w kolejności pokazującej ich realną sprawność: Tadeusz Rydzyk, Jarosław Kaczyński, Piotr Duda i Zbigniew Ziobro maszerując "razem" chcą obudzić Polskę, z tym, że każdy z nich budzi Polskę inną. O wszystkim decydują niezdrowe ambicje. Wymienieni panowie siedzą na różnych barykadach i cynicznie załatwiają partykularne interesy. To widać i czuć. A ja się dziwię, że pan postanowił robić za mięso armatnie i kwieciście o tym się rozpisuje.

Zakończę po ojcowsku. Wojtku, nie maszeruj. Spocznij! I rzecz najważniejsza. Nie wypisuj andronów.


tomczuk na pasku